Chrupacze to produkt przez Olgi lubiany, acz niezbyt często w czeluściach ich paszcz znikający. Podobnie sprawa ma się z firmą Granex. Do zarzucenia nie mam jej nic, ale poza kilkoma sprawdzonymi produktami nie sięgam po nowości. Raz to zrobiłam, wybierając w Leclercu płatki Top fit z algami, a potem żałowałam. No dobrze, może nie do końca żałowałam, ale mimo iż zjadłam całą paczkę, do dziś nie wiem, co o nich sądzić, a kolejnej kupować nie chcę. Szarawe płatki były przyjemnie błonnikowo-tekturowe, natomiast zielone podejrzanie i niespotykanie słodziutkie. Do mleka pasowały średnio, do jogurtu owocowego wcale, naturalnego zaś wówczas nie jadałam. Po kilku latach przyszło mi spróbować ich brata: TOP fit przekąski owsiano-orkiszowej. Lekko przerażona, ale i pomna jakości produktów marki Granex, rozerwałam plastikowe opakowanie, liczące aż 220 g leciutkich i kartonowych prostokątów.
TOP fit przekąska owsiano-orkiszowa
Podczas pierwszej próby stawiłam czoła miseczce wypełnionej zaledwie pięćdziesięcioma gramami produktu, co było ilością sporą, bo – jak wspomniałam – płatki cechowała przyjemna lekkość. Odznaczały się jednolitym i zdrowym, typowo błonnikowo-tekturowym kolorem oraz zapachem otrębowym, odrobinę słodkim, głównie jednak modelinowym albo ciastolinowym. Ich skład był całkiem zacny, choć miłośnik produktów bio, eko, fit i kit mógłby się przyczepić do cukru.
Jak na chrupacze przystało, TOP fit głośno chrupały, były świeże, twarde i jednolite. W smaku wyraźnie słodkie – cukier na czwartym miejscu w składzie nie pozostał niezauważony – gdzieniegdzie trafiało się ziarenko soli. Przede wszystkim jednak płatki stanowiły odpowiednik chlebków marki Chaber, odznaczając się dokładnie tym samym smakiem. Przez rozmiar i kształt nie nadawały się ani do jogurtu, ani do mleka, świetnie natomiast sprawdzały się w roli przekąski, zamiennika chipsów, chrupek, popcornu i tak dalej.
Ponieważ tego typu produkty nie poruszają mojego serca jak batony, ciastka czy czekolady, nie będę się na siłę rozpisywała i przejdę do podsumowania. Plusami przekąski są: konsystencja, chrupkość, lekkość, treściwość, smak, równowaga pomiędzy słodyczą a wytrawnością, gramatura paczki, niska kaloryczność. Przypadnie ona do gustu zwłaszcza miłośnikom twardości macy i smaku chrupkiego pieczywa Chabra. Minus z kolei – w dodatku mały i jedyny – stanowi zapach, który przywiódł mi na myśl twór plastikowo-modelinowy. Wydaje mi się, że chrupki zostały wykonane na podobieństwo ciastek, a dokładnie pełnoziarnistych herbatników. Próbowałam nawet zamoczyć je w herbacie, ale nie zdały egzaminu. Choć nieczęsto sięgam po chrupacze, jestem pewna, że do tego wariantu TOP fit jeszcze wrócę.
Ocena: 5 chi
A ja ostatnio polubiłam chrupacze, więc i płatków jem więcej. Jak gdzieś te zobaczę to kupię, bo wydają mi się bardzo smaczne. Twarde i słodkie platki lubię :)
Leclerca masz? Nie pamiętam, pewnie nie.
Nie mam, przynajmniej nie kojarzę…
Nie jadłam nigdy pieczywa Chaber,wc nie umiem sobie wyobrazic tego smaku ;p Ale mino wszystko te chrupki mnie jakość nie kręcą ;p
PS.Sprobowalam miętowego Brownie ;D – i smakowało mi!Mialo taki mocny,ale nie za mocny smak miętowy ,konstysnetcja tez taka do gryzienia…bardzo sie ciesze,ze mogłam go spróbować ;D dziekuje :*
A jakiekolwiek inne leciutkie i miękkie pieczywo chrupkie? Pewnie każde smakuje tak samo.
Proszę ;*
Jakieś inne jadłam,ale nie pamietam jakie Xd
Chyba je kiedyś gdzieś widziałam ale to było dawno i jakoś mnie nie kusiły i nadal nie kuszą do zakupu ;P
Szkoda, tym razem naprawdę szkoda.
Kiedyś jadłam takie rzeczy,ale ostatnio jakoś mniej.
Kiedy i czemu już nie?
Dużo jadłam takich cudów jak miałam problemy ze sobą czyli ciagle widziałam,że jestem gruba a ważyłam 50kg przy wzroście 169 . A takie chrupacze nie maja wiele kcal .
Każda dziewczyna i kobieta przez to przechodzi, niestety niektóre intensywniej niż inne.
Nie kojarzę opakowania, a działy z przekąskami jako tako znam.
Jeszcze raz doczytałam wstęp i zobaczyłam nazwę Leclerc. To wszystko tłumaczy.
u mnie są w kauflandzie ;)
W Leclercu kupiłam Top Fit z algami, te dostałam.
Jadłam dawnooo temu te z algami faktycznie dosc specyficzne-smakowały mi chyba, ale w połączeniu z mlekiem stawały sie jeszcze słodsze
Widzę, że też nie uśmiecha Ci się do nich wracać :P
Ja takie chrupaki bardzo lubię. A to wieczorem sobie chrupnę, a to podczas oglądania ulubionego serialu… Tych nie jadłam, ale nie miałabym nic przeciw gdybym je spotkała na swojej drodze. Właściwie to wybredna nie jestem jeśli chodzi o tego typu przekąski. Mało które mi nie smakują, więc albo trafiam na same fajne, albo po prostu wiele z nich jest zbliżona do siebie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja nie jadam między posiłkami i w niezaplanowanych sytuacjach.
Chyba połamałabym je i wtedy wyrzuciła do mleka :D Ostatnio kukurydziane u mnie codziennie (paka 500g z Lidla za 2.65zł daje radę xd) i z chęcią dodałbym do nich czegoś więcej, póki co żyto i jaglanka ekspandowana :P
Lekkość na wielki plus, ciekawa jestem ile ja zjadam gram(ów?xD) za jednym posiedzeniem.
Porównałam składy nowych lidlowych (też je ostatnio kupiłam, jem od kilku dni) z biedronkowymi. Jestem pewna, że oba robi Bruggen. No i Leclercowi też sprzedaje, na wszystkim już trzyma łapę.
PS Miękka i ciepła kasza jaglana z twardymi i chrupiącymi płatkami kukurydzianymi? Weź, bo wyprowadzę na spacer kanapki, które przed chwilą zjadłam :P
PPS Tak, gramÓW.
W sensie kulki kaszy ekspandowane, nie ugotowana lasza :D No weź, nawet ja nie jestem TAK chora. Już bardziej wyobrażam sobie zjeść kanapkę z żółtym serem i dżemem xD
Aaaa, uff. Kanapka mnie nie obrzydza, zjadłabym.
Przypomia te chlebki Wasa, których absolutnie nie znoszę bo wyglądem przypominają karton i tak też smakują. Te jednak wydają się bardziej lekkie i chrupkie, a nie rozmiękłe to może i by mi smakowały. Ale nie przepadam za takimi produktami pseudo zdrowo błonnikowymi więc niet.
Klasyczna Wasa i Chaber to zupełnie inne rodzaje chrupkiego pieczywa. Te chrupacze są bliskie Chabrowi, ew. Wasie lekkiej.
Kiedyś mowiłyśmy, że ich spróbujemy jednak jakoś szczególnie nigdy nam się w oczy nie rzuciły. Generalnie nas ani nie zachwycają ani nie odrzucają :)
Warto. Rzadko mogę Wam coś takiego napisać, a tu się nie waham.
Ohoho! :D Kiedyś chyba je jadłam i też w roli chrupaczy bez niczego. :DD
Nie wiem, jak inaczej można by je zjeść, żeby zachowały jakość i smak.
Z chęcią spróbowałabym taką przekąskę :)
Poczęstowałabym, ale zniknęła w moim żołądku parę miesięcy temu ;)
Uwielbiam je! U mnie w domu nazywamy je żarciem dla królików (czyt, mnie) ;)
W moim otoczeniu mówiło się tektura albo robaki :) Żarcie dla królików to warzywka.
Chyba bym nie kupiła, ale gdyby ktoś kiedyś je miał, to spróbowałabym :D
Lepsze to niż wafel Milki, jeśli już się wybierasz na zakupy :P