Przez wiele lat wychodziłam z założenia, że czekolada Lindta to czekolada bardzo dobra, wręcz wybitna. Założenie owo niestety nie zawsze się sprawdzało, co z przykrością zauważyłam podczas degustacji tabliczek Chocolate Cake, Hazelnut de Luxe, Pistache i Irish Cream (o czystych ciemnych wolę nawet nie pisać, szczególnie o 90% cocoa, która prześladuje mnie po nocach). Inne tabliczki z kolei – Creme Brulee i Refreshing Coconut – mimo iż były pyszne, posiadały wyraźne niedoskonałości, związane przede wszystkim ze zbyt wysoką słodyczą. Podczas blogowej przygody z marką na wyróżnienie zasłużyła jedynie Mocca, ale i jej nie kupię ponownie przez kilka kolejnych lat. Blisko były także batoniki Hello oraz 100-gramowa Whisky. Wyjątki te nie oznaczają jednak, że wstępne założenie nie może i nie powinno ulec zmianie. Dziś więc, po różnych doświadczeniach z produktami Lindta, uważam, iż jedyną czekoladą, która jest godna miana wzorca czekolady, jest wersja czysto mleczna. Tabliczkowa, czekoladkowa, batonowa, figurkowa – forma nie ma znaczenia. Tylko do niej nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jest idealna.
EXCELLENCE
Dark Roasted Sesame
gorzka czekolada Lindt z sezamem
Wnioski z degustacji wnioskami, a kolejną czekoladę z przeciętnej serii EXCELLENCE jednak kupiłam. Zrobiłam to dzięki namowom Pand, a nawet nie tyle zrobiłam, co złożyłam zamówienie u nich, za towar płacąc zagranicznymi wariantami Fig Barów. Względem tabliczki nie miałam żadnych oczekiwań, a już na pewno nie wygórowanych. Liczyłam na przyzwoitą ciemną czekoladę z prażoną sezamową nutą, czyli dokładnie na to, co obiecywały napisy na opakowaniu, skądinąd eleganckim i przyjaznym oczom.
Tabliczka składała się z pięciu rządków liczących po dwie wielkie i płaskie kostki, tradycyjnie ozdobione logo producenta. Ważyła jedynie 100 g, choć w dniu wymiany byłam pewna, że ma o 50 g więcej. (Zwiodły mnie nadziewajki z serii EXCELLENCE). Pachniała ciemną czekoladą (wow), czarną kawą i orzechami. Lekko kwaśno, wytrawnie, kakaowo, apetycznie, z nutą owocową. Była twarda i łamała się z trzaskiem, wypełniały ją ziarenka sezamu – zarówno jasnego, jak i złocistego.
Czekolada nie posiada nawet 50% masy kakaowej, a na pierwszym miejscu w składzie stanął cukier, co przełożyło się na smak. Była delikatna, nijako-deserowa, przesadnie cukrowa, lekka. Rozpuszczała się aksamitnie i przyjemnie, pozostawiała morze świeżego sezamu – odniosłam wrażenie, że zarówno uprażonego, jak i surowego. Nadawał on tabliczce subtelnego, rzadko spotykanego posmaku. Co ważniejsze jednak, sezam nie memłał się jak wiórki, zamiast tego przyjemnie chrzęścił i strzelał. Uważam, że stanowi idealny zamiennik małych kokosowych morderców, podobnie jak mak.
Dark Roasted Sesame zjadłam do końca, choć na trzy lub cztery razy i rozciągając degustację na ponad miesiąc, co zdarza mi naprawdę bardzo rzadko. Była ciekawa, oryginalna i smaczna, ale za słodka jak na ciemną – a raczej na jakąkolwiek! – i zbyt spokojna. Sprawowała się lepiej, gdy pozwalałam kostce rozpuścić się na języku, ponieważ jednak jestem w gorącej wodzie kąpana i szkoda mi tracić czasu na zabawy jedzeniem, połowę po prostu schrupałam. Tabliczkę uważam za godną zakupu, acz jednorazowego.
Ocena: 4 chi
Ja tam mimo wszystko jej póki co nie kupie,bo poprostu nie mam ochoty :p Moze jak mnie najdzie,ale jak juz mam brać coś z sezamem,to zdecydowanie wybieram chałwę ;)
Ja lubię również sezamki, ale jem jeszcze rzadziej niż chałwę, którą po którą sięgam wyjątkowo rzadko.
Obecnie nie mam ochoty na czekolady a tym bardziej na te od Lidnt….. poza tym mam kilka w zapasie, więc nowe nie są mi potrzebne ;)
Ja z kolei nie patrzę na zapas, bo inaczej nie mogłabym kupować/przyjmować nic nowego.
To jeden z moich ulubionych Lindtów i parę razy do niego wracałam, jednak ostatnio… dość dawno. E, myślę, że dalej by mi smakował dzięki sezamowi, chociaż już pewnie nie na 10.
Bez przesady, na 10 to nawet dla mnie nie smakuje. Serio tyle dałaś?
Nawet nie wiem czy ją jadłam – tak mi się wydaje jak na nią patrzę (ale mogłam się napatrzeć na blogach, bo smaku nie pamiętam :P)
Dobre :D
Z chęcią bym jeszcze kiedyś do niej wróciła, bo miło ją wspominam, mimo dość słodkiej deserówki. Ale tego, jestem raczej bezkrytyczna wobec deserowych nienadziewanych Lindt Excellence
Ja wręcz przeciwnie.
Lubię sezam i lubię czekoladę, ale ich połączenie totalniemi nie grało. Deserowego Lindta też nie jadłam tak dawno, że nie mam już o nim zdania xd Co pamiętam to to, że jako jedną z pierwszych czekolad po długiej przerwie kupiłam Excellence z karmelem i solą no i tak mi wtedy zasmakowała że zjadłam łohoho, pół tabliczki na raz x) Ciężko to jednak uznać za jakąkolwiek ocenę bo wszystko co słodkie było dla mnie dobre xD
Pół tabliczki to 'łohoho’? Nie dołuj mnie ;< :P PS Karmel z solą, bleh.
Lubię sezam i nigdy nie jadłam czekolady z nim w środku. Super opcja. Podoba mi się. Wprawdzie ja pewnie skłaniałabym się do większej ilości sezamu w proporcji do czekolady. Tym bardziej, że taka intensywna słodycz mogła go nieco przyćmić. Jak wpadnie mi w ręce w sklepie – kupię, z ciekawości.
Pozdrawiam.
Lepiej kup sezamki polane czekoladą albo batona sezamowego z Biedry.
Wygląda całkiem przyzwoicie! Najlepsze jednak są te świąteczne warianty „bombek” od Lindt :)
Jadłam tylko zające i dzwonek.
Wygląda bardzo przyjemnie, chętnie bym jej spróbowała. Od Lindt najbardziej lubię mleczną czekoladę, która jest po prostu czymś przesmacznym, oraz cukierki-kulki, te mleczne, z białej czekolady i truskawkowe <3
Lindory.
My też kupiłyśmy ją raz i zeżarłyśmy całą na pół za jednym razem:-P Teraz trzymamy się od niej z daleka, bo jest dla nas niebezpieczna :-D
No proszę. Wreszcie coś, co Was złamało :)
Dla mnie za to Lindt robi wybitne gorzkie! A ta jest moją ukochaną.
85%? 90%? 99%? Fujki.
Duzo czytałam o niej na blogach aż ją kupiłam. Czekolada mi nie smakowała nie wiem czym się tu ludzie zachwycają,ja mam chyba jakiś plebejski smak nie doceniłam jej,
Hmm, nie do końca wiem, czy przybić Ci piątkę. Choć uważam, że jest przeciętna, to jednak zjadłam całą.
ja jej nie zjadłam całej pamietam,ze jadłam ją ok 2 tyg po usunięciu migdałów może to wpłyneło na jej odbiór,ale mi nie smakowała