First Nice, ArcyOrzech / Arcy Orzech z Lidla

Lubię czekolady z Lidla i lubię masło orzechowe. Kierowana takimi upodobaniami, nie mogłam nie skusić się na nowość oferowaną przez niemiecki dyskont – batona OrcyOrzech – nawet jeśli wiedziałam, że w przeciwieństwie do Ballaromu i J.D. Grossa, Favorina i First Nice potrafią zasypać konsumenta cukrem. Mojej uwadze nie uszedł również fakt, że nadzienie arachidowe to trochę inny twór niż uwielbiany przez rzesze ludzi peanut butter. Na szczęście ryzyko nie było wielkie. Niska cena, niewielki rozmiar, w razie rozczarowania żadna strata. No i najważniejsze: nawet gdyby batonik był przeciętny, i tak pobiłby zarówno Mocno Orzechowego z Wawelu, jak i jego tabliczkową odpowiedniczkę Peanut Butter.

first-nice-arcyorzech-2

ArcyOrzech / Arcy Orzech

Na wstępie informacja dotycząca nazwy produktu. Kiedy kupowałam batona, byłam pewna, że jest to ArcyOrzech, ale dla poprawności recenzji zawsze takie rzeczy weryfikuję. Udałam się więc na stronę Lidla – któż może wiedzieć lepiej od producenta i dystrybutora? – gdzie odnalazłam zapis ze spacją: Arcy Orzech. Zmieniłam tytuł swojego wpisu i… zasępiłam się. Coś mi nie grało. Tak jak podejrzewałam, encyklopedia PWN podaje, iż przedrostek arcy- łączy się z wyrazami bezpośrednio, z nazwami własnymi zaś za pośrednictwem myślnika. Oznaczałoby to, że nazwa batona powinna brzmieć albo ArcyOrzech, albo Arcy-Orzech. Ostatecznie więc – ponieważ producenci i tłumacze czasami się mylą, co już niejednokrotnie na blogu wykazałam – postanowiłam zostawić własny zapis nazwy.

first-nice-arcyorzech-5

Szata graficzna batona jest bardzo ładna, nowoczesna, wpadająca w oko. Kolorystyka niby zachowawcza, bo zastosowano głównie brązy, ale również przyciąga wzrok. Ponadto obrazki przedstawiające dorodne fistaszki mówią wprost, z jakim smakiem będziemy mieli do czynienia, nie ma tu więc mowy o żadnych przekrętach i narażaniu zdrowia alergików. Po zdarciu papierka jest jeszcze lepiej – oczom ukazuje się sam baton, który w atrakcyjności nie ustępuje szacie graficznej. Został podzielony na pięć pięknych, wypukłych i wymyślnych kostek, odznacza się mlecznoczekoladowym kolorem i jest apetyczny.

first-nice-arcyorzech-6

Pod względem zapachu ArcyOrzech atakuje degustatora cudowną intensywnością fistaszków. Na podobieństwo masła orzechowego jest słodko-słony, mleczna czekolada schodzi na drugi plan. Warstwa zewnętrzna zachwyca grubością, jest bardzo miękka i plastyczna. W smaku mleczna i wyraziście oraz cukrowo słodka, rozpuszcza się aksamitnie i bagienkowo, oblepia palce bez względu na temperaturę panująca za oknem. Pod nią ukryty został jasny, jednolity, tłuściutki i aksamitny niczym czekolada krem. Odznacza się on intensywnie fistaszkowym, słodko-słonym smakiem, czym w stu procentach odpowiada aromatowi. Wtopiono w niego spore kawałki twardych i świeżych orzechów (czapki z głów!).

first-nice-arcyorzech-7

Baton z całą pewnością nie jest nadziany masłem orzechowym, za to jego krem rewelacyjnie imituje smak masła orzechowego. Fistaszkowa intensywność wprowadza nutę snickersowości, słoność znajduje się na poziomie idealnym, ze słodyczą zaś mocno przesadzono, jak w większości mlecznoczkoladowych produktów spod skrzydeł First Nice i Favoriny. Mało tego, cukier nie tylko jest wyczuwalny, ale pali w gardło niczym spirytus. Na szczęście jest to jedyny poważny minus batona, całą resztę zaliczam do plusów, które upodabniają ArcyOrzecha nie do okropnego Mocno Orzechowego z Wawelu, ale wedlowskiego Pawełka. Gdyby tylko zwiększono ilość nadzienia kosztem czekolady i ograniczono cukier, wystawiłabym 6 chi.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

first-nice-arcyorzech-4

46 myśli na temat “First Nice, ArcyOrzech / Arcy Orzech z Lidla

  1. Fajnie,może niedługo sie skuszę,bo moje zapasy słodyczami uległy znacznemu skurczowi XD
    I dobrze,ze zostałaś przy swojej nazwie,producenci czesto sie mylą ;p

  2. Czyli to nie jest okropny baton od Wawel – myślałam, że to ten sam producent. Dobrze, że jest inaczej – lepiej i smaczniej ;)

        1. W sensie 'w życiu’, że to nie jest Wawel. Zupełnie inna klasa produktów. Niebo a ziemia, a nawet niebo a piekło.

  3. Zawsze jakoś mnie trochę zdezorientuje zdjęcie produktu przekrojonego na pół, w sensie np. tego przedostatniego. :P

    Lidlowi trzeba przyznać, że ma dobre słodycze. ;) Nie kupię (ciekawe swoją drogą, czy u mnie jest, skoro prawie żadnych nowości nie ma), ale dobrze, że jest smaczny.

  4. Dla mnie akurat baton nie był szczególnie przesłodzony, ale chociaż z ocenami mniej więcej jesteśmy zgodne :) To im się udało.

  5. To wnętrze wygląda bajecznie i zapewne kupię batona przy najbliższej okazji, chociaż ekstremalną słodkość czuję tylko na niego patrząc :D

  6. Przypuszczałam, że będzie tutaj w recenzji największą zagwozdką co jest gorsze – czekolada czy krem. Baton ten bowiem wygląda mi na te takie podróby z najniższej półki, a czekolada jak żywcem wyjęta z Wawelu. Z drugiej strony podróby ale spod szyldu Lidla zwykle bardziej nawet smakują mi niż oryginały. Czekolada – nie wiem ja nadal nie mam do niej przekonania, musiałabym spróbować, bo nie wierzę że może być taka dobra patrząc na wygląd – naprawdę ja tu widzę WAWEL. Brrr. Krem wiadomo, że najwyższych lotów nie będzie, bo to tylko baton, ale wyszedł tutaj miło i to naprawdę miłe zaskoczenie i sprawia, że mam straszną na niego ochotę. Jestem pewna, że go kupię, bo jak już mówiłam mam słabość do no name z Lidla, poza tym obok wariantu orzech nigdy nie przechodzę obojętnie, a tu nawet mamy arcyorzecha!

  7. Niet, niet, niet. Nie jestem fanką tego batona :/ Dla mnie jego smak podchodzi już pod wedlowską nadziewajkową obrzydliwość xd Za słodkie i za słone jednocześnie.

      1. CCo? Mój był słony jak czort! Podchodził pod niezjadliwość :/ Czy to kwestia sztuki? Podobnie miałam z Luximo Premium z solą, jedną tabliczkę zjadłam całą ze smakiem, a w drugiej w 1/4 miałam tak nawalone soli że nie dałam rady jej zjeść xd

  8. Za mało jest tego typu produktów na polskim rynku. Uwielbiam słodkości z masłem orzechowym, a tu ze świecą ich szukać. Fajnie, że batonik intensywnie pachnie fistaszkami. Jak tylko przejdzie mi katar-morderca to się za nim rozglądnę. Teraz jakakolwiek degustacja w moim przypadku byłaby bez sensu ;)
    Pozdrawiam.

    1. Biorąc pod uwagę fakt, że prezentowany w niniejszym wpsie baton też nie jest z masłem orzechowym – o czym kilkakrotnie wspomniałam – to masz rację. Szkoda, że jest tak mało.

  9. Dziwne. Słowo klucz, tj. bagienkowo, a mimo wszystko nie jest idealnie. Mniej bagienka, więcej chrupkości, a byłabyś chyba bardziej zadowolona. Tak czy siak, fajnie, że pojawiają się inne batony niż „toffi”, „advocat”, „mleczny”. Tymb bardziej fajnie, że to coś bliskiego kremu bogów ;)

  10. Jadłam jednego batonika z tej firmy, z rumem (pojawi się recenzja :>) i po prostu poraził mnie swoją słodyczą, nie dałam rady go dokończyć. Domyślam się więc co nogę zastać tutaj, jednak ze względu na orzechy na pewno w koncu się skuszę :D

  11. Jak mi skleroza sie wyleczy lub ja zapiszę na kartce ,żeby kupić ten batonik to go kupię bo ciagle zapominam:(

    1. Zapisz na czole, będziesz widzieć w lustrze.
      A nieco poważniej, ja czasem piszę na nadgarstku ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.