Nie, nie otworzę dwóch opakowań ciastek z rzędu, bo to bez sensu – pomyślałam, jednym okiem spoglądając na wnętrze puszki wypełnionej produktami ze sklepu internetowego Bliżej Natury, drugim zaś śledząc wolny ruch prawej ręki w kierunku rogu paczki wykonanej z przezroczystego plastiku. Tak oto przegrałam z rozsądkiem podpowiadającym: urozmaicaj!, i dałam się porwać chwili. Albo raczej dałam porwać prawej ręce kolejne opakowanie bezglutenowych kamyków firmy Natural. (Lewej nie winię, posłusznie przylegała do ciała). Cóż, czekolady i raw pyszności będą musiały zaczekać.
Jahelne piskotky
Uwielbiam ładne słodycze, a Jahelne piskotky – lub w mniej skomplikowanym języku Ciasteczka jaglane – zdecydowanie do nich należą. Mają kształt biszkoptów lub czekoladek typu kocie języczki, są jasne, beżowe, nakrapiane złocistym czymś, co posądziłam o bycie ziarnami kaszy jaglanej, oraz odznaczają się grillowaną fakturą na wierzchu. Ponieważ jednak drugą połowę sukcesu na etapie oględzin stanowi aromat, postanowiłam powstrzymać przedwczesny entuzjazm. Odprężyłam się dopiero w chwili, gdy odkryłam, że i ten wymóg ciastka spełniają. Zapowiadała się przyjemna, acz po spotkaniu z Karobovymi susenkami spodziewanie kamienna i niekompatybilna z herbatą degustacja.W składzie ciastek znalazła się skrobia kukurydziana i trzy mąki: sojowa, jaglana oraz ryżowa, samej kaszy jaglanej jednak zabrakło. Wydało mi się to dziwne, wszak złociste farfocle przypisałam właśnie jej. Cudny aromat, o którym wspomniałam wyżej, łączył w sobie popularne kruche i maślane ciasteczka z dziurką posypane kryształkami cukru oraz… różową gumę Orbit!
W konsystencji herbatniki były bardzo piaszczyste, twarde, trzaskały podczas łamania. Myślałam, że są powtórką z karobowej rozrywki, jednak pewien szczegół się nie zgadzał. Podczas gdy poprzednicy nie ulegali herbacie prawie wcale, jaglani bohaterowie rozpuszczali się w niej jak w kwasie. Dosłownie! Gdybym wsadziła całe ciastko do ciepłego napoju, po minucie nie wyciągnęłabym niczego. O dziwo, nic nie zostałoby również na spodzie kubka. Słodycze po prostu znikały, dematerializowały się, przestawały istnieć. Wszystko za sprawą niecodziennej struktury, kruchości, lekkości i swoistej pustości.
Po dotykaniu ciasteczek na palcach zostawała delikatna warstewka tłuszczu, usta jej jednak nie odnotowały. Kubki smakowe poczuły najpierw wyraźny smak kaszy, potem dochodzącą do niej kwaśność. Kompozycja owa tak bardzo odpowiadała Gryczankom – tylko bez pierwiastka gryki – że aż nie mogłam uwierzyć w brak kaszy w składzie. Ciastka były umiarkowanie słodkie, z czasem stawały się coraz kwaśniejsze, co zaczęło mnie irytować, bo zapowiadały się świetnie. Przywodziły mi na myśl wigilijną kutię z kaszą pęczak.
Jahelne piskotky to ciasteczka o ogromnym potencjalne, które niestety nie wykorzystały go w pełni. Smak kaszy jaglanej, zwanej również Zjawą Numer Jeden, był oryginalny i przyjemny, niestety połączony z kwaskiem, co przy którejś sztuce z rzędu wpłynęło na obniżenie ogólnej atrakcyjności. Konsystencja również wydała mi się ciekawa i nietypowa, a słodycz odebrałam jako cudownie wyciszoną, idealną. Do tego wariantu raczej nie wrócę, lecz wciąż mam ochotę na kokosowo-cytrynowy oraz cynamonowy.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Bliżej Natury,
lub odwiedź: fanpage FB, Instagram)
Uwaga!
Do 28.10 z kodem: livingonmyown otrzymasz 5% rabatu na cały asortyment sklepu.
Wystarczy, że wpiszesz go podczas podsumowania zamówienia.
Kod nie sumuje się z innymi promocjami i nie obejmuje ceny dostawy.
Pomysł na ciasteczka ciekawy – nigdy wczesniej takich nie spotkałam ale przyznam, ze jakiś czas temu widziałam w internecie ;P Ich twardość to dla mnie plus :) Nie wiem czemu ale wydawało mi się, że jak coś już jest twarde to tak szybko się nie rozpuszcza a tutaj jest inaczej ;P Jestem ciekawa skąd kwaskowaty smak, który poczułaś :) Tak czy owak spróbowałabym tych ciasteczek (z ciekawości) :)
Zamów, póki jest rabat ;>
Wyglądają dziwnie, a co do smaku to nie wiem, nie jadłam nic w tym stylu, więc aż ciężko mi coś napisać. Istotnie wygląda na niewykorzystany potencjał.
Trudno*!
A pisanie i usuwanie wkładając w to wysiłek umysłowy nie zalicza się już do kategorii „ciężko”? :P
Tylko nie schudnij na umyśle od tego wysiłku :D
Wizualnie wyglądają jak ciasteczka dla maluszków co dopiero im ząbki wyrastają:),nawet kształ idealny do ich małej rączki:)
Kupiłam kiedyś takie marki HiPP. Jak ugryzłam jedno, tak resztę musiałam oddać rodzince. Paskudztwo nie z tej ziemi.
Piskotky *tu wstaw różne piski i odgłosy typu Awww* Szkoda, że smak nie wyszedł, bo nazwa i kształt zachęcają do spróbowania.
Smak jest… oryginalny :)
Kształt, rozmiar, konsystencja, kruchość – wszystko fajne, czyli od strony ,,technicznej” się postarali. Szkoda, że zabrakło trochę smaku. Jaglana jest trochę bezsmakowa to mogli zaszaleć. Kwaskowi akurat w ciastkach mówimy nie. :<
Nadal nie jadłam jaglanki, więc się nie wypowiem :D
Dzięki Tobie mogę coś więcej napisać na temat ich smaku :D Najbardziej podobała mi się ich twardość, ale reakcji na moczenie w płynie nie sprawdzałam – może dzisiaj tak zrobię, bo kilka ciastek jeszcze mam :) Smak faktycznie był ciekawy, i tak jak pisałam Ci na insta, czułam w nich zapach i smak świeżego siana (co prawda nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek jadła świeże siano…). I jeszcze ślady różowej gumy orbit muszę w nich odnaleźć ;)
Czekam zatem na gumę Orbit i ciepłą herbatę.
Gumy nie wyczulam, a zanurzyć w herbacie nie miałam okazji, bo od wczoraj piłam tylko czystka i kawę :D A one są tak fajnie twarde, że aż szkoda mi bezcześcić ich strukturę, więc nie wiem, czy kiedyś się przemogę :P
W kawie też można, nawet lepiej.
Ciekawa recenzja, aż mi się zachciało tych ciastek :)
A co Cię skusiło najbardziej? ;>
Ja tam za smakiem kaszy jaglanej wręcz przepadam i żałuję, że nigdy takie ciasteczka mi w łapy nie wpadły. Za to posmak gryki nie za bardzo by mi leżał.
Pozdrawiam.
Zamawiaj! :)
Wyglądają zarąbiście. Stworzone dla chorych psychicznie ludzi, którzy muszą bawić się jedzeniem :)
PS Różowy Orbit tylko ma ładny zapach, smak jest dziwny. Podniebienie i zęby dziwnie na niego reagują. Dotyczy to tylko tej gumy.
Różowy Orbit chrzęści i kląska, jeśli to masz na myśli :D
Takie jasne ciasteczka bardzo ładnie wyglądają :) Nie jadłyśmy i mimo, że Ciebie nie urzekły to chętnie byśmy spróbowały :)
Na pewno przyznałybyście im więcej punktów, choć i u mnie nie jest źle.