Bellarom, Czekolada mleczna z kakaowymi ciasteczkami Neo

Co roku obiecuję sobie, że w imieniny i urodziny zrobię coś wystrzałowego, ostatecznie jednak zawsze kisnę we własnych czterech ścianach, zmuszając się, by na parę godzin wyjść do rodzinki, żeby nie pomyślała, że zdziwaczałam do reszty. W tym roku nie było inaczej. Rano zapowiedziałam mamie, że wpadnę wieczorem na jakiś horror, tylko najpierw upoluję kubełkowego Big Milka.

Tuż przed ustaloną godziną poszłam do Biedronki, potem do Żabki, Fresha, osiedlowego sklepiku… i nic. Po ponad trzydziestu minutach ganiania jak kot z pęcherzem skapitulowałam, wzięłam z domu lidlowe Gelato al Limone di Sicilia i udałam się do mamy, żeby nie nadwyrężać jej cierpliwości. Zanim zasiadłam przed telewizorem w salonie i do reszty zgniłam, poszłam pooglądać kuchenne krajobrazy.

Zniesmaczona przymusem zjedzenia cytrynowych lodów, przeglądałam, cóż ciekawego znajduje się w maminych zbiorach. Na wierzchu znalazłam bohaterkę dzisiejszej recenzji, a ponieważ zawsze chciałam jej spróbować, poprosiłam rodzicielkę, żeby po otwarciu zostawiła mi rządek. W odpowiedzi najpierw otrzymałam informację, że to prezent dla koleżanki z okazji urodzin, po chwili zaś, że kupi jej coś innego, a czekoladę otworzy teraz. Nie chciałam, bo i tak nie zjadłabym swojej części na miejscu, ale mama się uparła. Poza tym – nie oszukujmy się – było jej to na rękę. Tuż po zjedzeniu całej, minus cudem uchowany rządek, mogła oskarżyć mnie o sprowokowanie łakomstwa.

bellarom-czekolada-mleczna-z-kakaowymi-ciasteczkami-neo-1

Czekolada mleczna z kakaowymi ciasteczkami Neo

Otrzymane kostki ważyły równe 40 g – co oznacza, że podczas imieninowego posiedzenia mama zjadła 160 g czekolady, a do tego trochę truskawek, chipsy i michę bobu, wszystko zapijając słodkim procentem – i były przepiękne: duże, mięsiste. Na wierzchu posiadały logo marki Bellarom, pod spodem zaś gładkość tafli zaburzały wypiętrzające się ciasteczka. Środek wypełniał chrupki dodatek – kakaowe herbatniki – przez co tabliczka stanowiła odpowiednik raczej pozbawionej kremu Oreo Marabou niż szczodrze nadzianej Oreo Milki, nawet gdybyśmy brali pod uwagę wersję 300-gramową.

bellarom-czekolada-mleczna-z-kakaowymi-ciasteczkami-neo-3

W kolorze czekolada była podejrzanie ciemna – czego nie widać na zdjęciach, musicie uwierzyć na słowo – zdawała się nie tyle mleczna, ile kakaowo-mleczna. W zapachu z kolei przywodziła na myśl tabliczkę czysto mleczną, bez żadnego dodatku. Aromat nie narzucał się, nie był zbyt intensywny, nie porywał jak w Milce czy Wedlu. Zamiast tego był delikatny i po prostu przyjemny.

bellarom-czekolada-mleczna-z-kakaowymi-ciasteczkami-neo-4

Czekolada zaczęła się topić, jak tylko położyłam fragment na języku. Była przepyszna: mleczna, słodka i świąteczna, zawierała posmak Kinder Czekolady. Tworzyła gęste bagienko, jak każdy szanujący się mleczny twór.

Kawałki ciastek były nieregularne: od okruszków po pokaźne kawalce. W strukturze okazały się kruche, herbatnikowe, mięsiste jak czekolada, pozbawione ziarnistości i kryształków cukru, idealnie zakonserwowane oraz nienaganne jakościowo. Albo było ich więcej od czekolady, albo takie sprawiały wrażenie (ale tylko wizualnie, bo po włożeniu kostki do ust uznałam, że proporcje warstw występują w stosunku 1:1). Nadawały tabliczce delikatnej kakaowości, same pozostając na drugim planie. Nie obraziłabym się, gdyby wzbogacono je o parę ziarenek soli.

bellarom-czekolada-mleczna-z-kakaowymi-ciasteczkami-neo-5

Moja miłość względem lidlowych słodyczy – zwłaszcza czekolad – jest sinusoidalna. Raz je kocham, raz jestem oburzona, na ogół jednak niemiecki dyskont i jego asortyment darzę sympatią. Cenię sobie zwłaszcza jakość obsługi, podejście do klienta i czystość sklepu (czego nie można powiedzieć na przykład o Leclercu). Uważam, że lidlowe jogurty mają najlepszą na świecie konsystencję – lepszą od marek innych marketów, ale i od tworów koncernów – czekolady zaś nie ustępują wyrobom popularnych firm. Tak przynajmniej jest w przypadku 200-gramowych Bellaromów i stylizowanych na ekskluzywne J.D. Grossów, bo Favorina i First Nice oferują jedynie cukier posypany cukrem, od którego w żyłach robią się zatory.

Dziś na szczęście mogłam się skupić na tym, co lepsze. Spodziewałam się, że czekolada będzie pyszna, i tak właśnie było. Ząb znalazł oparcie na nienagannych jakościowo, choć nazbyt delikatnych smakowo herbatnikach, a język opłynęło gęste i mleczne bagienko. Całość była słodka w stopniu idealnym, nie posiadała żadnych pierwiastków obrzydliwości. Jak tylko będę miała okazję, zapoluję na wersję korzenną i z solonymi preclami.

skalachi_5Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

bellarom-czekolada-mleczna-z-kakaowymi-ciasteczkami-neo-2

28 myśli na temat “Bellarom, Czekolada mleczna z kakaowymi ciasteczkami Neo

  1. Wiedziałam ze ci posmakuje!Dla mnie tez to pyszotka ;) I fajna masz mamę,tez chce zeby mija dzieliła sie ze mną słodyczami ,a nie zabierała ze ,,musisz schudnąć,nie wolno ci,, XD

  2. Nie wierzę, że przeczytałam u Ciebie to zdanie: „Nie obraziłabym się, gdyby wzbogacono je o parę ziarenek soli.”. Chyba screena zrobię. :D
    U mnie to 10/10 w swojej kategorii, bo lepszej z takimi ciasteczkami nigdy nie jadłam i… dobra, gdyby nie zdanie o soli, strzeliłabym focha, że nie ma unicorna. A tak to wybaczam, bo w sumie zgadzam się (o soli, nie z oceną, bo ta jest za niska).

  3. Jadłam tą czekoladę w zeszłe wakacje i nie mogłam zjeść 3 kostek ,nie smakowała mi . Pamiętam jak Pandy pisały,że one też ją źle odebrały może jakaś dziwna partia czekolad nam się trafiła w sklepach .

    1. No właśnie, chyba miałyśmy mega pecha i trafiłyśmy na zwietrzałą czekoladę :P Niby na widok tych wszystkich pozytywnych recenzji chciałyśmy dać jej drugą szansę ale w naszych zbiorach mamy jeszcze tyle słodkości w kolejce, że jakoś nam do niej nie po drodze :P

  4. Pewnie kiedyś kupię – brzmi smacznie :) Dla mojej mamy zjedzenie 160g czekolady to także nie problem – wyobrażam sobie, co ona je jak mnie nie ma, zwłaszcza teraz, gdy na imieniny dostała mnóstwo przysmaków :P A kilka dni temu, jak byłam w domu, to się mnie pytała czy jabłko może zjeść o późnej godzinie :D

    1. Moja jest mistrzynią takich paradoksów! Przez cały spacer z psami jęczy, że powinna schudnąć i mówi, że gotuje lżejsze obiady, po czym przed powrotem idziemy do sklepu po cztery opakowania wafelków Familijnych :)

      1. Moja też chce chudnąć, ale bez cukru żyć nie umie. Nadwagi nie ma, więc chodzi jej tylko o 1 – 2kg i trudno jej się zebrać, zwłaszcza jak wkoło ma tyle cuksów :D

  5. Dla mnie najpiękniejsze w tej czekoladzie są… kostki. Ja podobnie jak Ty bardzo zwracam na to uwagę i jak wiesz taki rozkład 2×5 lubię najbardziej. Wtedy mogę bez problemu jeść kostkę tak jak sprawia mi najwięcej radości czyli na dwa gryzy! Te czekolady już samym wyglądem mnie przekonują, a do tego jeszcze fuzja czekolady i dodatków to już gwarancja mojego zadowolenia. Z drugiej strony te wszystkie warianty ,,oreo” już mi się przejadły i znudziły, ale nie można odmówić im jednego – są prawie zawsze smaczne i satysfakcjonujące, a o to przecież chodzi. Na pewno zjem. Tę i jeszcze tą białą, to jedna z czołowych pozycji na mojej liście czekolad, tylko problem jest taki, że wiesz też że akurat czekolady to nie jest mój ulubiony słodki produkt i prędzej kupię parę paczek ciastek i wafelków. Niemniej jak już mnie najdzie ta ochota na czekoladę, to wysoce prawdopodobne, że będzie to właśnie ta.

    1. Patrząc na wszystkie Twoje komentarze i nasze rozmowy na FB, Twoja lista słodyczy do kupienia jest o milion pozycji dłuższa od mojej, choć byłam pewna, że to niemożliwe :P

  6. W domu również można zrobić coś wystrzałowego… Rubi pewnie też Cię zaskakuje ;)
    Czekolady tej marki ogólnie są smaczne – pamiętam, że próbowałam czekolady z migdałami i pomijając zasłodzenie to uznałam ją za smaczną… moja siostra od razu zjadła połowę :) Ta wersja z pewnością by mi nie posmakowała ze względu na te ciasteczka, które skutecznie mnie zniechęcają :P

  7. Mam dziś fatalny dzień i coś czuję, że ta czekolada skutecznie pomogłaby mi w poprawianiu sobie nastroju. Lubię większość propozycji z herbatnikami/ciasteczkami zatopionymi w czekoladzie.
    A tu jak na złość nie mam nic słodkiego wokoło.
    Pozdrawiam!

  8. Zamiast podziwiać mamę, że nie skończyła całej tabliczki, to mówisz, że to niecny plan ;)

    Do tej pory nie jadłem, co jest dziwne. Czekałem na Twoją opinię, bo byłem ciekaw jak podejdziesz do ciasteczek. No i się zdziwiłem. Mogłem spodziewać się wiele. Że będą zbyt kruche, zbyt twarde, zbyt mączne. Ale żeby zabrało w nich soli (nawet odrobiny)? Chociaż… może warto posolić Oreo? :D

  9. Uwielbiam tą czekoladę <3 Dobra, może nie tyle co uwielbiam co darze ją ciepłymi uczuciami.
    Pod względem apetytu twoja matka jest przeciwieństwem mojej. Moja z całej czekolady to może kostkę by zdołała zjeść i nie więcej.

  10. Kupiłam, na pewno dodam recenzję :D Ja Lidl lubię, ale ostatnio się zraziłam kolejkami w kasach. Jest czynna tylko jedna kasa, kolejka robi się kilometrowa, i dopiero jak już stoi w niej naprawdę dużo osób, bo otwierają drugą. Bo przecież tak bardzo by się przepracowali :>

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.