Schar, Sorrisi (Kuchnie Świata)

Hity to moje ulubione ciastka, o czym wie każdy, kto odwiedza living regularnie. Z jakiegoś powodu jednak bezglutenowy odpowiednik bahlsenowskich markiz – Sorrisi marki Schar – na swą premierę czekał niezwykle długo. Przegoniły go śniadaniowe, skrywające się w żółto-czerwonym kartoniku Corn Flakes, kakaowe wafle Quadritos, oreowe Chocolate O’s, pieguskowe Choco Chip Cookies, a nawet zwykłe herbatniki oblane deserową czekoladą Biscotti con Cioccolato. Czyżbym bała się zestawić zdrowszy zamiennik z oryginałem? A może wprost przeciwnie, podskórnie czułam, że to nimi powinnam zakończyć – uczcić! – drugą edycję przygody z odkrywaniem asortymentu internetowego sklepu Kuchnie Świata?

Odpowiedzi nie znam. Zresztą ciastek wcale nie zostawiłam na koniec. Ile produktów puściłam przed nimi, napisałam wyżej, po nich zaś zostały jeszcze dwa, których nazw póki co nie zdradzę (ale śmiało, możecie zgadywać). Do degustacji zasiadłam z dużym kubkiem gorzkiej herbaty i szerokim uśmiechem.

schar-sorrisi-ciasta-bez-glutenu-copyright-olga-kublik-1

Sorrisi

Aby nie popełnić żadnego faux pas, do zrozumienia nazwy prezentowanych dziś ciastek użyłam translatora. Początkowo, kiedy dostrzegłam je na stronie Kuchni Świata, nie urzekły mnie. Sorrisi – pomyślałam – jakby ktoś mnie za coś przepraszał (za kiepski smak?). Był to jedyny powód, dla którego podczas pierwszej współpracy markiz nie otrzymałam. Później jednak naszła mnie refleksja, że głupio byłoby zmarnować kilka świetnych degustacji przez podejrzaną nazwę, i ciacha zamówiłam. W międzyczasie translator Google poświadczył, iż sorrisi znaczy po włosku uśmiechy, stąd też szeroki uśmiech na mojej twarzy.

schar-sorrisi-ciasta-bez-glutenu-copyright-olga-kublik-5

Markizy były naprawdę korpulentne – cztery sztuki ważyły aż 86 g! Na szczęście dostarczały biodrom niecałe 495 jednostek biodrowych, co pozwoliło mi zjeść wszystkie naszykowane, zapominając na chwilę o kobiecych skłonnościach do narzekania na wyhodowane ciałko. Ponieważ firma wypuściła je z myślą o osobach nietolerujących glutenu, przejawiały tradycyjną twardość, skalistość. W kolorze były tak jasne, że niemal albinoskie. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego i przez chwilę byłam przerażona, że produkt mnie pokona, stanowiąc kawał czegoś niedopieczonego i niejadalnego. Groza trwała jednak zaledwie ułamek sekundy, bo zaraz wróciłam na poprawny tor myślenia o Hitach.

schar-sorrisi-ciasta-bez-glutenu-copyright-olga-kublik-6

Powodów do porównywania ciastek marki Bahlsen i Schar miałam kilka. Pierwszym był rodzaj produktu – markizy, drugim wielkość – na oko taka sama, trzecim wariant smakowy – jasny herbatnik z ciemnym kremem, czwartym opakowanie – tuba, piątym ozdoby – logo marki i kropeczki… i tak dalej, i tak dalej. Bohatera dzisiejszej recenzji różniły dopiero proporcje, ponieważ krem między herbatnikami zajmował zdecydowanie mniejszą powierzchnię. Był bardziej oddalony od brzegów, przesunięty w głąb, za to wyższy. Ciastek tradycyjnie nie dało się rozkręcić ani otworzyć, chyba że dewastacja polegająca na rozkruszeniu jednej z połówek liczy się jako częściowy sukces.

schar-sorrisi-ciasta-bez-glutenu-copyright-olga-kublik-2

Sorrisi pachniały przyjemnie, bo intensywnie kakaowo. Herbatnik był maślany, delikatnie słodki, w konsystencji mączny. Jego wadę stanowiła nadmierna twardość, niemal kamienna. Skrywające się tuż pod nadzienie było cudownie gliniaste lub… właśnie tak, drożdżowe, zupełnie jak krem z niezapomnianych wafelków Noccioli. Było również gęste i zwarte, smakowało słodkim i wyrazistym kakao.

schar-sorrisi-ciasta-bez-glutenu-copyright-olga-kublik-4

Z każdą kolejną degustacją produktów Schara odkrywam, że jednak da się je dopasować do herbaty. Nawet jeśli nie współgrają ze sobą na drodze maczania, można gryźć i pić na zmianę. Tym razem jednak obyło się bez kombinowania. Markizy trzymane w gorącym napoju trochę dłużej w końcu miękły, dzięki czemu cudownie rozchodziły się po ustach. Początkowo ucieszyłam się, że ich słodycz jest umiarkowana, ale przy drugiej sztuce zaczęły pokazywać, co myślą o mojej naiwności. Ostatecznie uznałam, że posiadają dwa drobne błędy do poprawy: przesadną twardość herbatnika oraz nadmierną słodycz. Podkreślam jednak, że są to drobnostki, a w całokształcie Sorrisi uważam za słodycze pyszne i warte powtórki.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

schar-sorrisi-ciasta-bez-glutenu-copyright-olga-kublik-3


Kuchnie Swiata logo(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Kuchni Świata,
lub odwiedź sklep internetowy)

31 myśli na temat “Schar, Sorrisi (Kuchnie Świata)

  1. Bardzo ciekawe! szczegolnie w połączeniu z ta herbata.Sa bardzo ciekawe wg mnie,szczegolnie to nadzienie-czy mi tez wydalooby sie przesłodzone? XD

  2. Herbatnik wygląda… blado. :D Dosłownie i w przenośni. Na odległość czuję jego twardość. Nie akurat żeby mi to bardzo przeszkadzało. Twarde ciastka wcale nie są gorsze od nadmiernie kruchych. Póki nie muszę po konsumpcji odwiedzać dentysty wszystko jest: okej. Te też wyglądają na bardziej suche, w Hitach po wyglądzie bliżej im do maślanych herbatników, a te wydają się bardziej mączne. Za to kremik wygląda super. Nawet podoba mi się, że bardziej jest skupiony na środku, bo mogłabym wygryźć boki ,,na sucho” a tak też lubię. Pewnie gdyby nie cena to podobnie jak pozostałe jadałabym regularnie. Niemniej jak skończę ze statusem studenta i znajdę pierwszą prawdziwą i dorosłą pracę pewnie w odróżnieniu od normalnych dorosłych część pensji będę odkładać właśnie na… takie ciacha. :D

    1. Hity wyglądają na maślane?! Ja bym powiedziała na odwrót – że te są maślane, a Hity typowo krakersowe.

      Studia… jak to było dawno <3 :D

  3. Bardzo lubię twarde herbatniki, więc dla mnie to plus, no i ta drożdżowść kremu porównywalna do Noccioli – brzmi świetnie i myślę, że nawet nadmierną słodkość bym zniosła ;)

  4. Do herbatki bym ich właśnie użyła. Teraz pogoda taka chłodna, że wieczorami ma się ochotę na taką gorącą herbatkę i coś słodkiego w bonusie.
    Pozdrawiam.

  5. Z ciekawości sprawdziłem kalorykę Hitów. Jeśli nic się nie zmieniło to wypada po 70kcal na 18g i 503kcal na 200g. Krem w S jest wyższy i węższy, więc nie może być go aż o 6g więcej niż w H. Przydałoby się porównać same krakersy.

    1. Kaloryczność ;> Rozwalać ciastka mi się nie chce, tym bardziej że moja waga łapie produkty od 6 g, a czasem i nie.

  6. No tak, ta konsystencja rzeczy bez glutenu. Rozmawiałam ostatnio z właścicielką jednej cukierni i też narzekała na to (ona bardziej w kontekście, że ciężko się pracuje przy robieniu słodkości bez glutenu). Twardość ciastek jest kwestią zagadkową jeśli o mnie chodzi, bo nigdy nie wiem, kiedy już mi zacznie przeszkadzać, a kiedy nie.
    Markizy dawno już mi się znudziły, ale spróbowałabym śmiało, gdyby ktoś mnie poczęstował.

      1. Weź, już teraz to mam mętlik w głowie. :P Dostaniesz zaraz!
        Ciężko… to o pracy fizycznej przecież? xD

        E tam, śmiało i śmigło może być.

        1. W kontekście wykonywanych czynności „ciężko” może być komuś, kto nosi stukilogramowe wory. Nadal jednak nie jestem pewna, czy jest to „ciężka praca”, raczej to jemu jest ciężko.

  7. Ciekawostka! Zawsze omijam szerokim łukiem wszelkie bezglutenowe specjały, bo właśnie ich kamienna twardość (lub ewentualnie tendencja do rozpadania się w drobny pył) mnie zniechęca. Ale jeśli tylko będę miała okazję, to na pewno się skuszę.

  8. Niemożliwość rozkręcenia to jednak dla mnie dość istotna wada ;) A tak poważnie to wolałabym nadzienie z tych ciastek ale herbatniki z Hitów, co jednak trochę szkodziłoby kategorii „bezglutenowe”

    1. E tam. Jeśli cena zostałaby taka, jaka jest, to nikt by się nawet nie zorientował, że dodali gluten :P

  9. Czasami zastanawiam się, czy tylko ja nie lubię hitów? Nie przepadam za ich klasycznym smakiem, a jeśli chodzi o to wszystkie inne wersje, to już w ogóle. Są dla mnie nie do przełknięcia. Jestem raczej po stronie oreo.

    1. O, ciekawe :) Chociaż ja w dzieciństwie, mniej więcej do końca gimnazjum (?), też nie przepadałam za Hitami. Co Cię tak bardzo od nich odrzuca?

      1. Szczerze? Nie potrafię odpowiedzieć. Ale ten krem w środku bardzo mi nie odpowiada, jest taki nijaki dla mnie, plus jeszcze Te markizy (też nudne). To mnie po prostu nie zachęca.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.