Ciasto, które nie tuczy. Albo tuczy, ale dopiero wtedy, kiedy pochłoniesz dwadzieścia kawałków naraz. Nie posiada mąki, nie jest dosładzane, a do jego stworzenia potrzeba zaledwie trzech składników. Zdrowych składników. Dobrze by było, gdyby taki twór istniał i przy okazji był jadalny.
A jednak, ciasto idealne istnieje. Za jego obecność na polskim rynku odpowiada cukiernia Legal Cakes, na moje nieszczęście usytuowana w Warszawie, na szczęście zaś skłonna do wysyłek międzymiastowych. We współpracy z nią otrzymałam wszystkie dziesięć batonów zaprezentowanych na stronie internetowej: Żurawinę + jagody goji, Owocowo-czekoladowego, Szyszkę, Brownie, Szarlotkowego, Koko, Sneaky’ego, L’Oreo, Karmelovego i Orzechowo-czekoladowego. Z racji naglących terminów – ciasta wykonywane są na bieżąco, czułą i drobiazgową ręką pracowników kawiarni, przez co data przydatności do spożycia nie przekracza 7 dni – zabrałam się za nie od razu, degustację dzieląc na pięć tur.
W pierwszej turze spróbowałam Sneaky’ego, Koko i Żurawinę + jagody goji, w drugiej Brownie, Szyszkę i Owocowo-czekoladowego, w trzeciej Szarlotkowego i Orzechowo-czekoladowego, w czwartej Karmelovego, w piątej zaś L’Oreo. Początkowo sądziłam, że właśnie w tej kolejności zaprezentuję je na blogu, ale po wszystkich degustacjach zmieniłam koncepcję.
Jestem ciekawa, czy zgadniecie, które ciasto smakowało mi najmniej, a które najbardziej. Let the game begin!
Baton Koko
Tak naprawdę pierwszą turę degustacyjną zaczęłam od dwóch ciast – Sneaky’ego i Koko – do których trzecie doszło w ramach bonusu. Kokosowego wariantu nałożyłam sobie zdecydowanie mniej, bojąc się spotkania z nieszczęsnymi wiórkami. Spodziewałam się, że produkt będzie przypominał słodkiego do granic przyzwoitości i memłającego się Bounty’ego.
Na wstępie Koko zaskoczył mnie tym, jak dobrze współpracował podczas sesji fotograficznej. Choć jest jasny – w większej części biały – nie było trudno złapać na nim ostrości. W dalszej kolejności zdziwiła mnie jego niesamowita lekkość i podobieństwo konsystencji do pianki. Na wierzchu znajduje się cienka ciemna polewa, według opisu na folii posiadająca aż 90% kakao.
Degustację zaczęłam oczywiście od polewy, dzięki czemu odkryłam, że jest prawdziwie gorzka i intensywnie kakaowa. Słodka, nie zdradza tych 90%, ale pyszna. Tuż pod nią znajduje się morze świeżych, chrzęszczących i morderczych wiórków, zlepionych czymś (odżywką białkową), co przypomina dobrej jakości ptasie mleczko (o niebo lepsze od wedlowskiego, za którym nie przepadam).
W całokształcie ciasto jest tłuste, zostawia ślady nawet na ręczniku kuchennym (tak, odsączałam), niezwykle lekkie, miękkie i sprężyste jak gąbeczka. W smaku bardzo delikatne, ale na pewno nie mdłe. Słodycz, której się obawiałam, nie występuje prawie wcale – okazała się minimalna. Z przyjemnością uznałam, że Koko nie tylko jest połączeniem cudownej ciemnej czekolady z mleczną pianką, ale także równoważy najlepsze słodyczowe cechy. Jego jedyną wadę stanowi dodatek wiórków kokosowych, z którymi jestem skłócona po wsze czasy. Tylko przez to nie mogę sięgnąć po wyższą ocenę.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Zawsze chciałam spróbować ich batonów! Musza byc przepyszne,mi to by na pewno ten smakował,bo ja wiórki kocham ;)
Skoro kochasz, to jestem przekonana, że by Ci smakował. Idealna kompilacja wiórkowego kokosa i ptasiego mleczka.
Jadłam batona Sneky od Legal Cakes i bardzo mi smakował ;) Nie przepadam za kokosem, więc wydaje mi się, że moja ocena tego batona byłaby niska, chociaż kto wie.. mogłoby być inaczej :P
A co w Sneakym smakowało Ci najbardziej? ;>
Nie lubisz wiórków, więc niesprawiedliwa ocena mnie nie dziwi. Nie lubisz też kanapek Oreo… więc nie próbuj wystawić jej czegoś złego. Aha, no i wara od Snickersa.
Ten na lowcarb, to mega rozwiązanie. Ale Ty pewnie goi wystawisz piąteczkę :/
O cholera… To może na pozostałe recenzje nie wchodź :D
A tak z innej beczki, to przerażające, jak przez naszą znajomość dużo o mnie wiesz!
Czuję, że ja znacznie bardziej bym go polubiła, bo kokos uwielbiam, zwłaszcza w połączeniu z czekoladą. Jak dla mnie Koko wygląda obłędnie :D
Cóż, u mnie wiórki zawsze stoją na przegranej pozycji. Jestem wręcz zaskoczona, że mimo ich obecności Koko tak bardzo mi smakował.
Najbardziej lubisz Snickersa więc najpierw pomyślałam o nim – a raczej o jego ,,legalnej” wersji, ale orzechy/smaki masła orzechowego zwykle wypadają różnie… zwykle na niekorzyść, to tu mogłoby być podobnie.
Pyszny jest pewnie Karmelowy ale pewnie ja wystawiłabym mu wyższą ocenę, bo to moje smaki. Twoje są bardziej w stronę kakaowych, więc przypuszczam, że wyższą notę zdobyłby Brownie.
Koko – wiadomo, że ocena będzie średnia. U mnie pewnie byłoby podobnie – przypomina za bardzo Bounty. :D
Muszę sprawdzić, o której godzinie rozmawiałyśmy na FB. Jeśli komentarz dodałaś przed rozmową, to przeczytaj drugą część mojej odpowiedzi do Marcina :P
Fajny skład i tak króciutki :) jak spotkam to kupię :)
Wszystkie mają takie króciutkie, coś pięknego <3
Jadłabym!
Jedz śmiało :)
Kurde, dlaczego kokosowe słodycze przeważnie są aż tak tłuste? Ja rozumiem, że kokos sam w sobie jest tłusty, no ale żeby aż tak, żeby batona trzeba było odsączać?
Ostatnio miałam do Legal Cakes zajść na jakieś ciasto i kawę, może coś do jedzenia, ale tak przejrzałam ich menu i się wystraszyłam, bo chyba jednak wolę słodkości z glutenem, laktozą i cukrem. Niech sobie organizm się pomęczy. :> Nie no, tak na serio może i bym spróbowała paru ich rzeczy, gdybym miała je za darmo. Ten Koko jakoś niespecjalnie mnie kusi, mimo że zazwyczaj kokosowe rzeczy właśnie przyciągają mój wzrok.
Nie tylko Koko był tłusty. Myślę, że specjalnie je posmarowali (?), żeby lepiej zakonserwowały się – czy coś – w foliowym opakowaniu. Być może sprzedawane na miejscu w ogóle nie są tłuste.
to jest jednym z tych, które najbardziej chciałabym spróbować (drugi to sneaky) ale boję się zamawiać kurde taka odległość… nie mniej cieszę się, że w końcu przeczytam ich RZETELNĄ i SZCZERĄ opinię :)
Dzięki, reszta też będzie rzetelna i szczera. W żadnym wypadku nie spotkasz samych unicornów.
A o zamawianie się nie bój, ciacha dobrze znoszą podróż :)
Nein, kokosowych wyrobów staram się unikać jak mogę. Wszystko z kokosem podjeżdża mi kurzem. :/ Ale reszty jestem szalenie ciekawa!
Kurzem? Z tym się jeszcze nie spotkałam :D
Dobrze, że nie lubisz wiórków – więcej Koko dla mnie!
Co do preferowanych smaków, let me guess: karmelowy to numer 1, a zaraz za nim plasuje się L’Oreo. Za najgorsze zapewne uznałaś szyszkę i żurawinę + goi. Am I right? :-)
Nie mroziłaś ich w końcu przed degustacją?
Nie mroziłam, zeżarłam na świeżo. Miałam to zrobić, ale co rusz wołały mnie do lodówki. Chodziłam, chodziłam, aż zniknęły wszystkie moje kawałki i zostały tylko Twoje (i dwa fragmenty dla mamy, ale jej i tak nie smakowały, bo nie lubi zdrowych słodyczy).
2/4 odpowiedzi uznaję za poprawne.
Kiedy jesz swoje? ;>
Trudno powiedzieć. Wiesz jak to jest z rzeczami z zamrażarki. : >
Ach, no tak. Ale słyszałam, że przez miesiąc ma nie być w rynku prądu, więc zjedz w niedzielę po powrocie :P
Dla mnie to było cudo.
I wszystkie inne też ;>
Dla Ciebie wiórki to zło konieczne ale dla nas to standard bez którego nie wyobrażamy sobie kokosowego batona :D Na pewno dałybyśmy 6 pand :D
Możliwe, jeśli przy okazji lubicie ptasie mleczko :)
Jako kocham kokos tak ten baton za bardzo kojarzy mi się z Bounty bym mogła po niego z chęcią sięgnąć.
Nie ma się czego bać :)