Tymbark, Fruktajl: śliwka jabłko, truskawka banan

Co mnie podkusiło, żeby kupić cztery Fruktajle? Cztery produkty będące napojami, których przecież nigdy nie spożywam i spożywać nie lubię? Pewnego dnia poszłam do Lidla i je zobaczyłam. Nie były dla mnie nowością, ponieważ połączenia truskawki z bananem miałam już okazję próbować. Co ważne, wcale mi nie smakowało. Jak zatem wytłumaczyć fakt, że uparłam się, by jednak kupić i przetestować całą serię? Tego naprawdę nie da się wyjaśnić. Niezbadane są ścieżki mojego umysłu.

tymbark-fruktajl-sliwka-jablko-1

Fruktajl śliwka jabłko

Przygodę z zakupionymi w podejrzanych okolicznościach i z niewiadomego powodu napojami zaczęłam od wariantu śliwka-jabłko. Niestety nie potrafię wyjaśnić, dlaczego padło akurat na ten smak. Może skusił mnie kolor szaty graficznej? Może miałam ochotę na śliwki? Nigdy się tego nie dowiem.

tymbark-fruktajl-sliwka-jablko-3

Przelany do szklanki napój był gęstawym, bo pełnym owocowych farfocli – poprawnie byłoby mówić o miąższu – nektarem. Pachniał bananami, następnie śliwką, na końcu zaś jabłkiem. Jego bazą była woda, w której dało się dostrzec większe i mniejsze fragmenty czegoś, zapewne śliwek i śliwkowych skórek: twardych i trudnych do pogryzienia, okropnych. Smakował świeżo startym lub gerberkowym jabłkiem oraz kwaśnawą śliwką. Był umiarkowanie słodki. Nie jakoś szczególnie zły, ale przez konsystencję przypominał mi śliwkowo-jabłkowy przecier, do którego wpadły włosy z otrzepywanego dywanu. Zdecydowanie nie do powtórki.

skalachi_3Ocena: 3 chi


tymbark-fruktajl-truskawka-banan-1

Fruktajl truskawka banan

Po wersji śliwkowo-jabłkowo-dywanowej przyszedł czas na miksturę z truskawek i bananów, którą piłam już wcześniej i która oburzyła mnie konsystencją bananowych kostek vel gąbki do ocieplana dachów. Mimo niesympatycznych przeżyć i szata graficzna, i kolor, i zapowiedź smaku kusiły. Trzeba przyznać, że butelki tej tymbarkowej serii wyglądają bardzo atrakcyjnie.

tymbark-fruktajl-truskawka-banan-3

Płyn przelany do szklanki okazał się zaskakująco ciemny. Widoczne w nim były maleńkie pesteczki oraz długie bananowe łyko. Pachniał głównie bananami, truskawki zeszły na drugi plan. Był rzadki, ale bogato wypełniony farfoclami miąższem (co nadawało mu konsystencji mózgu). Miąższ ów niestety wpływał na jakość degustacji, gdyż bananowe łyko zostawało na języku – okropność. Miałam wrażenie, że do produkcji tego Fruktajlu użyto owocowych odpadów, a nie świeżych owoców. Poza łykiem po jamie gębowej walała się również bananowa kostka – miękka i przyjemna, inna od gąbki zapamiętanej z pierwszej degustacji. Smak był głównie bananowy, na szczęście bez cierpkości, umiarkowanie słodki. Tło stanowiły truskawki i jabłka. Gdyby nie fakt, że znów miałam wrażenie spożywania dywanu lub moherowego swetra sąsiadki, mogłabym napisać, że napój był całkiem niezły.

skalachi_3Ocena: 3 chi ze wstążką


Składy i wartości odżywcze:

tymbark-fruktajl-sliwka-jablko-2

tymbark-fruktajl-truskawka-banan-2

22 myśli na temat “Tymbark, Fruktajl: śliwka jabłko, truskawka banan

  1. Konsystencja mózgu brzmi ciekawie :))
    Osobiście raczej napojów nie przetestuję, bo żadna tajemna siła nie ciągnie mnie do nich w sklepie i wiem, że nic nie tracę ;)

  2. Kiedyś widziałam je w Biedronce ale nie było nimi zainteresowania – ja również nie zwróciłam na nie większej uwagi, tyle co na nie zerknęłam jak przechodziłam miedzy półkami. Nie „ciągnie” mnie do takich produktów – do picia wolę wodę lub zieloną herbatę a owoc zjeść oddzielnie ;)

  3. Haha piłam to raz w życiu – uwaga: przed obroną licencjata. :D Byłam tak zdenerwowana, że stwierdziłam, że potrzebuje podnieść sobie poziom cukru, ale słodycze odpadały bo z nerwów już i tak było mi niedobrze. Kupiłam sobie, więc soczek. Wypiłam w jakieś 3 sekundy z nerwów, ale był chyba dobry. :D Tylko mam wrażenie, że było tam jakieś mango? Nie pamiętam.

    1. Nie dziwię się, że zdałaś licencjat. Jak zaczęłaś mówić i komisja zobaczyła, że z między zębów sterczy Ci dywan, od razu wstawili do karty egzaminacyjnej pięć, żebyś tylko zeszła im z oczu :D

    1. A, zapomniałabym dodać, że może jeśli chodzi o to, co lubimy, a czego nie, to nigdy zgody nie będzie, ale w odniesieniu do wstępu… czasem mam tak samo. Dokładnie tak samo, ale aż tak daleko (tymbarkowe dziwolągi) to nie idzie.

  4. Przez ten sweter aż zabolały mnie zęby. Auuu Wbicie się jedynkami w taki bawełniane, grube, odzienie gdy trzeba go przytrzymać i zapiąć kurtkę u dołu – pycha! :D

    Tu nie będzie wyjątków. O ile przy Bakusiu ucieszyła mnie pozytywna opinie, to tu mogłabyś wystawić nawet ucicorna, a ja bym ich nie kupił. Śliwki i farfocle – gorsze zło niż Oreo z białym kremem, który okazuje się być kalafiorem. Taki heheszek na 1. kwietnia :P

    1. Mnie na myśl o zgrzytnięciu zębami o sweter przechodzą ciarki. Nie rusza mnie kreda ani paznokieć na tablicy, sucha gąbka, zgrzytanie zębami o zęby, rwana kartka, czy co tam jeszcze ludzi doprowadza do szału. Za to sweter w zębach lub przycięty szufladą… Aż mi się całe plecy zjeżyły. Nienawidzę!!!111!!!111!!!111

      Oreo z kalafiorem, haha, ble :D

  5. Śliwka mi smakowała,zaś o truskawce powiedzieć niczego nie mogę z wiadomych powodów. Mi akurat farfocle nie przeszkadzają :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.