Zbliżamy się do końca recenzji powstałych na Balonowej, choć po prezentowanego dziś wafelka sięgnęłam na początku pobytu u przyjaciół. Nie wiem, czemu swoją opinię publikuję tak późno, po prostu tak wyszło. Wcześniej jadłam go… nawet nie pamiętam kiedy. W gimnazjum? W podstawówce? Na pewno nie później. Nie smakował mi, toteż nie zawracałam sobie głowy dawaniem mu kolejnych szans. Gdyby nie blog i chęć poddania testowi własnego gustu z dzieciństwa, pewnie nadal żyłabym w błogiej nieświadomości i powtarzała, że za Knoppersem nie przepadam. Dodatkowo do zakupu zmobilizowała mnie truskawkowa edycja limitowana, której nie byłoby sensu próbować bez wcześniejszego odświeżenia sobie klasyki. Tak też się stało. Orzechowo-kakaowo-truskawkowo-mleczne kostki marki Storck zostały kupione.
Knoppers
Wyciągając wafla z opakowania, głowiłam się, co jest wierzchem, a co spodem. Uznałam, że czekolada powinna znajdować się na dole, bo jest cięższa, no i w ogóle jakoś tak nie pasuje, żeby była na górze. Po chwili jednak wpadłam na pomysł, by spojrzeć na opakowanie i przekonać się, jak zaprezentował Knoppersa producent. Tak oto dowiedziałam się, że moje poczucie estetyki kuleje, a wafel powinien być konsumowany odwrotnie. No cóż, każdy może się pomylić. (Zresztą nadal uważam, że to Storck się myli!).
Knoppers ważył równe 25 g. Składał się z trzech warstw wafla, przy czym górny – niech im będzie – pokryto czekoladą. W powstałych w ten sposób przestrzeniach międzywaflowych pojawiły się odpowiednio dwa kremy: mleczny oraz czekoladowy z wtopionymi orzechami, przez tłumacza nazwany nugatowym. Oba były cudownie grube i nadawały słodyczowi cudownego zapachu, odpowiadającego miksowi Ferrero Rocher i Nutelli. Czułam w nim i pyszne słodkie kakao, i nienagannie świeże orzechy laskowe.
Wafle okazały się idealnie świeże i kruche, w smaku wypieczone i pozbawione cukru. Górny płatek – oderwany od reszty – w połączeniu z mleczną i słodką polewą smakował jak wafle z kakaowym kremem, które można kupić na wagę (innymi słowy: był dobry sam w sobie). Pod nim skrywał się biały krem: gruby, niesamowicie mleczny, tłuściutki. Oddawał smak Kinder Niespodzianki, zawierał bowiem silny posmak zacnej białej czekolady. Ciemny krem z kolei był intensywnie czekoladowy, skrywał masę zaskakująco dużych, świeżych i twardych orzechów. Odniosłam wrażenie, że było go więcej niż białego, mimo iż opis produktu sugerował coś przeciwnego. Ciemny krem był odrobinę rzadszy od białego.
Jakość klasycznego wariantu Knoppersa zaskoczyła mnie i zachwyciła. Mało tego, złapała za bluzkę i rzuciła mną o ścianę za to, że tyle lat żyłam w przekonaniu o jego przeciętności. Wafle były kruche, lekko paluszkowe, chrupiące. Kremy intensywne w zapachu i smaku. Czekolada słodka i mleczna, choć akurat ona zrobiła na mnie najmniejsze wrażenie. Całość przypominała podrasowane Kinderkami Ferrero Rocher, na dodatek nieprzesłodzone, co współczesnym słodyczom zdarza się niezwykle rzadko. Jedyny minus przypisałam rozmiarowi, gdyż 25 g to zbyt mało, by nacieszyć się tak cudownym smakiem.
Ocena: 6 chi
Bardzo lubię te wafelki i zawsze lubiłam :D I dla mnie także zdecydowanie czekolada jest spodem :))
No i piąteczka!
Uwielbiam je czekam na recenzje truskawkowego ps spód to czekolada 1☺
Szacun za czekoladę na dole! Truskawka już jutro :)
Jadłam go tak dawno, ze nie pamiętam jak smakuje ;P
No nieeeeee! :P
Ja tam uwielbiam knopeersy od małego zawsze tato przywoził z zachodniej granicy?
A wolisz K. czy Hanutę? ;>
ciężkie pytanie… ale raczej hanutę :D
O rety, to musi być kosmicznie smaczna!
Hmm w latach 90′ początkowo pamiętam, że był on trudny do zdobycia. Możliwość jedzenia miałam tylko w momencie kiedy mama mojej najlepszej psiapsiółki z ławki przyjeżdżała z Niemiec w których pracowała. Wtedy nastąpiły pierwsze moje kontakty z niemieckimi słodyczami i pamiętam jaki to był wtedy luksus! Pamiętam jak pierwszy raz dostałam od niej Duplo… myślałam, że ją ozłocę, a dzisiaj są w każdym kiosku czy nawet spożywczaku. Niemniej jako, że ja wafelkowa zawsze byłam to Knoppers przypadł mi do gustu. Właściwie dlaczego nie? Ma wszystko co potrzeba dobremu wafelkowi – począwszy właśnie od płatka wafla, potem krem jeden i drugi, dla każdego coś dobrego i dla fanów mlecznych smaków i czekolady (albo jak w moim przypadku zamiłowanie do obydwu). To bardzo poprawny wafel, co można więcej powiedzieć? Nawet kwadratowa forma gdzie wszelkie jego boki są równe przykłada się do takiej właśnie opinii – do granic możliwości POPRAWNY.
A wiesz, że batonik Duplo na początku też mnie odpychał? Pokochałam dopiero… hmm, na studiach!
Batonik mojego dzieciństwa, zawsze kupowałam je razem z rodzicami na jakieś wycieczki <3
I zjadałaś najpierw swój przydział, a potem rodziców? ;>
Czasem się zdarzało… :P
Nie wierzę! Właśnie sklecam recenzję, męczę się i męczę, edytując, skracając i wydłużając (zastanawiając się „co ja do cholery robię?!”), a Ty mi go właśnie z nim wyjeżdżasz! Mogłaś poczekać, a nie… No dobra, ja z karmelową Valrhoną też nie czekałam. :> E, na razie się nie odzywam, bo nigdy tej mojej recenzji nie skończę.
Haha :D Jak się pisze recenzje, to się siedzi z nosem w edytorze, a nie przegląda cudze blogi!!! AMATORKA :dziko rży:
Haha, w przypadku innych rzeczy może i tak, ale nie jeśli chodzi o tak trudne zadanie, jakie sobie postawiłam. :P Zestawienie trzech kwadratowych wafelków, uh. Dalej nie skończyłam. :<
To mnie zaciekawiło!
Jest na mojej liście plebejskich słodycze do powtórki. Pamiętam, że bardzo mi kiedyś smakował i sugerując się Twoją recenzją sądzę, że wiele się w tej kwestii nie zmieniło.
Też tak sądzę :)
Lubię, nawet bardzo, ale zawsze drażni mnie ich reklama, że to sycąca i zdrowa przekąska :P
Nie oglądam telewizji, więc nawet nie wiem. Sycąca… zdrowa… aha :D
Je się z czekoladą u dołu, koniec i kropka też. Rysunek na obrazku jedynie pokazuje, że na spodzie nie ma wafelka. Inne go przedstawienie, byłoby niewyraźne.
Dziwne, że pakowane są zazwyczaj po 4 sztuki i to nam (kupującym) nie przeszkadza.
PS Od czwartku w Biedronce jest w promocji (choć pół roku temu – jak jgo kupowałaś – też mogła na nie być ;) )
No, no, na pewno taki był zamysł producenta/projektanta!
Nie przeszkadza? Ja bym w wielopaku nie wzięła.
My też chyba jadłyśmy go ostatnio w gimnazjum :-D Może też czas sobie przypomnieć ten smak :-P
Całkiem możliwe!
Pyszności:) dziś mój brat przyjedzie do nas z Niemiec a z nim słodycze i wiem,że dla mojego męża będą tam te klasyki bo je uwielbia.
Tradycyjnie proszę o foto!
Prawdziwa klasyka, trudno żeby nie smakował. Ze swojej strony polecam spróbować (jeśli jeszcze nie próbowałaś, dzisiaj mi pamięć szwankuje) lidlowską wersję. Również pyszne.
Nie, nie jadłam, bo trzeba kupować w zestawie. Musiałabym namówić mamę (co akurat nie byłoby trudne).
Chemia i syf z olejem palmowym.
Ale za to smaczne :D