Poemat o Jance

Po raz kolejny kładłam się spać o niewskazanej dla mojej porannej przytomności porze, czyli gdzieś w okolicach drugiej w nocy. No trudno, jutro się poprawię – pomyślałam, jak zwykle zresztą, co niestety nigdy nie następuje. Włączyłam muzykę, usadowiłam głowę na poduszce i nagle buum, umysł zaczął wirować i wypluwać rymy o bliżej nieokreślonej wiejskiej dziewce Jance. Dlaczego teraz, drogi umyśle? Dlaczego nie możesz spokojnie przejść w stan hibernacji, jak narząd myślotwórczy przeciętnego zjadacza chleba?!

W końcu dałam za wygraną. Odłączyłam komórkę od ładowarki i zaczęłam pisać. Po paru minutach było po wszystkim – poemat powstał, a ja mogłam z powrotem się kłaść i tym razem wykonać wszystko zgodnie z planem. Rano jeszcze sądziłam, że może zdarzenie było wytworem mojej fantazji, ale jednak nie. Jeśli więc wierszyk was oburzy lub obrazi, proszę mnie nie obwiniać. Co zostało stworzone, to się nie odstworzy.

Uwaga: Osoby poniżej piętnastego roku życia proszę o zamknięcie jednego oka.

fot. z książki Mary E. Wilkins Freeman pt. The Pot of Gold and Other Stories
fot. z książki Mary E. Wilkins Freeman pt. The Pot of Gold and Other Stories

Poemat o Jance

Janka sama tego chciała
i ze Staśkiem się przespała.

Gumy włożyć nie umiała,
wyjąć przed mu więc kazała.

Staśka błogość obleciała,
nie chciał już wycofać wała.

Miłość ta się nie przerwała,
zgubne skutki mieć musiała.

Janka kreski dwie widziała,
stała smutna, cicho łkała.

Do Stasieńka dzwonić chciała,
lecz numeru nie dostała.

Telegramem mu nadała,
że jej krew nie poleciała.

Za stodołą go spotkała,
ze spuszczoną głową stała.

Co ma mówić – nie wiedziała,
Staśka zgroza obleciała.

Ona myśli: suknia biała,
a on raczej: sznur lub skała.

Do niczego nie zmuszała,
tylko mu sugerowała.

W duchu cicho się zaśmiała,
bo go w końcu przekonała.

O swój los się już nie bała,
w myślach dziecko przewijała.

Bajka jednak się przerwała
i do skutku dojść nie miała.

Kiedy welon zakładała,
Staśka Bogna stopem brała.

Wziął kierunek Wisznia Mała,
gdy w kościele ona stała.

Zrozpaczona, wciąż płakała,
snując bajki tej morała:

babo duża, dziewko mała,
obyś Ty się wyszalała,

wspomnień tysiąc nawet miała,
przygód też nie omijała,

rozum jeno zachowała
i bez gumy nie dawała.

13 myśli na temat “Poemat o Jance

  1. Hahhaha,,o kurczę XD Lubię takie wiersze(chociaż nic mnie nie zdziwi po 13-stej księdze pana Tadeusza XD ~dziękuje mojemu panu od polskiego)to twój wiersz jest naprawę….łagodny XD Ale bardzo śmieszny ;)

    1. Nie zapomnij o morale i wyciągnij wnioski!
      A XIII księgą cała klasa się podniecała w gimnazjum, pamiętam to :D

    1. Dziękuję. Niestety sądzę, że zacne jury programu o tej nazwie by się z Tobą nie zgodziło. Za mało spektakularny jest ten mój talent.

  2. Oczywiście świetne! Czekałam na super morał na końcu i się nie zawiodłam. Za to dwa wersy: ,,Ona myśli: suknia biała,a on raczej: sznur lub skala.” ,,Kiedy welon zakładała,Staśka Bogna stopem brała.” wywołały naprawdę głośne ,,haha”, za które pewne sąsiedzi mnie znienawidzili biorąc pod uwagę, że jest niedziela i 8 rano.

  3. O Janko, Janko!
    Brzemienne w skutkach Twoje ruchanko.

    Lecz morał zacny – teraz już wiemy;
    trza wkładać gumki, gdy się je*iemy.

    1. Zaśmiałam się na głos, a robię to naprawdę rzadko. W sumie prawie nigdy. Musimy kiedyś stworzyć coś razem!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.