Trzeci wieczór, trzecia tura degustacyjna batonów Legal Cakes. Tym razem do laptopa zasiadam z dwoma tylko wariantami: Szarlotkowym i Orzechowo-czekoladowym, oba bowiem planuję zjeść do końca. No, prawie do końca – mniejszy lub większy kawałek każdego trzymam dla słodyczowej dobrej wróżki. Ponadto istnieje jeszcze drugi powód okrojonej porcji. Po wspomnianych batonach zostaną mi wyłącznie Karmelovy i L’Oreo, względem których mam* ogromne oczekiwania i którym zamierzam* poświęcić oddzielne wieczory.
* Naturalnie powinnam pisać w czasie przeszłym: miałam, zamierzałam, bo wszystkie batony już dawno zjadłam. Staram się jednak nie zakrzywiać czasoprzestrzeni i nie zdradzać za dużo.
Baton Szarlotkowy
Kocham szarlotkę, więc dzisiejszego bohatera ukroiłam sobie o wiele więcej niż Orzechowo-czekoladowego. Dla ścisłości: połowę, co powinno wynieść 65 g, ale wyniosło aż 80. Od tej pory z ciekawości zaczęłam ważyć batony i wiem, że – zapewne z racji produkcji ręcznej – nie trzymają się wag oszacowanych przez ojca-projektanta. Warianty naszpikowane owocami i wilgotne okazały się cięższe, Karmelovy i L’Oreo zaś nawet o 10 g lżejsze (biednemu zawsze wiatr w oczy).
Ciasto było wielkie, ale w znajomy już sposób leciutkie, mięciutkie i delikatne. Pachniało świeżymi, dopiero co startymi jabłkami i cynamonem. Zresztą nawet w przekroju produktu dało się dostrzec fragmenty owoców ujarzmionych za sprawą tarki z dużymi oczkami. Całość przypominała moje popisowe – a raczej jedno z nielicznych, które potrafię zrobić – danie obiadowe: ryż zapiekany z jabłkami i cynamonem, tylko w wersji alternatywnej, w której zapiekany ryż zastąpiono owsianką.
Smakiem przewodnim batona po raz kolejny okazały się słodkie i dojrzałe banany, co przeczyło nazwie. Jabłka z cynamonem w Szarlotkowym zeszły na drugi plan, choć na szczęście one także były intensywne (cynamon nawet bardziej). Skądinąd sądzę, że żółte owoce nie pojawiły się w ciastach przypadkowo – odpowiadały za zbitość i treściwość, których same płatki w towarzystwie mokrych owoców by nie osiągnęły.
Sięgając po Szarlotkowego, spodziewałam się, że będzie najwilgotniejszy ze wszystkich batonów produkowanych przez Legal Cakes. Nic z tego. Przed upieczeniem produktu jabłka musiały zostać odsączone – lub powieszone na sznurze do bielizny, ale mimo wysokiego prawdopodobieństwa tej wersji, obstaję przy poprzedniej – w związku z czym całość wyszła umiarkowanie wilgotna. Co ważne, oprócz miękkich jabłkowych brzuszków pojawiły się też twarde, ale przyjazne zębom fragmenty skórek.
Baton miał potencjał, by stać się numerem jeden. Banany, jabłka, cynamon, nawilżenie (choć mogło być większe), idealna słodycz, miękkość i lekkość, puszystość… Niestety, i tu pojawił się problem łupinek owsa. O ile w wariancie Żurawina + jagody goji było ich parę, a w Owocowo-czekoladowym nawet więcej niż parę, o tyle Szarlotkowy stanowił wylęgarnię łupinek. Gdybym jadła go w kawiarni, wśród ludzi, ci niechybnie pomyśleliby, że mam coś nie tak z głową, bo ciągle dłubię w paszczy. Albo z zębami – że na przykład noszę sztuczną szczękę i wybrałam się na ciasto, chociaż protetyk wyraźnie mi zakazał. W związku z tą niedogodnością, mimo bólu w sercu, musiałam batonowi obniżyć ocenę. Zresztą 6 chi to nadal dużo.
Ocena: 6 chi
Szarlotka to nie jest moje ulubione ciasto, dlatego spośród tych batonów na początek bym tego nie wybrała, ale wiem że był smaczny :) Tylko te łupinki faktycznie muszą być denerwujące, ale tak to już bywa, że ziarna bywają twarde i sama z jedno czy dwa takie zapewne znajdę niedługo w mojej owsiance :P
Za jedno czy dwa bym się nie obraziła. Tu był milion.
Rzeczywiście Batony od Legal Cakes to bardziej takie ciacha w wersji mini niż baton ;P Szarlotkę bardzo lubię ale banany już nie, wiec nie wiem, czy baton by mi posmakował na tyle by dać mu 5 ;)
Ja na szczęście uwielbiam i jedno, i drugie.
Kiedyś chyba o wiele bardziej lubiłam szarlotkę; teraz ją po prostu lubię. Albo raczej rzadko ją teraz jem. Baton jednak wrażenie robi! Banany w szarlotce? To mi wystarczy, chcę!
Mimo łupinek, na które pewnie też bym się wkurzała.
PS A ja i tak nigdy nie wiem, w jakim czasie recenzje pisać. :>
Tak ogólnie to ja też mieszam czasy, bo w naszej sytuacji sprawa jest nieunikniona.
Nie mam czasu napisać więcej bo zaraz biegnę na uczelnię – ale muszę się pochwalić, muszę muszę muszę.
Jutro w moje łapki wpada karmelovy! :D
Zdaj na FB relację!
Za sam banan z cynamonem, pewnie i ja bym wystawił dobrą notę. Nawet najmniej wyczuwalna nuta jabłecznika (zwłaszcza w formie ciasta) jest średnio widziana. Cóż. Strzębki-srębki. Tylko sneaky i kokos!
Przecież Ty kochasz szarlotkę :O
Mój tata kocha wszystko, co szarlotkowe, więc sądzę, że by mu się ten batonik spodobał. Ja zresztą też lubię takie smaki. Jednak te słodkie, dojrzałe banany jakoś mi się tutaj nie składają w całość. Ciekawe czy to celowy zabieg.
Pozdrawiam.
Wątpię, by zabieg był celowy. Sądzę raczej, że banan wpadł do miski ze składnikami przypadkiem i potem producenci na szybko musieli drukować nowe etykiety. A że wydrukowali za dużo, to muszą nadal robić z bananem, bo głupio nie dawać, skoro już pojawił się na folii :D
Kocham tego batonika ;)
Nie miałaś miliona łupinek owsa?
Właśnie nie! Mnie akurat nie trafiły się sztuki z tym wrednym dodatkiem.
DKnMjdmanbczmdbjfbzc.
Zjadłabym szarlotkę. Ale taką prawdziwą, … chociaż tą też bym nie pogardziła.
Nie, serio zachciało mi się szarlotki. Niech mi ktoś upiecze.
Ty akurat czasem gotujesz, to bierz się za szarlotkę!
Banany w szarlotce? :P Dość nietypowo, bo wolałybyśmy na pierwszym miejscu w składzie jabłka :) Ale i tak to nie zmienia faktu, że chętnie byśmy go spróbowały :)
Nietypowo, ale smacznie :)