Trzeci wieczór z batonami produkcji Legal Cakes, trzecia tura degustacyjna. W czeluściach mojego żołądka właśnie zniknął przepyszny, ale zaminowany łupinkami owsa Szarlotkowy, czas więc na wydzieloną część Orzechowo-czekoladowego. To jedyne ciasto, w którym dzieje się aż tak dużo (za dużo?), przez co trudno skupić wzrok na pojedynczym elemencie. Jest to także jedyne ciasto wyposażone w twór odpowiadający klasycznej kruszonce – słodkiej i podstępnej pyszności, która zgubiła już niejedną kobietę i jej biodra. Na tym zresztą polega paradoks kruszonki: człowiek ją kocha, ale ona człowieka nie.
Baton Orzechowo-czekoladowy
Bohater dzisiejszej recenzji jest jedynym batonem, którego nazwy nie mogłam zapamiętać. Przesyłając zdjęcia na dysk, folder nazwałam Legal Cakes posypkowy, dokument tekstowy z notatkami zaś Legal Cakes crumble. W jego składzie, tak jak w wyglądzie, dzieje się bardzo dużo, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że panuje chaos. Znajdziemy tu oczywiście banany i odżywkę białkową, ale również czekoladę, orzechy (dwa rodzaje), daktyle, mąkę, płatki (dwa rodzaje), pestki dyni i słonecznika, sezam, cynamon, syrop klonowy, zieloną herbatę i cytrynę. Uff! Co prawda wszystkie surowce są zdrowe, jednak w tego typu produktach cenię krótsze składy. (Zresztą nie tylko w tego typu – lubię, jak smak jest czysty).
Nie wiem, czy Orzechowo-czekoladowy jest ładny. Na pewno interesujący. Dół stanowi bardzo wilgotny blok czekoladowy, górę zaś wspomniana już alternatywna, legalna w kraju Szczęśliwych Bioder kruszonka (z pewnością wymyślił ją jakiś geniusz). To przez nią w baton dostarcza najwięcej kalorii z serii tworów Legal Cakes, bo aż 388,5. (Co wciąż jest liczbą śmieszną w porównaniu do klasycznych słodyczy).
Ciasto pachnie… sklepem zoologicznym. Jednocześnie czekoladkami dla psów i kolbami ziaren dla gryzoni. (Może pracownicy kawiarni Legal Cakes postanowili zrobić mi żart. Jeśli tak, dałam się nabrać – ha, ha, wielkie dzięki!). W przekroju widać cudowne morze wilgotnej czekolady oraz ogromniaste orzechy, które chwilę później także okazują się wilgotne. Na szczęście nie są skapcaniałe, jak w nieszczęsnym Sneakym. Niestety to samo dotyczy orzechów w kruszonce, której powinno się zmienić nazwę na miękkonka.
Degustację rozpoczęłam od czekoladowej polewy, ponieważ sama wyrwała się do odpowiedzi (czyt. odpadła). Okazała się słodka, mocno kakaowa, bagienkowa i przepyszna. Tuż po niej stawiłam czoła kruszonce miękkonce, która w pierwszej chwili mnie rozczarowała – wszak przygotowałam się na coś innego – ale już po dwóch gryzach przywykłam. Zastosowane w niej bakalie były świeże i sprężyste, polubiłam nawet pestki dyni, za którymi w klasycznej wersji – prosto z opakowania – nie przepadam. Najniżej znajdował się mokry blok czekoladowy o konsystencji sernika na zimno. Smakował w pierwszej kolejności bananami, potem długo, długo niczym, na końcu zaś delikatnym kakao.
Moim zdaniem Orzechowo-czekoladowego zaprojektowano źle, ponieważ zaburzono w nim proporcje. Rozczarowującej konsystencją miękkonki powinno być odrobinę mniej, za to obłędnego i niemożliwego do ujęcia w słowa bananowo-czekoladowego sernika o wiele, wiele więcej. Wypełniające go wilgotne, acz kruche i sprężyste bakalie przeniosły mnie z teraźniejszości do minionych świąt Bożego Narodzenia, potem dalej do dzieciństwa i z powrotem. Baton nie zapychał ani nie posiadał żadnych podejrzanych posmaków. Jedząc go, czułam każdą komórką ciała, że to różowy unicorn.
Ocena: unicorn smaku
O kurczę!Moze i złe proporcje,ale unicorn jest ;) Chcualanym mega spróbować!
Nie dziwię się. Ja bym chciała powtórzyć :)
Kolejne ciacho od Legal Cakes – z przyjemnością bym spróbowała, chociaż sklep zoologiczny w zapachu nie brzmi zachęcajaco ;)
Nigdy nie próbowałaś niczego ze sklepu zoologicznego?!
Nie gustuję w karmach dla papużek ale mój kolega, jako dzieciak wcinał karmę dla psa :P
Nikt nie gustuje w żarciu dla zwierząt, mimo tego znam masę ludzi, którzy spróbowali z ciekawości :)
Ooo, Unicorn! Wygląda specyficznie, ale chciałabym go spróbować :D
Wygląda kontrowersyjnie, nawet bym rzekła, ale za to smak… och!
Musi być świetny skoro zasłużył na unicorna :D
Co do kruszonki, to ja nigdy jej nie lubiłam i wręcz z ciast zeskrobuję, bo psuje mi smak, więc moim biodrom nie zagraża :)
A kolby dla gryzoni pachną bardzo ładnie (moja Wiki najbardziej lubiła orzechową i widzę wspólny pierwiastek między nią, a tym ciastkiem ;))
Jak można nie lubić kruszonki?! Weź wyjdź :P
Tak jakoś wyszło :P Lubię za to taką z płatków owsianych i oleju kokosowego, zwłaszcza na zapiekanych owocach :D
Ok, już się wynoszę :P
Takiej nie jadłam, zrobisz miiiiii? :)
Tylko wróć zaraz, bo zmarzniesz!
Jeśli lubisz zwykłą, to taka pseudokruszonka mogłaby Cię zawieźć :D
Zmarzłam i wróciłam ;)
A nawet zawieść.
Przepraszam – nie mam pojęcia dlaczego tak napisałam, wstyd :D
Bo myślisz już o świętach ;*
Przez słówko „daktyle” omijałem go od dawna. Ty w tekście przytaczasz je tylko raz, więc jest szansa, że nie ma smaku dominującego. Chyba, że zoologia trąci daktylem, hmmm.
PS Fakt. Z szarlotki TYLKO kruszonka jest ok.
Dominują banany, także spoczko :)
PS Z szarlotki najfajniejsza jest szarlotka.
PPS Kruszonka na szarlotce nie jest prawdziwą kruszonką, bo łapie wilgoć od jabłek. Kruszonka na drożdżówce to jest coś!
A nie mówiłem, że szarlotka jest beznadziejna?
Może kiedyś spróbuję, kto tam wie. Brak daktyli, z następstwie banan. Brzmi ok.
PS Kruszonka na rogalu maślanym – TO JEST COŚ!
Gdyby nie fakt, że za bardzo Cię lubię, brzydko bym odpisała, że chyba sam jesteś :P
Przez problem z wieloma zdrowymi surowcami odpada Ci masa fajnych rzeczy na bloga, wiesz?
PS Nie jadłam ;x
Czytając recenzję nie spodziewałyśmy się na końcu aż tak wysokiej noty ;) Szkoda, że kruszonka nie była chrupiąca bo jesteśmy jej wielkimi fankami ;)
Też żałuję, acz nawet pomimo braku kruchości było super.
Dzień bez sękacza? ; )
…jest dniem straconym!