Original Beans, Cusco Chuncho 100% (Smakowe Inspiracje)

W ostatniej przesyłce otrzymanej ze sklepu internetowego Smakowe Inspiracje znalazłam dwie tabliczki. Pierwszą – Cru Udzungwa 70% with nibs – zjadłam bez stresu i niepotrzebnego zwlekania. Gdy tylko ją zobaczyłam, wiedziałam, że sprawi mi czystą radość. Zadanie wykonała szybko i stuprocentowo.

Zdecydowanie trudniej było mi się zabrać za jej siostrę, intensywniejszą i wymagającą wyczucia Cusco Cuncho 100%. W końcu jednak i na nią przyszła pora. Co prawda nie gonił mnie termin przydatności do spożycia, ale – jak to czasem bywa – wolałam spojrzeć szatanowi w oczy i przekonać się, czy rzeczywiście jest taki straszny, niż przeciągać nastrój grozy w nieskończoność.

Original Beans, Cusco Chuncho 100 procent, ciemna gorzka czekolada, copyright Olga Kublik

Cusco Cuncho 100%

Bohaterka dzisiejszej recenzji zachwyciła mnie pięknym i eleganckim opakowaniem, jak zresztą każda czekolada marki Original Beans. Sama tabliczka również pieściła oko, posiadając głęboką ciemną barwę – lecz wciąż brązową, nie czarną – i subtelny, prosty, nieprzekombinowany kształt. Kostki tradycyjnie ozdabiał motyw słońca. Jedynym minusem, jaki na tym etapie dostrzegłam, była wysoka zawartość jednostek biodrowych. Umówmy się jednak… kto sięga po taką czekoladę, by przejmować się kaloriami?

Original Beans, Cusco Chuncho 100 procent, ciemna gorzka czekolada, copyright Olga Kublik

Zapach Cusco Cuncho 100% był cudowny. Czułam ciemną czekoladę, wytrawne czerwone wino i delikatną słodycz czerwonych owoców (a dokładniej krem z ciemnej czekolady, do którego dodano świeże słodko-kwaśne czerwone owoce, obok zaś postawiono spory kieliszek wina). Według producenta uważni i wrażliwi konsumenci powinni odnaleźć w niej kwiaty i trawę – ja niestety do nich nie należę. Tabliczka łamała się z trzaskiem, choć dużo mniejszym i cichszym od spodziewanego.

Original Beans, Cusco Chuncho 100 procent, ciemna gorzka czekolada, copyright Olga Kublik

Do degustacji zasiadłam z dwoma rządkami czekolady. Włączyłam film, zajęłam wygodną pozycję w cieplutkim łóżku, położyłam pierwszą kostkę na języku i… nie. Nie podołałam tej próbie. Natychmiast musiałam ją zdjąć i przepłukać usta. Zdążyłam wyczuć jedynie o niebo lepszą niż w dwóch poprzednich wysokokakaowych czekoladach – lindtowej 90% cocoa i Le 100% Pralusa – konsystencję. W Cusco Cuncho 100% nie było mowy o żadnej obrzydzającej oleistości, co niestety wcale jej nie ratowało. Wszechogarniająca ziemistość i cierpkość… nie, po prostu nie.

Original Beans, Cusco Chuncho 100 procent, ciemna gorzka czekolada, copyright Olga Kublik

Ale, ale. Poczekajcie, to jeszcze nie koniec. Co zrobić z niemal całą – minus zmarnowana kostka – czekoladą, o której się wie, że kryje w sobie szatana? Rozdać niczego nieświadomym ludziom z bliskiego otoczenia, oczywiście. Tak oto mały fragment Cusco Cuncho 100% trafił do mojej rodzinki, a o wiele większy zabrałam do pracy, gdzie poprosiłam znajomych o zjedzenie kostki i wyrażenie opinii. Planowałam przytoczyć tu wszystkie otrzymane opinie, lecz z zamiaru zrezygnowałam.

Moja kostka mi nie smakowała; lubię ciemną czekoladę, jednak ten smak poraził moje kubki smakowe, nienawykłe do takiej jakości.

Jedno jest pewne – jej smak zapamiętam do końca życia.

Niech wystarczy wam fakt, że w przeciągu ostatnich kilku lat (!) nie zanosiłam się tak dzikim i szczerym śmiechem. Przysięgam. Dodam również, że czekolada bardzo smakowała dwóm osobom – takim, które nawykły do wysokiej zawartości kakao i same chętnie podobne tabliczki kupują. Po degustacji zapytały mnie nawet, czy nie zostało jeszcze trochę w kartoniku. Niestety, wówczas było już po zabawie.

Wniosek zatem jest jeden: jeśli jesteś koneserem ciemnych czekolad i oczekujesz od tabliczek nieprzeciętnych doznań, musisz spróbować Cusco Cuncho 100%. Jeśli jednak zadowala cię plebejska mleczna lub przesłodzona biała… cóż, wybierz inny wariant z serii produktów Original Beans.


Skład i wartości odżywcze:

Original Beans, Cusco Chuncho 100 procent, ciemna gorzka czekolada, copyright Olga Kublik


Smakowe inspiracje

30 myśli na temat “Original Beans, Cusco Chuncho 100% (Smakowe Inspiracje)

  1. Podoba mi się to, co zrobiłaś z oceną. Tamta przy Pralusie mnie oburzyła (bo tak się nie godzi!), więc tutaj… no, nie Twój typ czekolady i tyle. Dziwi mnie jednak, że setki mogą aż tak kogoś odstraszyć (i to nie tylko Ciebie, ale też rodzinę). Co prawda pamiętam „mogę wypluć?” mojej mamy, ale i tak mnie to dziwi. Ta czekolada dopiero przede mną i czuję, że mnie usatysfakcjonuje. Tak swoją drogą, nie wyobrażam sobie wziąć setki na seans filmowy. Może to ją oburzyło i dlatego taki smak Ci przedstawiła? :>
    No i tu Cię jeszcze pewnie zaskoczę. Chyba jednak wolę u Ciebie o zwykłych rzeczach czytać, bo zupełnie inne podejście czuć. I wiesz, że stęskniłam się za recenzjami jogurtów? Tych zwykłych typu Jogoblella (tak, zapis planowany), bo zawsze tak… fajnie! o nich piszesz.

    1. Mnie też się podoba. Ostatniej posiadanej setce – tej, którą dostałam od Basi – również nie wystawię oceny.

      Z filmem nie rozumiem. Ja zawsze podczas jedzenia coś oglądam, nienawidzę jeść w ciszy ;) Skoro jej to nie pasowało… cóż, ostatecznie to ona wypadła w recenzji kiepsko, a nie ja :D

      No to fajnie, że fajnie. W notatkach parę jogurcików jeszcze mam, a ostatnio kupiłam nowe.

      1. Też nie wyobrażam sobie jeść w ciszy (prawie zawsze jak jem, to „coś musi do mnie gadać”), ale w przypadku plantacyjnych czekolad i Zotterów to one robią mi za „seans filmowy”. Oglądam z każdej strony, zachwycam się, a i niektóre są na tyle małe (Domori i te ich 25 g), że trudno to nazwać jedzeniem. To degustacja, haha. ;>

        1. Ja też oglądam jedzony produkt, w związku z czym zdarza się, przy ważniejszych momentach filmowych cofam scenę. Tu ogrom pracy robi za mnie myszka bezprzewodowa, którą dostałam w przesyłce ze Skittlesami. W efekcie nawet nie muszę ruszać się z łóżka. Skraj lenistwa :D

  2. Myślę, że ten smak bym zniosła i nie musiałabym zabierać czeko do pracy, ale czy by mnie zachwyciła – nie mam pojęcia :D

      1. Jakbyś Ty pamiętała jakie ja jadłam czekolady to już w ogóle by były cuda :)
        Sama nie pamiętam, ale na pewno za świadomych smakowo czasów nie. 99% to był mój max ostatnich 2 lat :D

    1. Nie dzielę się, kiedy mi bardzo smakują. Nie, nieprawda – wtedy też czasem się dzielę. Różnie to bywa. Na pewno nie otworzyłabym czekolady przy kimś, żeby dać mu bez uprzedniego przemyślenia sprawy.

  3. A gdzie Chi? (Tak wiem, nie da się jednoznacznie ocenić tej czekolady, ale jakoś mi ich brakuje.)

    Znając resztę komentarzy, dziwię się, że zacytowałaś akurat ten.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.