Na degustację bohatera dzisiejszej recenzji – Sękacza królewskiego marki Secpol – zostałam namówiona przez Ł., który podważył moje przekonanie o wyższości samotnych słodyczowych wypraw nad wyprawami z osobą towarzyszącą. Nie tylko dumnie kroczył u mojego boku, gdy zapuszczałam się w labirynt alejek, ale na dodatek był zainteresowany stojącymi na regałach produktami nie mniej niż ja.
Tamtego dnia odkryłam, iż skuteczność polowania wcale nie zależy od liczby osób, które ciągną się za łowcą jak smród po gaciach i płoszą mu zwierzynę, co chwilę narzekając, że co tak długo i po co ty znowu oglądasz te słodycze, ale od nastawienia owych osób. Im mniej marudzą, a więcej pomagają, tym szybciej można wrócić do domu z solidną sztuką dzika ciacha przerzuconą przez bark.*
* Innymi słowy: są ludzie, z którymi słodyczowe zakupy robi się przyjemnie.
Sękacz królewski
Jak zdradziłam we wstępie, Sękacz królewski był wyborem Ł., nie moim. Zakupione porcje mieliśmy zjeść razem, niestety nasze królestwa są położone nieco zbyt daleko, a termin ważności gonił. Rozprawiliśmy się więc z nimi osobno i w innym, acz zbliżonym czasie. On był urzeczony, bo wypiek uwielbia, ja zaś… cóż.
Degustacja bohatera dzisiejszej recenzji miała miejsce już po otwarciu wszystkich smaków Sękaczy marki Wisła oraz Polska Krówka. To zabawne, że postanowiłam je przywołać, skoro stanowią zupełnie inny produkt – jakościowo, smakowo i w ogóle – ale poczułam, że powinnam, wszak nazwa zobowiązuje. Podczas gdy tamci nieszczęśnicy przypominali XX-wieczne wyroby no-name, ciasto marki Secpol było jak domowa babka zebra, którą moja mama piecze na Wielkanoc. (Tyle że pochodziło z bezczelnego worka).
Po wyciągnięciu delikwenta z folii i baczniejszym przyjrzeniu się uznałam, że przypomina coś pomiędzy babką piaskową a biszkoptem. Jedno opakowanie zawierało aż trzy trójkąciki sękacza, które pachniały kakao, ciastem z worka oraz… lekkim zaduchem suszonych grzybów lub przysmaków dla psa (?!). W konsystencji były mięciutkie jak gąbka, pod palcami i w zetknięciu z wargami nieprzyjemnie tłuste, w ustach zaś zdecydowanie za suche. Same paradoksy.
Początkowo byłam wniebowzięta. Porcja w sam raz na raz, kapeć z worka, ładny wygląd, przyjazna liczba jednostek biodrowych – żyć nie umierać. Po chwili jednak okazało się, że Sękacz królewski to tłusta, a jednocześnie przesuszona żółta gąbka do zmywania naczyń o smaku taniego i starawego biszkoptu. Nie chciałam się zmuszać i kończyć porcji, więc zostawiłam ją mamie, a sama ruszyłam po coś innego, tym razem spełniającego moje oczekiwania. Miało być miło i domowo, wyszła kiszka na Saharze.
Ocena: 2 chi
Ja miałam tak samo!Liczylam na dużo,na coś pysznego a tutaj taka klapa!Moja mama jest wielka fanka sękacza,ale to aż wstydziłam sie jej dać :c
Ja nie miałam skrupułów i swojej dałam.
I znowu… jeśli oni myślą, że to sękacz, to ja nie lubię słodyczy. Gąbka? No jaak… toż to powinno być porządnie przypieczone, a nie… No, ale to chyba kwestia margaryny w składzie. Ostatnio jedna z miejscowych piekarni zmieniła skład z masła na margarynę i też straszne gąbki im wychodzą. Eh, jednak tradycja, to tradycja. No, ale to przynajmniej nie jest rurką-kpiną.
Moim zdaniem to także spora „zasługa” folii.
Bo ja wiem? Niektóre rzeczy i po wyjęciu z folii są ok, ale w sumie nie znam się, a taki sękacz raczej rozważań nie jest warty.
I tak oto Sękacz został publicznie olany strumieniem środkowym.
nie to nie zasługa folii, byłam na produkcji 2 dni, i bez folii one są takie same
To kiepsko :(
Nigdy nie miałam możliwości zjeść sękacza….recenzowane przez Ciebie widziałam w Tesco (jest też wersja z kakao), ale do tej pory ani razu nie zawołał do mnie „weź mnie” (nawet jak kilkanaście razy był w przecenie). Pewnie tak siedzi cicho bo wstydzi się jak smakuje…. lub nie smakuje ;P
Dobrze, że podczas naszych zakupów nie było również wersji kakaowej, bo jeszcze Ł. wpadłby na pomysł, żeby wziąć obie. Brrr.
Jak mi ktoś wytłumaczy co to w ogóle jest sękacz to będę rada. :D
Wygląda naprawdę miło dla oka. Jak kapeć, które lubię. Już przeczytałam, że kapeć okazał się gąbką, ale wizualnie nadal mi się podoba. W takim razie zastosuje się do zasady: ,,Patrz, ale nie dotykaj”.
* chyba że kijem, żeby od siebie odsunąć.
Sękacz to takie specyficzne ciasto z Suwalszczyzny i podlasia pieczony na obracanym wałku nad ogniem :) Taki prawdziwy sękacz jest niebem w gębie <3
On nawet wygląda jak gąbka do zbywania naczyń! W sumie to jak na taką gąbkę ma fajny design – pasował by mi pod mydełko w kostce do łazienki.
Producenci gąbek – zainspirujcie się!
Pozdrawiam.
Po co czekać na producentów, kupuj Sękacza!
Gąbka nie brzmi zachecająco :D
A co do osób z którymi lubię robić zakupy to mam 2 takie – one lubią podobne jak ja działy i nie jęczą ze znudzenia :))
Nie lubisz przekąsić gąbki?
Good 4 U (:
Nie wiem, może czas spróbować jakąś soczystą gąbkę…
Słuszna decyzja.
Nawet mi o nim nie przypominaj, fuj, fuj, fuj. Paskudne doświadczenie ;/
Zgadzam się, niestety.
My tylko dodamy, że tą jedną porcją najadłyśmy się we trzy a i jeszcze na czwartą osobę kawałek został, tylko jakoś chętnych nie było co do jego przygarnięcia ;-)
Bardzo dziwne, że nikt się nie garnął do skorzystania z poczęstunku ;)
Niewiele jest osób, z którymi mogę chodzić na łowy słodyczowe. Większość moich znajomych po prostu wie, że najlepiej mnie zostawiać samą na tym dziale, zająć się czymś innym i wrócić za 10 minut.
Musimy się kiedyś wybrać na porządne, bo te na Balonowej były takie w pośpiechu.
Słabiutki ten sękacz jadłam kiedyś oryginalny to był pyszny a ten raz kupiłam i bllle
Kolejna niezadowolona, Ł. się załamie :D
Nie dziwne, że tłusta. 90% składu to tłuszcze, choć nieco inne niż pamiętam z filmów „jak się robi sękacz”. Pamiętam go do dziś, mimo, że od seansu minęło ze 20 lat.
Nie zmienia to faktu, że kawałek bym spróbował. Z większa chęcią niż w przypadku batonów.
Jedno Ci powiem: fuj.
Przynajmniej to jako tako przypomina z wyglądu sękacza (chociaż SĘKÓW mi tu brakuje), tłustość też, bo to ciasto bardzo kaloryczne, ale już cała reszta to nie. Chyba po prostu te sklepowe cudaki dają tylko namiastkę prawdziwego sękacza :(
Jak to? Przecież batony Wisły to 100% sękacza w sękaczu :D
Mnie osobiscie bardzo smakuje… Nie wyczuwam zadnego kakao czy karmy dla psa 🤣🤣🤣
Czasami warto zastanowic sie co sie wypisuje poniewaz mozna sobie a nie producentowi czy samemu produktowi wstydu narobic 😅😅😅.
Zycze powodzenia w dalszym testowaniu innych rzeczy ze sklepowych polek 😂😂😂.
Komentarzem na poziomie spod regału ze słodyczami też można sobie narobić sporo wstydu. Zresztą doskonale o tym wiesz, skoro zachowujesz anonimowość :)
A te nagie zdjecia w blocie to jak sie maja do recenzji slodyczy?
😅😅😅😅😅😅😅
A co ma piernik o wiatraka? :)