Quest Bary to produkty, z którymi początkowo nie miałam łatwego życia. Wysoka oleista soczystość (lub soczysta oleistość?), sztuczna do granic słodzikowość, dziwna konsystencja i tragiczne smaki. Kiedy już byłam pewna, że proteinowe batony nie zasłużą nawet na jednego chi ze wstążką, zaczęłam trafiać na warianty naprawdę dobre. Przyzwyczaiłam się? A może rzeczywiście zaczęłam od kiepskich? Who knows…
Na białkowych pysznościach marki Quest Nutrition – z Cinnamon Roll na czele – się jednak nie skończyło. W wakacje, w trakcie remontu i pobytu na Balonowej, w sklepie dla sportowców upolowałam trzy warianty batonów spod skrzydeł konkurencji. Zjadłam, obfotografowałam i opisałam je dość szybko, bo we wrześniu lub październiku, ale nie miałam czasu, by przenieść na bloga.
Kiedy wspomniane batony się pojawią? Czy w międzyczasie dojdą jakieś inne Questy? Nie mam pojęcia. Póki co trzeci producent i alternatywny produkt dla ćwiczących: Protein Crossbar Cookie Dough Flavour marki MaxSport, otrzymany w ramach współpracy z ekologicznym sklepem internetowym Biozona.
Protein Crossbar Cookie Dough Flavour
Protein Crossbar to – jak już ustaliliśmy – proteinowy baton marki MaxSport. Waży 60 g (moja sztuka nawet 65), jest bogaty w błonnik, nie zawiera glutenu, za to występują w nim liczne słodziki. W sklepie Biozona dostępny jest w trzech wariantach smakowych: recenzowanym dziś Cookie Dough, migdałowo-waniliowym Almond Vanilla oraz czekoladowym Double Chocolate. Ponieważ posiadam w zbiorach wszystkie trzy… no, teraz już dwa, możecie zadecydować, który pojawi się na blogu jako drugi.
Na puszczenie przodem Protein Crossbara Almond Vanilla Flavour wpływ miała jego konsystencja. Z racji tego, że w zdrowej skrzyneczce leżał pod pozostałymi produktami, spłaszczył się i odkształcił, co pozwoliło mi sądzić, że jest najdelikatniejszy z białkowej trójki. Co prawa zmieniłam zdanie, gdy wyciągnęłam go z opakowania – wcale nie był taki bezbronny – lecz wówczas było już za późno. Nie tylko nie odkłada się napoczętych słodyczy, ale również nie zostawia się takich, na które ma się dziką ochotę.
Baton wyglądał przepięknie, a to i tak mało powiedziane. Z jednej strony był ciemny, jakby przyprószony kawą, z drugiej jasny, ze zdobieniami a la pradawne malowidła na skale (polecam jaskinię Lascaux). Z boku i w przekroju przypominał blok nugatu lub marmurkowe ciasto. Pachniał równie atrakcyjnie, ponieważ jednocześnie waniliowo, migdałowo, nugatowo i słodko. W wersji po upieczeniu Protein Crossbar Almond Vanilla Flavour przywiódł mi na myśl waniliowy budyń z płatkami migdałów.
Proteinowy twór MaxSporta wsadziłam do piekarnika na 15 minut – uprzednio odkrawając kawałek, by spróbować na surowo – i ustawiłam temperaturę ok. 220 stopni Celsjusza, czyli jak przy większości Quest Barów. Po powrocie do kuchni okazało się, że baton nie urósł, ale ewoluował. Przemienił się w wielkiego, chrupiącego i pustego w środku prehistorycznego stwora, który już w tym momencie pod pewnym względem górował nad batonami konkurencji. Otóż był od nich dużo oszczędniejszy w oleistość, ba!, w ogóle nie zostawiał tłustych plam. Przypiekł się jak kruche ciasteczka, przybrał postać słodkiego krakersa.
Na pierwszy rzut oka Protein Crossbar Almond Vanilla Flavour stanowi odpowiednik Quest Bara, ale to złudne wrażenie. Baton marki MaxSport jest mniej tłusty i nie aż tak sztuczny. Po upieczeniu – choć przyznaję, że przesadziłam, kolejny raz będę go trzymać w piekarniku trzy razy krócej – pachnie jak budyń, chrupie jak grzanki i jest cudny. Czuć w nim delikatną gorycz, ale dla równowagi towarzyszy jej słodycz (co ważne: niekoniecznie słodzikowa). Po piętach depcze im wyrazista proteinowość, której nie da się przeoczyć. Choć w nazwie widnieje cookie dough, według mnie baton smakuje głównie migdałowo, potem nugatowo, marcepanowo i adwokatowo. Z chęcią do niego wrócę, skracając czas piekarnikowych tortur.
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Biozony,
lub wejdź do sklepu internetowego)
Po podgrzaniu całkowicie zmienił wygląd ;P Zapach budyniu, chrupkość grzanek, lekka gorycz, migdał… kto wie…. moze by mi posmakował? Tylko ten marcepan i adwkokat :P Z drugiej strony wymieniłaś je na końcu, wiec chyba to nie są dominujące smaki ;)
Nie są dominujące, ale według mnie czuć je.
O matko, już za sam wygląd bym go chciała, a tu poza walorami estetycznymi ewidentnie mamy też smakowe. Ciasteczkowe rzeczy ostatnio przejadły mi się tak bardzo, że jedynie skłaniam się ku lodom o tym smaku – nic dziwnego, bo lodom nie odmawia się jakiekolwiek by nie były. Ten baton jednak chyba znów przekonałby mnie do ,,ciasteczek”. Czytając o budyniu waniliowym który jest jednym z moich ulubionych produktów z kategorii ,,słodkie”, no po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć. Żałuję i to bardzo, że nie ma ich stacjonarnie, bo ja i moje zakaupy internetowe… skomentuje to milczeniem. Chyba się jednak przemogę do wydawania pieniędzy tą metodą, bo aż żal, że omijają mnie takie cudeńka.
Teraz pewnie będzie wersja czeko.
Wciąż nie rozumiem, o co chodzi z tym kupowaniem przez internet. Przecież to proste ;>
Chyba widziałam je w Tesco, ale mleko na pierwszym miejscu zniechęciło mnie do zakupu, Twoja recenzja wręcz przeciwnie :)
O, to ja ich w Tesco nie widziałam, za to inne produkty MaxSport owszem.
To może i ja widziałam co innego, ale podobnie wyglądającego ;)
Nigdy się nie dowiemy ;>
Questy nie zrobił na nas zbyt dobrego wrażenia ale batonowi z tej firmy dałybyśmy szansę skoro jest mniej tłusty i nie aż tak sztuczny ;)
Za jakiś czas wrzucę produkty jeszcze jednej firmy, niestety tłuste jak Questy.
Nie dość, że kupię, to jeszcze odpalę piekarnik!
Tylko nie pomyl kolejności, bo spalisz dom!
Ech… zamorduję Cię xd. Teraz to ja mam na niego taką ochotę. Zawsze chciałam spróbować Questów, ale jakoś tak zawsze wychodziło, że uciekały przede mna i nigdy ich nie dorwałam. Jak mówisz mi o tym batoniku to ugh… ja go chcę ?
Poczekaj, reszta jest jeszcze lepsza :D
O ludzie, ale to genialne! Pragnę <3
Może dostaniesz podczas współpracy numer sto :D
Coś tak czuję, że do Quest Barów bym się nie przyzwyczaiła. Po cynamonowym, który według mnie jest oblechem, na żadnego się nie zdecyduję.
Ten… od razu opakowanie mnie odrzuca (jest takie typowo proteinowe, haha), ale wygląd samego batona mi się podoba. Jest dziwny, a u mnie to już plus.
Bez tej oleistości to już lepiej brzmi, chociaż budynio-grzanka nie zachęca, ale wiesz… upiec smak cookie dough? Trochę to dziwne. :P
Nie lubię surowych proteinowców, są zbyt zwykłe.
Wiem, wiem. Też surowych proteinowych nie lubię, ale piec „zakalcowaty”? xD
Cicho tam!
Wracając do questow – wybralas te wstrętne i niezjadliwe smaki. Wyzywam Cię, Olgo, do sprobowania quest cookies n cream, quest cookie dough oraz quest raspberry white chocolate. I wtedy zrozumiesz, za czym ludzie tak szaleją :D
Mówisz – masz. Wszystkie na blogu już były (:
1. Cookies & Cream
2. Chip Cookie Dough
3. White Chocolate Raspberry
Nawet nie wiedziałam, że taki baton istnieje :D Przed upieczeniem wygląda właśnie jak QB, a po upieczeniu – trochę jak moje pierniczki (tylko nie były tak rozwarstwione). Zapach budyniu oraz posmak nugatowo-migdałowy sprawiają, że zapisuję go na Wish listę.
Aż jestem ciekawa innych wariantów :D
Jak bogata jest już Twoja wish lista? ;>
Niezbyt rozbudowana ;D
Cały entuzjazm , wzrastający z każdym pochwalnym zdaniem, nagle zdechł gdy dotarłam do ostatniej wzmiance o marcepanowości. Czekam na inne smaki :D
:'(