A po nocy przychodzi dzień, a po Milce Baron…
Jak wspomniałam w recenzji tabliczki Peanut Caramel, jej (masło)orzechową konkurentkę – Ulubioną mleczną czekoladę z nadzieniem o smaku masła orzechowego biedronkowej marki Magnetic, a w rzeczywistości Millano-Baron – upolowałam dużo wcześniej. Byłam tak ciekawa rzadko spotykanego na rynku słodyczowym smaku, że nie potrafiłam przejść obok niej obojętnie. O dziwo, do tworu fioletowej krowy podchodziłam wprost przeciwnie.
Ulubiona mleczna czekolada z nadzieniem o smaku masła orzechowego
Recenzowana dziś tabliczka była ładna, lecz nie ładniejsza od Peanut Caramel. Posiadała grubiutkie kostki, z których fistaszkowym okiem łypał szczodrze dodany puszysty krem. Na polewie znajdowały się wystające medaliony z koniczynkami. Zupełnie inaczej przedstawiała się kwestia aromatu. Zapach tabliczki bowiem… o mamo! Podczas gdy Milka pachniała jak średnio atrakcyjne orzechowe cappuccino, magnetyczna Ulubiona mleczna czekolada z nadzieniem o smaku masła orzechowego kusiła nozdrza intensywnie słonym i esencjonalnie fistaszkowym masłem orzechowym. Nie skłamię, pisząc, że za taki aromat rękę dałby sobie uciąć niejeden miłośnik masełka z orzechów ziemnych.
Jeden rządek Ulubionej mlecznej czekolady z nadzieniem o smaku masła orzechowego to cztery kostki, dwa rządki zaś ważą 75 g. (Przeczuwam szybkie obliczenia, ile wychodzi na pojedynczy rządek i kostkę. Podpowiadam: 37,5 g/rządek oraz <10 g/kostka). Tabliczka posiada piękny, typowy dla mlecznej czekolady kolor. Polewy jest dość dużo, ale w zachwyt wprawia dopiero ilość jasnego nadzienia, w które wtopiono całe morze wielkich i złocistych kawałków fistaszków.
Polewa bohaterki dzisiejszej recenzji jest niebiańsko mleczna i słodziutka, obłędnie bagienkowa, odrobinę proszkowata. Posiada posmak wiórków kokosowych. Skrywające się po nią nadzienie z kolei daje się poznać jako bardzo słone, bardzo lekkie – niemal piankowe – bardzo aksamitne i bardzo fistaszkowe. Jest go tak dużo, że czekolada między kostkami nie łączy się, a ono swobodnie przepływa. Całość zachwyca miękkością przełamaną chrupkością świeżych i pysznych fistaszków oraz bagienkowością. Tabliczka przypomina względnie nowego batona ArcyOrzech, tylko bez charakterystycznej dla produktów lidlowych marek miażdżącej cukrowości.
Do tej pory sądziłam, że Wawel i Baron są dwiema najgorszymi czekoladowymi markami, jakie istnieją na polskim rynku. Po degustacji Ulubionej mlecznej czekolady biję się jednak w pierś i przyznaję, że błędny był mój pogląd i myliłam się w sposób paskudny. Recenzowana dziś tabliczka jest słodko-słonym słono-słodkim, intensywnie masłoorzechowym obłędem, który wszystkimi swoimi cechami: zapachem, proporcjami, gęstością, miękkością i aksamitnością, deklasuje milkową konkurentkę. Nawet nie trzeba gryźć kostek, bo same momentalnie się rozpływają, doprowadzając zmysły do szaleństwa.
Jeszcze rok temu tabliczce Ulubionej mlecznej czekolady z nadzieniem o smaku masła orzechowego marki Magnetic (Millano-Baron) bez zastanowienia przyznałabym unicorna smaku. Obecnie niestety jestem trochę rozpuszczona przez produkty alternatywne, zdrowe, których zjadłam w 2016 roku zbyt wiele, by zapobiec postępującej zmianie gustu. Warto jednak mieć na uwadze, że do różowego wyróżnienia masłoorzechowej czekoladzie zabrakło dosłownie połowy kopyta. Gdyby została wypuszczona w dogodniejszym rozmiarze, zapolowałabym na nią jeszcze nie raz.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Kurczę,ale żałuje ze jej nie kupiłam!Szkoda ze nie ma jej juz w Biedrach XD Niemniej jednak po twojej recenzji z przyjemnością bym spróbowała,nawet jak tez zawsze odstawiałam bierdonowe wyroby za margines XD
Ey, dla Biedronki produkują dobre firmy.
Gdyby sprzedawali ja w mniejszych tabliczkach lub batonikach to kupiłabym z ciekawości ;)
W mniejszych tabliczkach krem nie zrobiłby takiego wrażenia. Baton – spoko.
Jestem ewidentnie w szoku. Kremem pewnie byłabym zachwycona, ale do czekolady nadal nie mam zaufania. Ta czekolada kojarzy mi się z plastikowym wawelem i może to uprzedzenia – ale nie potrafię spojrzeć na nią przychylniejszym okiem. :D Wiem, jakby mi smakowała – podobnie jak krówka od wawelu czyli ogólnie pyszna, tylko nie mogę w trakcie wydawania oceny myśleć o czekoladzie, bo wtedy sama odjęłabym punkt lub dwa.
Nie wiesz, co mówisz. Sama czekolada jest bardzo dobra!
Powiem o niej mamie, może w suwalskich Biedrach jest. U nas to świąteczne czekolady leżą prawie cały rok do następnych, więc może dorwie i się ucieszy.
Tak swoją drogą, ja do tej pory była przekonana, że za słodyczami Magnetic stoi tylko Wawel. Ups, mój błąd. Cóż, przynajmniej mnie z tej jakże wielkiej niewiedzy wyprowadziłaś. :P
Czy wierzę, że lepsza od Milki? Yy… pewnie tak. Jestem jednak ciekawa, jakby one obie wyszły przy Wawelu Peanut Butter (który kiedyś rzekomo był pyszny, a ja już załapałam się na paskudę).
Przy Wawelu to unicorny. Zresztą – już bez żartów – Baronowi wiele do uni nie brakowało.
Jestem otwarta i szczerze wierzę, że każdej firmie może trafić się taki produkt, więc dobrze, że to akurat ta czekolada i dobrze, że akurat ją miałaś. ;)
Uważałabym z tym komentarzem ]:->
Ha! Nawet będę miała okazję się przekonać, bo moja mama już dawno ją kupiła (oj tak, dzisiaj się skonsultowałyśmy, hihi), ale… pod nazwą „Yummy” z Lewiatana, a producent ten sam. Pewnie nawet tabliczka wygląda tak samo. Oby i smakowała tak samo. :P
A z tym komentarzem… pisałam wspominając karmelowego Wedla z solonymi orzeszkami, który koniec końców nawet mi smakował.
Zazdroszczę Ci, że degustację masz wciąż przed sobą.
Karmelowy Wedel z orzeszkami? o_0
http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/04/wedel-karmellove-biaa-karmelowa-z.html
Aaaaaaaaaaa. Ubzdurałam sobie, że chodzi o jakiegoś nadziewańca :)
Jakoś mi ona umknęła… Jadłam z kolei kokosową z tej serii i była smaczna, ale masz rację, że im więcej nowości i w ogóle produktów się zje, tym bardziej nasz gust się zmienia – nad tym nie da się zapanować i coraz trudniej o zachwyty :D
Niedługo będziemy musiały kupować bezglutenowe wegańskie kawiory za milion ojro.
I ekologiczne do tego :D
A moje serce się raduje podczas czytania, że nie tylko ja pod wpływem moich czekolad robię się coraz bardziej wybredna. :P
Podzieliłyśmy los :P
Jadłyśmy ;) Angeli i tak Milka bardziej smakuje a ja nie mam zdania xD
Gdyż ponieważ panienka Angelika się myli.
U mnie na równi z Milką – obie dobre. Jak się znów pojawi, to kupię i dam Ci pół : )
A arcyorzecha jadłam w niedzielę, jestem nim zachwycona.
<3
Nie wierzę :). Aż chyba przeczytam tą recenzję jeszcze raz, bo chyba coś źle zrozumiałam xd
Czytaj nawet i trzy razy, polecam się :P
Chciałam ja kupić, ale u mnie nie znalazłam :(
Uuu, żałuj tak bardzo!
Recenzowana dziś tabliczka jest słodko-słonym słono-słodkim, intensywnie masłoorzechowym obłędem, który wszystkimi swoimi cechami: zapachem, proporcjami, gęstością, miękkością i aksamitnością, deklasuje milkową konkurentkę – mówi to miłośniczka krowy.
Idę do Biedronki. Może jeszcze gdzieś leży jakaś sztuka, zwinięta w rulon. Dosłownie… nie wiem kto je tak łamie i wciska w róg półek :/
Wciska? W róg?! Zło.
O matulu! Teraz wiem, że muszę ją kupić mojej mamie na mój powrót ze studiów! :)
Oby tylko wtedy była!
Z chęcią bym spróbowała jak smakuje :-)
A ja z chęcią zjadłabym jeszcze jedną ;)
Kupiłabym gdyby czekolada była mniejsza. Po biedronkowych testach smakowych wolę nie szaleć z ich dużymi tabliczkami,
Tyle że ta czekolada jest dobra sama w sobie, a nie „jak na produkt z Biedronki”.
Witam
Niecodzienna sytuacja miała miejsce wczoraj po rozpakowaniu czekolady.
W środku dwa białe robaki!!
Tabliczka czekolady w pajęczynach.
Czekolada MAGNETIC z bakaliami.
Sprawa trafi do odpowiednich służb!
To przerażajace jak można dopuścić się do wypuszczenia czegoś takiego!!!
Trauma do końca życia!!
Okropna sytuacja. Nie chciałabym trafić na taką czekoladę, brr.