Bahlsen, Hit Milky

Hity, Hiciki, Hićki, Hituszki. Bohater dzisiejszej recenzji – niezupełnie nowy, ale też nie taki stary smak Milky – pojawił się na blogu z lekkim poślizgiem. Dwie posiadane tuby wygrałam w facebookowym konkursie mniej więcej milion lat temu, ale wiecie, jak to jest…

W porządku, pewnie wcale nie wiecie. Kiedy macie ochotę na słodycze, kupujecie je i zjadacie. Proste i logiczne. W ten sposób zachowuje się każdy normalny człowiek. Ale nie blogger słodyczowy, przynajmniej nie w mojej osobie. Ja kitram. Dostanę coś dziś, zjadam pół roku później, kiedy kończy termin. Dlaczego? Bo wcześniej termin kończy trzydzieści innych produktów, które też dopominają się o degustację. A wszystkim naraz stawić czoła nie da rady, jeśli kolejnego dnia planuję zmieścić się w fotelu.

I tak to leci, dzień za dniem. Wyciągam z szuflady słodycze, na które mam większą lub mniejszą ochotę, bo prześladuje mnie nadrukowana na nich data ważności. Nie inaczej było z Hitami Milky.

Bahlsen, Hit Milky, kruche markizy z herbatnikiem kakaowym i kremem o smaku mleka skondensowanego, copyright Olga Kublik

Hit Milky

Smak mleczka z tubki? Rewelacja! Moda na retro obejęła nie tylko muzykę i aranżacje domowe, ale również żywność. (Tylko czekać, aż tłumy rzucą się na przepyszne Sękacze; polecam zwłaszcza wariant toffi marki Wisła). W ubiegłym roku podążyło za nią kilka firm, w tym Wawel, który wypuścił na rynek mleczną czekoladę nadziewaną kremem, również o smaku mleka skondensowanego. Dla mnie to bardzo dobrze, bo tubka była towarzyszem wielu miłych chwil w przedszkolnym i wczesnoszkolnym dzieciństwie.

Bahlsen, Hit Milky, kruche markizy z herbatnikiem kakaowym i kremem o smaku mleka skondensowanego, copyright Olga Kublik

W Hitach Milky moda nie została niestety wykorzystana idealnie, przede wszystkim pod względem doboru herbatnika. Według mnie powinien on być jasny, spójny z potencjalnie słodkim i skondensowanym smakiem kremu, tymczasem marka postawiła na klasyczny kakaowy. Okazał się tradycyjnie kruchy, pusty, leciutki i krakersowy, w smaku niezbyt słodki, lekko wytrawny, paluszkowy. W połączeniu z delikatnym i tłuściutkim kremem sprawia, że ciastka pachną jak markizy z kremem kokosowym lub herbatniki z wiórkami i lekkim poniuchem… suszonych grzybów (?!).

Bahlsen, Hit Milky, kruche markizy z herbatnikiem kakaowym i kremem o smaku mleka skondensowanego, copyright Olga Kublik

Jednostki biodrowe w Hitach Milky nie zaskakują, są typowe dla przedstawicieli markiz (wynoszą ok. 500 w 100 g). Sześć ciastek waży 75 g. Nie da się ich rozkręcić, ponieważ kruszą się i sypią jak szalone, ale taka ich uroda. Krem posiada proszkowatą strukturę i idealnie biały kolor, niestety jest go podejrzanie mało. Odznacza się smakiem bardzo mlecznym, lekko kokosowym. Jest smaczny, ale zawodzi, ponieważ obok mleczka z tubki nie stał, nie leżał, ani nawet nie przejeżdżał na retro hulajnodze.

Bahlsen, Hit Milky, kruche markizy z herbatnikiem kakaowym i kremem o smaku mleka skondensowanego, copyright Olga Kublik

Przed spróbowaniem Hitów Milky niedojedzenie tuby zdarzyło mi się tylko raz. Miało to miejsce w przypadku przesłodzonego wariantu kokosowego. Dziś oficjalnie ogłaszam drugą rezygnację z dokończenia paczki oraz brak chęci otwarcia kolejnej. Ciastka są smaczne, ale zbyt delikatne, przez co koniec końców nijakie. Nie mają w sobie absolutnie nic z mleczka z tubki, za to pozostawiają posmak śmietankowego serka topionego. Szkoda, że po kilku pysznych wariantach – w tym unicornowych Creme Brulee – musiałam się tak bardzo rozczarować.

PS W słodyczowej szafce miejsce zagrzewają już tuby z nową wersją krówkową. Możecie zacząć trzymać kciuki, by wypadła lepiej, choć zapewne zjem ją dopiero za rok.

Ocena: 4 chi


Skład i wartości odżywcze:

Bahlsen, Hit Milky, kruche markizy z herbatnikiem kakaowym i kremem o smaku mleka skondensowanego, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

31 myśli na temat “Bahlsen, Hit Milky

  1. Czasem (a może i najczęściej) jak coś kupię lub dostanę, to nie zjadam tego od razu… to musi „odleżeć swoje” :P W sumie nawet nie wiem dlaczego :P

    Mleka z tubki nigdy nie jadłam (może to dziwne, ale nigdy mnie nie interesował smak tego produktu:P). Hity widziałam, ale na nie również nie mam specjalnej ochoty – zostanie więcej dla wielbicieli tego typu słodyczy :P
    A na wersję krówkową musimy jeszcze poczekać, albo sami kupić wcześniej (w ciemno) i brać się za degustację :P

    1. Mnie się czasem uda zjeść coś w dniu zakupu, ale ekstremalnie rzadko.
      Hitów Milky nie masz co żałować…
      …a krówkowych i tak byś nie kupiła :D

  2. Coś dla mnie. Mi w Hitach i innych podobnych słodyczach przeszkadzają właśnie te kakaowe/czekoladowe nadzienia. Nic nie zrobię, że wolę śmietankowe/waniliowe albo… coś takiego. Wprawdzie jeszcze nie próbowałam, ale wydaje mi się, że to byłby u mnie „hit” ;)
    Teraz jest chyba jakiś trend na słodycze o smaku mleka z tubki. To któraś z kolei propozycja tego typu.
    Miłego dnia. Pozdrawiam :)

  3. Nigdy nie byłam fanką hitów, a jak jeszcze nie da się oddzielić kremu od ciastek to już w ogóle nie dla mnie. W sumie to hity wspominam jako słabo rozkręcalne…
    I mimo iż nie jestem blogerką slodyczową, to i u mnie o otwarciu decyduje data ważności ;)

  4. A ja mam słabość do hitów, więc przymykam oko na wszelkie niedociągnięcia. Oczywiście liczyłam na ten wariant – wszystkie mleczne/śmietankowe to przecież moje ulubione. Tu jednak wiedziałam, że smak ,,mleczka z tubki” jest jedynie chwytem marketingowym i pomysłem po mocno zakrapianej imprezie. Znów myślę, że odbiór mógłby być lepszy gdyby po prostu napisali: mleczne. Ja pewnie bym zjadła, ale jak mówiłam ja jestem mało wymagająca co do ciastków, a już zwłaszcza hiciorów. :D
    Krówka pewnie też nie okaże się krówką, ale liczę na to, że chociaż smak będzie dobry.

    1. Zdecydowanie masz rację co do nazwy. Gdyby producent nie obiecywał mleczka z tubki, nie miałabym się czym zawieść. No, przynajmniej nie aż tak bardzo.

  5. a myślałam, że to tylko ja sfiksowałam, że w słodyczach o smaku mleka skondensowanego wyczuwam autentycznie jak słowo daje: posmak serka topionego! Zostałam nawet o to ochrzaniona na IG :D Ufff… kamień z serca ^^ Ej, a tak swoją drogą kiedy w przyszłym roku planujesz degustacje krówkowych? Bo mi identycznie jak Tobie- wcale nie spieszy :D

  6. a myślałam, że to tylko ja sfiksowałam, że w słodyczach o smaku mleka skondensowanego wyczuwam autentycznie jak słowo daje: posmak serka topionego! Zostałam nawet o to ochrzaniona na IG :D Ufff… kamień z serca ^^ Ej, a tak swoją drogą kiedy w przyszłym roku planujesz degustacje krówkowych? Bo mi identycznie jak Tobie- wcale się nie spieszy :D

        1. Jeśli chodzi o ser topiony, uwielbiam kostkę Sertopu z ziarnami słonecznika <3 Zresztą nie wiem, czy istnieje taki, którego bym nie lubiła. Nawet z szynką i salami jem, choć w składzie na bank znajduje się jakiś ochłap :P

          1. och nie jadłam go, a z nazwy szczerzę nie kojarzę >.< Wygoogluje go i poszukam! Hahaha też je jem i jeszcze do kasz dodaje, zup typu krem i ziemniorów… o tak! Jak ochłap to już na całego ;) :D

            1. Jak zjesz milion 100-gramowych kostek serka topionego z szynką, to może z jeden plaster Ci się uzbiera :D

  7. Ten wstęp… xD A wiesz co Ci powiem? Raz jakoś opędziłam wszystkie słodycze z krótszymi datami i miałam sobie wybrać cokolwiek, na co miałabym ochotę, nie patrząc na daty… Nie miałam pojęcia, co chcę.

    Mi tam retro klimaty średnio się podobają (wszystko zależy od tego, o co konkretnie chodzi), a tych ciastek pewnie nawet nigdy bym nie zauważyła. Widywałam je na półkach, ale tylko dlatego, że przypominała mi się recenzja czoko i określenie „krowa z PRLu”, a tak to wydają mi się piekielnie nudne. Jak widać, miałam rację. Chyba niewiele rzeczy tak dobija, jak nijakość, bo w sumie nawet nie ma specjalnie czego zjechać.
    A Creme Brulee to obrzydlistwo! Jednak i tak o Hitach zdarza mi się myśleć ciepło, więc trzymam kciuki za krówkowe. Nie wiem, czy życzyć Ci tego, żeby były jak Creme Brulee, bo w sumie z jednej strony byłoby to… dziwne, a z drugiej… Tobie smakowały.

    1. Coś w tym jest. Ja też czasem czuję się zagubiona, bo tracę uczucie ochoty na konkretne produkty czy smaki. „Coś tam” bym zjadła, ale żeby się określić? Koszmar!

      BARDZO SMACZNE I CUDOWNE Creme Brulee wciąż widuję na półkach. Nawiedza mnie wówczas myśl, żeby wziąć, no ale kurde… mam już tyle rzeczy…

  8. To czekamy na krówkowe, bo mleczko z tubki to kompletnie nie nasze smaki :-) jak nie do kończysz hitów to damy Ci adres naszego taty. On na pewno chętnie zje resztę :-D

  9. Są mega fotogeniczne. Trzeba im to przyznać.
    Są mega przyciągające uwagę. Trzeba im to przyznać.
    Są (okazały się) mega zawiedzeniem. Także dla mnie. Dupa, a nie mleczko z krówką na tubce. Zresztą te bez krówki, też nie. Trzeba im to przyznać.

    1. Pierwsza połowa komentarza super. Trzecia linijka też prawdziwa. Dlaczego więc ostatnią napisałeś po chińsku? :o

  10. Dobra, Hity Hitami, ale czemu ja wcześniej nie wiedziałam o tej czekoladzie Wawel Milkizz? Czemu nikt ich nie zrecenzował? Same pytania, zero odpowiedzi :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.