Moim wyborem numer cztery spośród surowych batonów marki Krótki Skład był Portowiec, brat zaprezentowanych już na blogu: Stoczniaka, Szczecińskiego Batona Świątecznego i Puszczyka Bukowego, oraz zostawionego na koniec przygody ze zdrową serią Wału Chrobrego.
Portowiec
Baton powitał mnie dobrodziejstwem żurawiny, pestek dyni i słonecznika oraz siemienia lnianego. Pachniał odpowiednio do tej kombinacji surowców, bo przepięknie i zdrowo. Zarazem słodko i gorzkawo. Na pewno dyniowo i słonecznikowo, co wprowadziło goryczkę, ale również słodko w sposób żurawinowy. W całokształcie był to po prostu świeży, intensywny i esencjonalny aromat bakalii.
Portowiec wyglądał ładnie, choć znów mimo swoich 50 g niepozornie. Dało się w nim dostrzec całe pestki dyni. W dotyku był tak mięciutki, jak poprzednicy. Przez swoją świeżość i wilgotność sprawiał wrażenie stworzonego tuż przed degustacją, choć w wyniku pewnych zawirowań pocztowych szedł do mnie bardzo długo i znajdował się u schyłku daty ważności lub nawet po. Przypominał domowe ciasto.
Mimo iż owocowa część Portowca okazała się wilgotna, bakalie zachowały świeżość i chrupkość. Całość przypominała owocowe sezamki, choć i tu w składzie nie pojawił się sezam. Żurawina była świeża (uwaga: najczęściej powtarzane słowo w dzisiejszej recenzji), soczysta i mięsista. W tle przewijał się posmak wiśni.
Czwarty baton marki Krótki Skład – Portowiec – to wybór dla miłośników suszonych owoców (ze wskazaniem na żurawinę) oraz sezamu (cóż…). Jego słodycz jest umiarkowana, a wilgotność i związana z nią miękkość idealne. Ani nie da się na nim połamać zębów, ani też nic w nie nie włazi.
Na tym etapie testów tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że nowa wegańska i bezglutenowa seria raw barów jest godna polecenia. Mało tego, sądzę, iż stała się moją ulubioną. Stanowi kompilację wielu różnorodnych zalet – od składu i wartości odżywczych po konsystencję i smak.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na fanpage FB Krótkiego Składu)
Te batony są świetne i godne polecenia :)
Pełna zgoda :)
Szkoda, że baton najbliższy mojemu sercu ze względu na nazwę – mieszkam w budynku zwanym portowcem akurat jest mieszaniną tego czego najbardziej nie lubię – bakalii. Oczywiście to nie tak, że by mi nie smakowało. Jestem pewna, że mimo uprzedzeń do suszonych owoców byłabym zachwycona, ale jednak byłby to pewnie baton, który kupiłabym w ostatniej kolejności.
Wow, ale fajnie z tą nazwą! Za to mniej fajnie z surowcami, których nie lubisz.
Choć bardziej kuszą mnie inne warianty smakowe, to ten także wydaje mi się atrakcyjny – lubię i sezam, i żurawinę, a taka obfitość pestek dyni bardzo mi odpowiada :)
Czyli dopisz na listę (ewentualnych?) przyszłościowych zakupów :)
Podoba mi się wizualnie i smakowo też zapowiada się pysznie :))
Kupię je wszystkie przy najbliższej okazji.
Czekam na recenzje ;>
Wywalić żurawiną, wwalić więcej pestek dyni!
Hah, i tak by być mogło. Dla mnie obie wersje smaczne.
Wygląda na pysznego :D
Nie tylko wygląda :)
Super, że nie jest zmielony na jednolitą konsystencję :D Jest co pochrupać, więc jest pysznie :D
Taki zmiksowany byłby straszny. Szpitalny.
O, na pewno! To chyba byłaby najgorsza krzywda, jaką można wyrządzić takim smakołykom.
Takie niby nic, ale wiem, że i mi by posmakował. Świeżość ponad wszystko, mniam!
No proszę :) Tylko patrzeć, jak zamieniasz czekolady na rawy :D
Ten już mnie nie zachwyca.
Szkoda.