Po zjedzeniu smacznego, acz niedorastającego do pięt owocowym wariantom surowych batonów marki Zmiany Zmiany raw bara Farmer burak + czosnek zrobiłam sobie dwutygodniową przerwę. Nie tylko nie miałam ochoty na warzywne desery, ale również – albo przede wszystkim – bałam się podrażnić żołądek ich ostrością. Pierwszy próbowany nie był może morderczy, lecz zdecydowanie zawierał pikantną nutę. A skoro zasadzała się ona na niewinnym czosnku, cóż mogło mnie czekać w wersji nie dla zabawy nazwanej przez producenta pikantny pomidor?
Farmer pikantny pomidor
W zapachu Farmera Pikantny Pomidor po raz kolejny odnalazłam barszcz (z suszonych buraków), tym razem jednak ostry nie na żarty. Tytułowy pomidor pojawił się wyłącznie jako tło. Baton posiadał ciemny kolor, z którego wyróżniały się m.in. dorodne ziarna jasnego słonecznika.
Po ugryzienia raw bara momentalnie odnotowałam zmienioną względem wariantu burak + czosnek konsystencję. Pikantny pomidor był dużo miększy, nawilżony i tłuściutki. Sprawiał wrażenie oleistego, zupełnie jak suszone pomidory w zalewie z oleju. W surowym ciałku przewijały się przyjemnie mięciutkie, świeże kawałki tytułowego bohatera. (Doskonale je widać na zdjęciach słodycza w przekroju).
Smak pomidorowego Farmera w 100% realizował nazwę batona. Język piekł mnie od pierwszego ugryzienia, co odnotowałam ze spokojem, bo po trzech latach bloggowania nabyłam umiejętność odkładania słodyczy, których jeść nie chcę lub nie mogę. Po paru kawałkach uznałam, że pikantny pomidor przypomina dobrze doprawiony sos do pizzy – taki z naprawdę dużą ilością ziół prowansalskich.
Farmer pikantny pomidor nie jest batonem dla mnie, ani w ogóle dla jakiejkolwiek osoby z chorym lub wrażliwym żołądkiem. Jest za to bardzo wyrazisty, dostatecznie ostry i mocno pomidorowy. Smaczny, o ile ktoś lubi surowe słodycze oraz pizzę z magicznymi papryczkami. Ponadto jest miękki i tłustawy. Ja za pikantnymi daniami nie przepadałam nigdy, więc do tego Farmera nie wrócę.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Zmiany Zmiany,
lub odwiedź: fanpage FB, konto Instagram)
Podsumowanie: smaczny, jak ktoś ma zdrowy żołądek i lubi pizzę… O tyle, o ile zdrowy żołądek mam, lubię pikanterię, tak u mnie te skojarzenia z pizzą były za silne i drugą posiadaną sztukę z czystym sumieniem oddałam mamie. Nie w moim stylu trochę.
O, czyli też czułaś pizzę? Ja drugiego oddałam siostrze, a otwartego porwałam na kawałki i zaniosłam do pracy.
Coraz częściej widzę nowe batony od Zmiany Zmiany. Pikantność nie stanowi dla mnie problemu, pomidory też lubię… gorzej z czosnkiem, którego mój żołądek nie toleruje ;/
Co Ci się dzieje po czosnku? Może byś nie poczuła.
Az trudno mi uwierzyc, ze mogl nie smakowac i mam wrazenie jakbym czytala o wogole innym produkcie ;) Dla mnie pychota, a owocowe bez skrupolow zdradzilam dla Farmerow… Coz zem winna, ze mi mezczyzny ewidentnie brakuje… xD Kto uwaza, ze tam niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem :D
Zgłoś się do programu 'FARMER szuka żony’ :D
Dla mnie nie był mocno ostry – po prostu pikantny, a nie należę do osób, lubiących chilli (choć uwielbiam czosnek i pora :P). Ale masz rację – smakuje jak taki ziołowy sos do pizzy lub ketchup. W moim było chyba więcej pestek dyni (i dobrze, bo je uwielbiam), dlatego w sumie smakował mi trochę serowo (mój mózg kojarzy dynię z takimi bułkami z pestkami dyni i serem :D). Bardzo dobry, choć burak odrobinę lepszy. Ciekawa jestem, czy szpinak będzie u Ciebie pierwszy :D
Mój mózg często kojarzy jabłka ze spirytusem/zmywaczem do paznokci :P No i pistacja miewa smak marcepana, ale to już nie tylko moje odczucie.
Przeczytałam całą recenzję z entuzjazmem żeby na końcu dowiedzieć się, że: ,,ani w ogóle dla jakiejkolwiek osoby z chorym lub wrażliwym żołądkiem.”… no i po jedzeniu. :D
E tam, przecież Ty doisz kawę jak szalona i żyjesz ;)
Dla mnie był ulubionym batonem z całej nowej serii, być może dlatego, że był taki inny… Też czułam w nim coś z pizzy albo zapiekanki.
Ostrości w nim nie czułam (tylko zalążek takowej), ale rozumiem Ciebie i Twój żołądek (pozdrów go) – na szczęście dużo jest innego jedzenia na świecie ;)
Pozdrowiony. Pozdrawia Twoją wątróbkę ;)
Ona dziękuje :D
Ja się w nim zakochałam! Na szczęście juz udało mi się go zakupić w eko sklepie :)
To dobrze :)
Solo też nie dałybyśmy rady zjeść ale pokrojony w plasterki i dodany do sałatki jest idealny :-D
Nie pomyślałam o tym. Zacny pomysł!
Przypuszczam, że dla mnie nie byłby za ostry, ale wygląd zastygniętej marmolady z opisem smaku jakoś mi obrzydziło wszelakie próby.
Zastygnięta marmolada, ciekawe skojarzenie.