***

Masło orzechowe
Widząc masło orzechowe na kilku znalezionych w sieci listach spalaczy tłuszczu, pomyślałam: wow. Po chwili jednak dotarło do mnie, że to było do przewidzenia. Skoro surowe orzechy dostąpiły podobnego zaszczytu, czemu z wytłaczanym z nich masłem miałoby być inaczej?
Masło orzechowe to niewyczerpane źródło tłuszczów nienasyconych. Podobno sprawia, że człowiek czuje się po nim najedzony i nie ma ochoty sięgać po wysokokaloryczne dania. Moim zdaniem jednak brzmi to raczej jak opowieść o kimś, kto dostąpił zaszczytu posmyrania jednorożca po rogu.
Wybierając orzechowe smarowidło, należy pamiętać, by było czyste – bez cukru, soli i innych podejrzanych dodatków. Również bez kurzu i borsuczej sierści.
***

Miód
Czy komukolwiek wysoka słodycz kojarzy się ze spalaniem tłuszczu? Nie? A powinna!
Miód to skryty przyjaciel człowieka, redukujący złogi tłuszczu w tętnicach, posiadający właściwości moczopędne i regulujący pracę układu trawiennego.
Przysmak Kubusia Puchatka – a może także Kuby Rozpruwacza, kto wie? – spala tłuszczyk skumulowany w boczkach i bioderkach, ponieważ posiada korzystny stosunek fruktozy do glukozy.
Poleca się rozpuszczanie miodu w szklance ciepłej wody, co przy okazji ułatwia zaśnięcie.
***

Oliwa z oliwek
Oliwa bezlitośnie wyciśnięta z oliwek sprawuje kontrolę nad trudnym do okiełznania poziomem cholesterolu oraz spala biodrowe zapasy, poczynione na gorsze czasy.
Oliwa z oliwek posiada również tłuszcze nienasycone, które hamują apetyt. Co nie znaczy, że należy pić ją na szklanki – nie bądźcie obrzydliwi!
***

Orzechy
O tym, że orzechy są zdrowe, wie prawdopodobnie każdy. Wszyscy zdają sobie również sprawę, że 100 g tych naturalnych chrupaczy to cała masa kalorii, więc nie należy objadać się nimi bez opamiętania.
Zanim jednak z przerażeniem odmówimy osobie częstującej nas orzechami, warto rozważyć fakt, iż owe twarde bakalie to kopalnia regulujących przemianę materii nienasyconych kwasów tłuszczowych, które przy okazji obniżają poziom cholesterolu i ograniczają osiadanie tłuszczyku w biodrach.
Najbardziej wartościowe są orzechy włoskie i… fistaszki! Proces trawienia tych drugich sam z siebie spala kalorie (głównie dzięki wysokiej zawartości kwasu linolowego).
Najmniej godne uwagi są oczywiście orzechy w solach, miodach, posypkach i polewach. Spleśniałych i zbutwiałych również nie polecam, acz to już kwestia gustu oraz skłonności do masochizmu.
***

Ostra papryka
Ostre papryczki – w tym chilli – są źródłem kapsaicyny. Ta z kolei podkręca tempo metabolizmu i spalania tkanki tłuszczowej oraz hamuje apetyt, ponieważ podnosi poziom adrenaliny i dopaminy.
Ciekawostkę stanowi fakt, że spalaniu tłuszczu sprzyja również żółta papryka. Ma przyjemnie dużo witaminki C, która przyczynia się do produkcji karnityny – magicznego związku przemieniającego fujkowy tłuszczyk w zajefajną energię. No i w ogóle żółty to taki pozytywny kolor.
Zanim rzucicie się na paprykę, warto mieć na uwadze, że ostre piecze zawsze dwa razy.
***

Owoce jagodowe
Owoce jagodowe? Wtf?
Jeśli spotkaliście się z tym określeniem po raz pierwszy – tak jak ja podczas opracowywania niniejszej listy – śpieszę wyjaśnić, że są to wszystkie małe sezonowe działkowe i leśne owocki, do których zaliczamy jagody (wow), borówki, jeżyny, maliny (oh god, why?!), truskawki, porzeczki, agrest…
Występujące w wymienionych wyżej owocach substancje – w tym keton malinowy – przyspieszają spalanko tłuszczyku oraz regulują pracę przewodu pokarmowego. Prawdopodobnie oznacza to, że jeśli od jakiegoś czasu siedzi wam się za twardo, powinniście spożyć sporą miskę owoców jagodowych. Wtedy na bank życie nabierze nieco luzu. Niech droga do wc będzie wam krótką.
Owoce i warzywa to także smaczne – minus maliny, minus mirabelki, minus por, minus seler, minus awokado itd. – i zdrowe źródło błonnika.
***

Pietruszka
Produktem bogatym w witaminę C jest pietruszka. Zarówno jej korzeń, jak i nać, odpowiadają za przyspieszanie metabolizmu, co wynika z nasilenia produkcji soków trawiennych.
Pietruszka zapobiega wzdęciom, ale zwiększa chęć sikania i puszczania wiatrów. Lepiej nie jeść jej za dużo przed spotkaniem z potencjalną drugą połówką.
***

Płatki owsiane
Owsianka kojarzy się z wysoką zawartością błonnika, i bardzo dobrze. Na dodatek jest to błonnik, który rozpuszcza się łatwo i wchłania płyny, wypełniając wygłodniały brzuszek i fundując mu poczucie sytości na długi czas. (Testowałam osobiście: pic na wodę, fotomontaż).
Płatki owsiane – zalane mlekiem lub wodą – pozwolą szybciej i łatwiej skorzystać z toalety (o ile uda ci się do niej dobiec), a także wykonać hipsterskie zdjęcie na Instagrama, Snapa, Zszywkę, bloga, fotobloga itd. Nie zapomnijcie tylko o odpowiednim filtrze!
***
Czekałam na kolejna cześć!Nie dość ze dawna wiedzy,to sie można dobrze pośmiać dzięki twoim trafnym komentarzom!Kurcze,tak za każdym razem sobie Mysle,czemu ja nie mam takiego talentu do pisania i opowiadania?No nic,póki co mogę tylko podziwiać twój ;)
Zuza jak nie masz, jak masz ;) Według mnie Twoje recenzje są świetne a czytając opisy Twoich podróży, ma się wrażenie jakby podróżowało się z Tobą :) Poza tym masz też wiele innych talentów: do języków, do biologii… :)
Dziękuję Ci ;*
I znów wszystko to lubię choć nie jem tych rzeczy akurat z tego powodu ;d. Masło orzechowe to moje uzależnienie. Codziennie jedna łycha idzie na omleta, a druga… do buzi. To samo mam z orzechami – garść dziennie to dla mnie coś tak oczywistego jak zjedzenie jogurtów (no dobra, kilku jogurtów…). Miód daje do owsianki albo jaglanki i też właściwie używam niemalże codziennie. Owoce jagodowe – jak wyhaczę na promocji. :D Pietruszka z jabłkiem stanowi idealną bazę do koktajlu. Chilli używam czasem do obiadu jak robię coś w pomidorowym sosie, ale ze względu na wrażliwy żołądek jest to raczej szczypta, a nie garść jak w przypadku orzechów. :D
To gratuluję sposobu odżywiania :) Ja prawie niczego z tego nie jem :P
Większość tych produktów jem niemal codziennie, więc tłuszcz pewnie topi się jak szalony (kap, kap – ups, chyba obtłuścił Twojego bloga :D)
Co do wątku o orzechach, to też uważam, że włoskie są najwartościowsze, ale fistaszki to nie są orzechy, a rośliny strączkowe :P
A na tę kanapkę z masłem orzechowym to chyba ktoś wyłożył pół słoika – nawet na mnie (wprawioną wyjadaczkę smalcu) to by było za wiele :)
* Z masłem strączkowym :D
Już wiem, czemu większość dziewczyn fit na instagramie publikuje wiele zdjęć „z udziałem” masła orzechowego. To dzięki niemu trzymają formę i są fit a nie fat ;D
Kubuś Puchatek wcinał miód na potęgę a nie wyglądał jak instruktor fitnessu :P Miodek to chyba by wyhodować dobie bojler bo nie kaloryfer (ewentualnie taki zapowietrzony) :P
Jem dużo pietruszki i nie męczą mnie problemy gastryczne – stanowię wyjątek od tej reguły :P
Co do owsianki…. moja mama powiedziała, że po owsiance na 2 godziny chce się jeść ;)
Odnośnie pietruszki – może zagazowujesz rodzinę przez sen i nawet nie wiesz :D
Jeśli ktoś w moim domu zagazowuje innych to nie jestem to ja i nie tylko przez sen :P W domu mamy innego takiego pana :D
Jak źle się przygotowuje owsiankę, to się może chcieć jeść nawet i po godzinie ;) To są w dużej mierze węglowodany, które się szybko trawią i trzeba je zrównoważyć białkiem lub tłuszczem w odpowiedniej ilości. U mnie to jest zazwyczaj 50 g płatków + 180 g orzechów/masła orzechowego/kokosa/ziaren kakaowca/siemienia lnianego (chyba że przygotowuję np. z mlekiem kokosowym z puszki, wtedy trochę inaczej) + owoc nieduży (do 100 g) i mnie trzyma spokojnie 4 godziny ;)
PS: Przepraszam, musiałam :P
* nie 180 g, tylko 180 kcal czyli 30 g orzechów, kopsnęłam się :P
Sorry, ale w życiu bym się tym nie najadła :P Kwestia przyzwyczajenia do innego rodzaju produktów.
PS Nie przepraszaj! O to chodzi, żeby wyrażać swoje zdanie :)
Olu ja po owsiance jestem dłużej syta: dodaje orzechy, owoc, kakao itp. jednak moja mama owsianki w takiej postaci nie zje: u niej to płatki owsiane i mleko z wodą. Za godzinę zjada owoc czasem orzechy. Przypominam jej również by pilnowała aby nie rozgotować płatków, bo to chyba też ma znaczenie.
Dziękuję, że wyraziłaś swoje zdanie :)
O wielu już wiedziałam, ale… miód, masło orzechowe? W życiu bym nie powiedziała, jednak tym lepiej dla mnie haha. Czekam na kolejną część
Zawsze warto dowiedzieć się czegoś nowego :)
z dzisiejszego zestawienia lubię, ba uwielbiam wszystko oprócz oliwy z oliwek! Te produkty goszczą u mnie codziennie, powinnam być szczypiorkiem :P
A co masz do oliwy z oliwek?
nie lubię oliwek :P
To może kup oliwę z oliwek bez oliwek? W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.
Chilli w umiarkowanych ilościach, oliwa z oliwek też, ale wszystko inne uwielbiam, mniam :D A najlepiej jak w maju/czerwcu wraca się popołudniu z uczelni, po drodze kupuje kilo truskawek i wsuwa niczym cukierki <3
Mmm, truskawki z piaskiem, moje ulubione <3
hahahahahahahaha mademyday Olga!!!!!
Polecam się, as always.
Orzechy naszą miłością! Zdecydowanie na kilku sztukach się nie kończy chyba, że na kilku garściach czy na słoiku masła orzechowego xD
Wreszcie jecie czegoś więcej niż sztukę, w dodatku na spółkę :D
To idę zjeść łychę masła orzechowego:) . Twój styl pisania bardzo mi poprawia humor:)
Cieszę się i smacznego ;*