Ania, Orkisz Grunchy for life the Original

Dawno, dawno temu, gdy rozpoczynałam przygodę z blogiem, natknęłam się w Carrefourze na dwa warianty dziwnie wyglądających batonów Grunchy for life. Nie miałam wówczas pojęcia, że pochodziły z działu ze zdrową żywnością, ktoś bowiem ulokował je w alejce ze zwykłymi słodyczami, tuż przy czytniku cen, gdzie leżały różne produkty przecenione oraz sezonowe. Pomyślałam wówczas, że to dobry czas na spróbowanie nowego, i w efekcie zapakowałam do koszyka oba. Szata graficzna pierwszego była biała, na przodzie widniał napis Owies, szata drugiego zaś czarna, z Orkiszem na czele.

Podczas degustacji batonów odkryłam, że smakują… tak samo. Obłędnie i krówkowo, ale bez jakichkolwiek różnic. Jedyne przesunięcie udało mi się odnotować w odniesieniu do konsystencji, niestety na niekorzyść dla Orkiszu, którego płatki były twardsze. Z tego powodu zakup Owsa ponowiłam, jego brata zaś nie. Sytuacja zmieniła się dopiero podczas wymiany figbarowej z Pandami, gdy zupełnie nie wiedziałam, czego mogłabym sobie zażyczyć w zamian. Niech więc będzie Orkisz – stwierdziłam.

Ania, Orkisz Grunchy for life the Original, zdrowy baton orkiszowy, copyright Olga Kublik

Orkisz Grunchy for life the Original

Batona Ani cechuje króciutki i ładny skład, choć jeśli porównamy go ze składami innych ekoproduktów, zauważymy, że mógłby być jeszcze ładniejszy (chociażby bez cukru). Szata graficzna opakowania jest piękna, sam produkt również wygląda ciekawie. Co prawda jeśli jeszcze nie znacie jego smaku, może przywieść wam na myśl sprasowane kocie w*^&)%y, ale gwarantuję, że po konsumpcji zmienicie zdanie.

Ania, Orkisz Grunchy for life the Original, zdrowy baton orkiszowy, copyright Olga Kublik

Choć przy ostatnim spotkaniu z batonami uznałam, że Grunchy pachną jednoznacznie krówowo, tym razem wyczułam przede wszystkim cudowny aromat przypraw korzennych. Był na tyle intensywny, że gdy zamknęłam oczy, wyobraziłam sobie leżące na talerzyku pierniczki bez czekolady lub korzenne herbatniki. Oczekiwana krówka pojawiła się dopiero w poniuchu. Całość była słodziutka i apetyczna.

Ania, Orkisz Grunchy for life the Original, zdrowy baton orkiszowy, copyright Olga Kublik

Grunchy for life sprawiał wrażenie twardego, lecz nożowi i zębom ulegał bez przesadnego oporu. Smakował intensywną krówką, słodką w stopniu idealnym. Łam waflowy był mięciutki i cudowny, płatki orkiszowe – wyglądające jak owsiane – niestety nazbyt twarde. Oleju kokosowego, który znalazł się w składzie, na szczęście nie było czuć, co zaoszczędziło mi rzygowinowo-zimnoogniowe atrakcje posmakowe.

Ania, Orkisz Grunchy for life the Original, zdrowy baton orkiszowy, copyright Olga Kublik

Orkiszowy baton Ani był sympatyczny, ale przez twardość głównego bohatera niestety niegodny powtórki (co innego Owies, tego pana kupię jeszcze nie raz). Przez ową małą, acz wyczuwalną zmianę nie jestem w stanie ponowić unicorna, który przypadł poprzednikowi. Wciąż jednak uważam, że to pyszny produkt, przypominający trochę ciasto, a trochę gigantyczną korzenną krówkę ze zbożową nutą. Szkoda, że podobnych słodyczy jest tak mało. Z drugiej strony może to i lepiej, bo dzięki temu są wyjątkowe.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Ania, Orkisz Grunchy for life the Original, zdrowy baton orkiszowy, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

40 myśli na temat “Ania, Orkisz Grunchy for life the Original

  1. Bardzo ale to bardzo lubię te batoniki i ciastka. Takie szyszki z wiejskiego jarmarku przypominaja choć na pewno są zdrowsze :)

        1. To nie jest tak, ze nie lubię, ale mogę się bez nich obejść i aby zjeść ze smakiem musze mieć na tę słodycz ochotę, która (ku Waszemu zdziwieniu) mnie również nachodzi :P

  2. Owsianego ostatnio kupiłam, właśnie po naczytaniu się u Ciebie, jaki to on krówkowy. :D Oby mi posmakował.

    Tutaj ta twardość mi też by pewnie trochę przeszkadzała, więc skoro są podobne, pozostanę przy owsianym.

  3. Chyba nie jadłam orkiszowego i zawsze wybieram owsiane – też uważam, że są przepyszne, a smakiem przypominają mi jedzone w podstawówce szyszki (ryż preparowany oblepiony masą z krówek).

        1. Spoko, spoko, niczego nie widziałam! A szyszki znam, w końcu urodziłam się w ubiegłym wieku. Nie obrażaj mnie, tłumacząc, czym są :P

          1. Niektórzy znają je jako ryż preparowany obtoczony w czekoladzie – takie robiła moja ciocia i zawsze one kojarzyły mi się z oszukaną wersją :P

  4. To może być nawet najsmaczniejsza rzecz na świecie, ale ja do tego stopnia nie lubię tych zbożowych batonów, ciastek i innych ulepków, że nie kupię :D

  5. „Sytuacja zmieniła się dopiero podczas wymiany figbarowej z Pandami,” – to już wiem dlaczego wygląda jakoś inaczej. Te 2 lata temu był inny. Bardziej poszarpany, bardziej pulchny. Obecnie są sprasowane i gorsze… co pewnie wiesz. Nadal dobre, ale już nie powalające na kolana.

  6. Dostałam tego batona od Ervishy ;) Faktycznie, twardawe i suche te płatki, ale masa, jakby kajmakowa, była pycha i wydaje mi się, że to ona grała tutaj smakowe pierwsze skrzypce. Nut korzennych nie wyczułam, ale odrobinę kawy zbożowej już tak :)

      1. Nie wcisnęła :) Zastanawiałam się co Oli kupić, recenzji tego batonika nie znalazłam na blogu, więc pomyślałam, że może Ola jego nie jadła i chciałaby spróbować :)
        Chciałam jeszcze kupić wersję z płatkami owsianymi, ale niestety nie było, więc zostałam przy jednej ;)

  7. Z zasady omijam wszelkiego rodzaju healthy/fit/musli batony, bo zdrowe słodycze jakoś mnie nie satysfakcjonują i rzadko kiedy zdarza się, żeby coś naprawdę mi zasmakowało. Pamiętam jednak jak próbowałam Owsa i szczerze się zakochałam! To chyba jedyny musli-baton, którego zakup ponowiłam i ponowię jeszcze nie raz. :D Może Orkiszowi też powinnam dać szansę. ;)

    1. Nie lubię popularnych batonów musli, też je omijam. Co do reszty wypowiedzi – sama długo uważałam, że słodycze zdrowe = gorsze. W tej chwili wiem, że się myliłam. Aaale do takich wniosków trzeba dojść – lub nie ;) – samemu, także rozumiem i szanuję Twój punkt widzenia.

  8. Strasznie drażni nas ten cukier w składzie, bo tak łatwo można by było go uniknąć :-( ale to nie zmienia faktu, że batonik jest bardzo dobry :-)

  9. Jadłam jakieś 100 lat temu i pamiętam, że jak na zdrowego batona, był całkiem ok. Drugiego nie próbowałam, czarne opakowanie uznałam za bardziej zachęcające.

    1. A to peszek, bo biały jest lepszy. Chyba należy go uwzględnić na liście zakupów słodyczowych ;>

  10. Batony Ani wprawiają mnie w zakłopotanie, bo jak mam jakiś kupić jak nie pamiętam którego jadłam. A nie są na tyle powalające bym miała z rozpiską chodzić na zakupy.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.