Pewnego razu, stojąc już przy kasie i będąc drugą czy trzecią osobą w niewielkiej kolejce, wśród zakupów znajdującego się za mną mężczyzny dostrzegłam dziwne jogurty. Wyglądały jak z serii MEN Bakomy, ale były dużo niższe i jakieś takie… lidlowe. I rzeczywiście, gdy przyjrzałam się uważniej, na czarnym tle zauważyłam znajomą markę Pilos. Czyżby niemiecki dyskont wypuścił coś nowego na stałe? A może to tylko limitowana edycja, którą właśnie przegapiam?
Tamtego dnia było już za późno na desperacki bieg w kierunku lodówek, poza tym nie chciałam wyjść na jeszcze większego creepa. Wystarczył sam fakt, że stałam i ukradkiem analizowałam zakupy innych ludzi. Do Lidla udałam się raz jeszcze w dniu kolejnym i wtedy dorwałam całą nową proteinową trójkę: wersję borówkową, truskawkowo-porzeczkową i naturalną, oczywiście każdą podwójnie.
Jogurt PROTEIN borówka amerykańska
Przygodę z serią zaczęłam od smaku ulubionego, czyli borówki amerykańskiej. Skład prezentował się całkiem przyjaźnie, podobnie jak liczba jednostek biodrowych.
W konsystencji Jogurt PROTEIN był niesamowicie rzadki. Po zerwaniu wieczka pożałowałam, że wcześniej porządnie nie wstrząsnęłam kubeczkiem, ponieważ przy ściankach zebrało się prawdziwe jezioro. W zapachu wyczułam zaledwie nutę borówki, na dodatek cukrowej. Resztę stanowiła mdła śmietana.
Degustacja niestety była jeszcze gorsza. Twór Pilosa okazał się cierpkim i rozrzedzonym musem, czym przypominał jogurtowe okropieństwa Bakomy. Może gdybym rozsmarowała go na świeżym rogalu lub ciepłej bułce, dałoby się go przeżyć… W obecnym stanie jednak ledwo dokończyłam zawartość pierwszego kubeczka, drugi zaś musiałam oddać rodzince.
Pierwszy z próbowanych wariantów Jogurtu PROTEIN to cierpka i wodnista porażka – rozpuszczona w wodzie kreda – o smaku cukrowych jagód. Nigdy więcej.
Ocena: 2 chi
Jogurt PROTEIN naturalny
Dobra marka, piękna szata graficzna, świetny skład i kaloryczność. Brzmi kusząco, prawda? Nic dziwnego, że zdecydowałam się na zakup dwóch kubeczków każdego wariantu. Poza tym, nie ma co ukrywać, jestem w gorącej wodzie kąpana. Na tyle stresuje mnie myśl, że nowy bądź limitowany produkt zniknie ze sklepowych półek, że kupuję milion sztuk naraz, a potem żałuję. Tak było i w tym przypadku.
Przed otwarciem Jogurtu PROTEIN w wariancie naturalnym porządnie wstrząsnęłam kubeczkiem, choć podejrzewam, że w nim akurat nie było wody (bo nie było owoców). Skład prezentował się pięknie, podobnie kaloryczność, kolor olśniewał oczy bielą idealną. Mniej atrakcyjny okazał się zapach, ponieważ przywiódł mi na myśl skwaśniałą śmietanę ze ściętych, zgęstniałych serków wiejskich.
Jogurt na oko był gładki i kremowy, na języku niestety tak cierpki i kredowy, jak poprzednik. W smaku kwaśny i intensywnie naturalny, przypominał dyskontowe naturalne serki homogenizowane. Na zębach osiadała nabiałowa warstewka, co powodowało wrażenie lepkości. Nie tylko nie otworzyłam drugiego kubeczka, ale nawet nie dojadłam zawartości pierwszego.
Ocena: 1 chi
(ocena smaku i konsystencji)
Jogurt PROTEIN truskawka czerwona porzeczka
Na koniec zostawiłam proteinowy duet truskawka – czerwona porzeczka, w którym nie pokładałam już żadnych nadziei, w związku z czym nadprogramowy kubeczek powędrował do rodzinki od razu, wraz z poprzednikami. Choć rozpaczliwie machałam nim na wszystkie strony, po otwarciu i tak wyglądał, jak wyglądał. Zdjęcia nie kłamią.
Umiarkowanie gęsty serek po wymieszaniu z wodą stał się… wodą. W środku pływały duże kawałki truskawek w wersji kompotowej, które nadały Jogurtowi PROTEIN cudnego zapachu truskawkowej Jogobelli. Oprócz tego oko wyłowiło twarde pesteczki czerwonej porzeczki oraz porzeczkowe kuleczki.
Pierwsza łyżeczka jogurtu przyniosła mi smak dojrzałych i słodkich malin. Chwilę późnej dołączyła znana już proteinowa cierpkość oraz sztuczne, słodkie słodzikiem truskawki z balonowej gumy do żucia. W tle przewijał się kwasek, ale nieznaczny. Wychwycone gałką oczną pesteczki porzeczki chrupały, lecz do smaku nie wnosiły niczego. Całość była po prostu malinowo-truskawkową, cierpkawą i słodzoną słodzikiem gumą do żucia. O dziwo, naprawdę smaczną!
Po pierwszej degustacji Jogurt PROTEIN w trzecim wariancie kupiłam jeszcze dwukrotnie. Choć w konsystencji sporo bym zmieniła, za każdym razem mi smakował. Nie wykluczam kolejnego zakupu.
Ocena: 5 chi
Te jogurty już od dłuższego czasu widzę w Lidlu… Dobrze, że chociaż truskawka-porzeczka okazała się smaczna – tak na pocieszenie po wczesniejszych nieudanych jogurtach ;)
Trochę już są, ale bez przesady. W dniu, w którym się pojawiły, wrzuciłam na Wizaż info i zdjęcia.
Cierpkość mogłaby mi jak najbardziej smakować, ale ta cała wodnistość… Jak ja nie cierpię strasznie wodnistych jogurtów! Nie czuję się, jakbym coś jadła.
Ten naturalny opisałaś tak, że w sumie nie budzi we mnie negatywnych emocji. Lubię naturalne, więc mi mógłby bardziej smakować, choć pewnie to „osadzanie się na zębach” by mnie wnerwiało. Ach, te białkowe, całkiem odtłuszczone rzeczy!
Ostatni smak jest ciekawy, ale na tym z mojej strony, koniec pochwał. Sztuczność, słodycz i guma balonowa? Uciekam na koniec świata!
Osadzanie się na zębach na bank by Ci przeszkadzało. Ostatnio sama o tym pisałaś pod którąś z moich recenzji (Piątnicy?).
PS To jest kwestia wysokiej zawartości białka przy jednoczesnym braku tłuszczu?
Więc jeśli chodzi o to samo, to jednak tak. Nie bardzo wiedziałam, czy to te „ściąganie gęby” masz na myśli. xD
PS Kiedyś czytałam o tym parę artykułów i właśnie tam było, że nawet minimalna ilość tłuszczu jakoś ułatwia kontakt białka ze śliną (?). Nie pamiętam już za dobrze, ale chyba tak.
Nie zwróciłam na nie uwagi, ale na działach nabiałowych rzadko bywam. Wiem już, że to produkty nie dla mnie – wolę gęste jogurty, a z tych niegęstych mam jednego ulubieńca i raczej innego nie szukam. A już takich wodnistych to w ogóle nie toleruję i pewnie nawt ten ostatni by mnie zawiódł. I nie wiem dlaczego, jak zobaczyłam napis protein, to spodziewałam się czegoś maksymalnie gęstego, a tu takie ciapki :/
Ja też sądziłam, że będą gęste. Niespodzianka! Szkoda tylko, że negatywna.
W sumie to…. trochę dziwne. Babcine jogurty wychwalałaś. „Flagowce” też nie wypadły źle (miały wpadki, ale statystyka i tak jest korzystna). Teraz, cóż.
Jak zareagowała rodzina? Chyba, że po oddaniu jogurtu, przypadkiem kontakt się potem oziębił ;)
Urwał zupełnie. Teraz rozumiem czemu… :P
No patrz, a mi bardzo smakują i zawsze jak jestem w lidlu to kupuję (szczególnie naturalny).
Nie rozumiem Twoich wyborów :P
Miałam kiedyś kupić wersję naturalną, ale odpuściłam, bo nie kupuję raczej produktów z obniżoną zawartością tłuszczu. Poza tym, nie przepadam za jogurtami Pilosa – nawet kremowy (który ma 3% tłuszczu) jest taki proszkowy :/
Ja lubię, przez co zawód boli bardziej.
Jadłyśmy borówkowy i naturalny ;) Naturalny bardzo nam smakował ale my zawsze do takich jogurtów dodajemy porcję domowego dżemu, więc trudno jest nam określić smak samego jogurtu, jednak z dżemem stworzył pyszne połączenie ;) Borówkowy nie był zły ale też szału nie zrobił ;)
Czyli do naturalnego będziecie wracać/wracacie?
Niewykluczone, że przy kolejnych zakupach w Lidlu ten naturalny kupimy ;) Ale truskawkę z porzeczką też chętnie spróbujemy ;)
Widok wody w jogurtach kiedyś skutecznie zniechęcał mnie do degustacji. Na szczęście rzadko trafiałam na takie okazy. Biorąc pod uwagę, że to właśnie truskawka okazała się najlepszym smakiem, cóż, chyba raczej Pilos nie zobaczy mojej kasy.
Może jeszcze Ci się odmieni, jak Kimiko.
no przepraszam ale ogarnia mnie lekki smiech jogurt proteinowy jak sama nazwa wskazuje jest o powiekszonym w składzie białka super sprawa dla ludzi o zwiekszonym zapotrzebowaniu na białko. Ja tam wcinam jak sie patrzy smak dobry cena jeszcze lepsza wiec niema co wybrzydzac. A i jak komus nie smakuja smaki niech kupi jogurt dorzuci owocow jakich tylko chce i ile chce i zblenderuje
p.s
ludziom nie dogodzisz :/
Wydaje mi się, że Twoja wypowiedź nie tyczy się mnie, a jeśli tak, to musiałeś nie przeczytać recenzji. Tak czy owak, gusta są różne i bardzo się cieszę, że Tobie jogurty smakują :)
Ciekawostka. Jakie gusta są różne jednak. Dla mnie wersja naturalna jest przepyszna i nie ma żadnych wad. Jem regularnie. Owocowych nie jadłam, bo skład już niefajny. Wolę do naturalnego dodać surowe owocki :D
Taak, gust to rzecz osobista, a może i niepowtarzalna. Jogurt, który podbił Twoje serducho, dla mnie jest niejadalny. Dlatego zawsze warto brać poprawkę na to, co ktoś napisał w recenzji, a zaprezentowane minusy stawiać pod znakiem zapytania, bo a nuż dotyczą aspektów, które sami w produktach cenimy :)
Witam.
Mi również odpowiada wersja naturalna. Nie mam w swojej miejscowości Lidl’a więc dopiero po tak długim czasie go zauważyłem. Idealnie pasuje jako jogurt naturalny do pierwszego śniadania, a zawartość białka jest dość wysoka. Także jeżeli zauważycie, że znikają z Waszego Lidl’a jogurty naturalne Pilos to znaczy, że mieszkamy niedaleko od siebie ;-) Pozdrawiam
Haha, cudowny komentarz <3