Gdyby w odwiedzonym przeze mnie sklepie z odżywkami był szerszy wachlarz batonów proteinowych marki OhYeah!, nie sięgnęłabym ani po Jaffa Cake Flavor (ciastka typu jaffa cake nie należą do moich ulubionych; w jedzonych najczęściej Delicjach biszkopt zawsze wydawał mi się za suchy, czekolada za cienka i rozczarowująco odpadająca, a galaretka jak to galaretka – nic nadzwyczajnego), ani po Lemon Cheesecake Flavor (cytryna w batonie mnie nie kusi, a słodyczy o smaku sernika nie cierpię). Ponieważ jednak nie miałam wyboru, wzięłam wszystko, co znalazło się w gablotce.
Szczęście w nieszczęściu stanowił wariant Chocolate Brownie Flavor, który znalazłby się w moim koszyku bez względu na okoliczności. Czekolady nigdy zbyt wiele, poza tym porządne stężenie słodkiego kakao jest zdolne zabić wszelkie dziwne posmaki i niesmaki. Zapowiadała się zacna degustacja.
Low Carb Bar Chocolate Brownie Flavor
Kupując bohatera dzisiejszej recenzji, byłam pewna, że stanowi odpowiednik Quest Bara. Na to zresztą liczyłam. Zdanie zmieniłam po wyciągnięciu go z opakowania i zobaczeniu, że został szczelnie pokryty czekoladą. Owa nietypowa aparycja kazała mi myśleć raczej o nieco gorszych proteinowych odpowiednikach marki Sante – batonach Go On!. Posmutniałam, bo miałam ochotę go upiec, a nie jeść na surowo. Po chwili doszłam jednak do wniosku, że nikt mi nie będzie mówił, jak mam żyć, i bezlitośnie wepchnęłam Low Carb Bara Chocolate Brownie Flavor wprost do piekarnika.
Baton był niepozorny. Według producenta ważył 60 g – moja sztuka aż 66 – ale wyglądał na dużo mniej, ponieważ do ciężkości swoje trzy grosze dołożyła polewa. W ciele właściwym znajdowały się kawałki czekolady, wpływając na potrójny brąz słodycza. Całość podzieliłam na trzy części, z czego dwie większe rzuciłam na pastwę 10 minut w 200 stopniach Celsjusza. Przyczyniło się to do zmiany konsystencji: Low Carb Bar Chocolate Brownie Flavor spuchł, sciastowiał i stał się niebywale fluffy.
Proteinowy słodycz pachniał przyjemnie, acz questowo, czyli mieszaniną białka i słodziku (poznałabym ten aromat nawet z zamkniętymi oczami). Porcja wyciągnięta z piekarnika była bardzo, ale to bardzo tłusta. Oblepiała palce, sreberko, papier i usta, a gdyby w chwili wyciągania jej na blat ktoś wszedł do mojego mieszkania, tłuszcz niechybnie chlusnąłby mu w oczy.
Po upieczeniu dostrzeżenie przejścia między wnętrzem a polewą w Low Carb Barze Chocolate Brownie Flavor stało się niemożliwe. Produkt marki OhYeah! smakował drożdżami (!), kakao i odrobinę krówkami. Wyczułam w nim delikatną kwaskowatość oraz wysoką, choć nie tak odpychającą jak w Quest Barach słodzikowość. W konsystencji baton był proszkowaty, przypominał osobliwą wersję murzynka lub makowca w polewie czekoladowej. Kawałków czekolady znajdujących się w środku nie wyczułam.
O ile porcja podgrzana w piekarniku mnie porwała i w pewnym momencie zaczęła przypominać – tłustością oraz smakiem – czekoladowego 7Daysa, o tyle zimna znów przywiodła na myśl Go On! marki Sante. Odkryłam wówczas, że polewa jest zbyt proszkowata i za szybko się rozpuszcza, by móc ją nazwać czekoladą. Lepiej zachowały się kawałki czekolady wewnątrz, bo dały się poznać jako twory twardawe, lekko chrupiące. Na zimno baton marki OhYeah! smakował truflowo, bez nuty drożdżowej. Szczęśliwie w żadnej z postaci nie posiadał nieprzyjemnych posmaków, a słodzikowość była znośna. Do Low Carb Bara Chocolate Brownie Flavor zdecydowanie mogłabym wrócić.
Ocena: 5 chi
Tego typu batony batony nie są przeznaczone dla mnie, ale pewnie znajdą się tacy, którzy będą zajadać się nimi ze smakiem :)
Na przykład ja :)
Brownie lubię, ale do słodyczy o jego smaku mnie nie ciągnie. Zwłaszcza, gdy czytam o questowym zapachu. Drożdże, tłustość…? I jeszcze słodzikowość… Dla mnie pewnie znośna by nie była.
No cóż, Ty masz swoje wątpliwe pod względem dostarczania przyjemności ciemne czekolady :D
Truflowo? To zdecydowanie mój smak :)
Piąteczka <3
Podobnie jak poprzednik to nie jest produkt dla mnie, choć zapowiada się dużo lepiej. Sante go on widuję w Biedronce, ale nic mnie jeszcze nie skłoniło do zakupu.
Go On! któregoś dnia kupię jeszcze raz i spróbuję upiec. Tzn. jedną wersję – waniliową, bo była najlepsza.
Mnie skład trochę przeraża i wolę zjeść prawdziwie niezdrowego batona, a nie udającego zdrowszego napakowanego białkiem, więc raczej nie spróbuję :D
Podsumujmy:
– …smakował drożdżami…
-… tłuszcz niechybnie chlusnąłby mu w oczy…
-..wyczułam w nim delikatną kwaskowatość…
I są lepsze niż QB? ;) Brownie, po zawodzie u QB, pewnie kupiłbym jako ostatnie ze smaków. Ale kiedyś bym i tak kupił.
No widzisz, ja nie jadłam (?) QB o smaku brownie.
Skoro nie mamy możliwości tak go pysznie podpiec to póki co nie będziemy go zapisywać na naszą listę „chciejstw” :P
Kupcie i upieczcie u mnie ;>
No patrz – baton białkowy, a chlusta tłuszczem :P :P :P Smakowałby mi, skoro przypomina czekoladowego 7daysa :) Jak dorwę jakiegoś typowo białkowego batona (bo tych wegańskich nie ma co piec), to go także upchnę do piekarnika i zobaczę, jak to wpływa na konsystencję i smak.
Polecam i daj znać :)
PS Myśl o raw barze z piekarnika, nawet proteinowym, obrzydza mnie.
Strasznie źle wyglądają :P Wolę QB
Czemu źle? Co to znaczy?
Tak mega sztucznie i tanio.
Batony proteinowe nie moja bajka, choć czekolada zawsze kusi ;)
I SĄ LAJKI!11
Lajki chwilowo wyłączam, bo przez nie komentarze lecą do moderacji, zamiast się od razu dodawać.