10 zasad dobrego bloggera #1

Buszując po blogosferze – zarówno przed przyłączeniem się do niej, jak i po – często zadawałam sobie pytanie, co mi się w blogach i ich autorach podoba, a co uważam za denerwujące i odrzucające. Co sprawia, że dany blog trafia do zakładki ulubione, a ja zostaję stałą komentatorką, co zaś zirytuje mnie na tyle, że nigdy na niego nie powrócę. Pewnego dnia uznałam, że wyniki obserwacji warto spisać.

Niniejsza lista nie jest kompletna. Przedstawione na niej zasady nie są jedyne, najważniejsze, a już tym bardziej święte. Całość stanowi jedynie efekt moich kilkuletnich rozważań.

1. Kochaj to, co robisz

Nawet jeśli startujesz z wielkim zapałem i wizją wspięcia się na szczyt złotej góry, zwątpienie, przemęczenie, nuda, podejrzenie wypalenia się i inne złe emocje i tak cię dopadną. Każdy ma swoje wzloty i upadki – wierz mi. Zwłaszcza jeśli robi to regularnie i od lat.

Najważniejsze w bloggowaniu jest to, byś kochał temat, któremu się poświęcasz. Jeśli do każdego nowego wpisu musisz robić godzinny research i mozolnie przekopywać się przez treści, od których robi ci się niedobrze, z całą pewnością źle dobrałeś tematykę bloga. Albo bloggowanie nie jest dla ciebie. Pamiętaj bowiem, że blog to nie tylko dobra zabawa, ale również wielka odpowiedzialność i kawał ciężkiej pracy.

No i najważniejsze: chwilowy kryzys to jeszcze nie wypalenie, nie martw się!

2. Bądź autentyczny

Jeśli tylko chcesz, w sieci możesz być anonimowy. Nie musisz podawać swojego imienia ani nazwiska, adresu zamieszkania, numeru telefonu czy buta. Nie zwalnia cię to jednak od bycia autentycznym.

Prowadząc bloga, nigdy nie kłam. Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, a także – co najważniejsze – nie wstydź się siebie i swoich wyborów.

Sieć jest tak urozmaicona, że nawet jeśli uważasz się… bądź jesteś freakiem, i tak znajdziesz życzliwych i skłonnych wysłuchać cię odbiorców.

3. Bądź uczciwy

Wiesz, że jesteś autentyczny? Super! Nie zapomnij również o byciu szczerym.

Jeśli piszesz regularnie, a w twoje teksty wkradnie się fałsz, stali czytelnicy szybko to zauważą. To dlatego lepiej napisać najgorszą prawdę lub zaznaczyć, że nie chce się poruszać danej kwestii, niż przebrzydle kłamać. Raz straconego zaufania nie jest łatwo odbudować.

Jesteś bloggerem, a co za tym idzie kształtujesz opinie i wpływasz na mniejsze i większe ludzkie decyzje. Jeśli czyta cię dużo osób, w pewien sposób jesteś za nie odpowiedzialny.

Opiekuj się swoimi czytelnikami. Nawiązując współpracę lub publikując tekst sponsorowany, nie rób z ludzi idiotów. Oceniaj uczciwe i zawsze rób adnotację, że danej rzeczy nie kupiłeś sam. Nawet jeśli czujesz, że się powtarzasz i brzmisz jak zdarta płyta – nie przestawaj.

Nigdy nie namawiaj ludzi do zrobienia rzeczy, na które sam byś się nie zdecydował. To nie tylko nieuczciwe, ale również – albo przede wszystkim! – chamskie.

4. Bądź jakiś

Bądź sobą i nie trać swojej uczciwości, ale również bądź jakiś.

Nie musisz silić się na bycie oryginalnym w popularnym tego słowa znaczeniu. Wystarczy, że będziesz jakikolwiek. Ostatecznie dla czytelnika nie ma znaczenia, czy twoje włosy wyglądają jak włosy 90% społeczeństwa, czy może wyróżnia je niespotykany zielony irokez. Wystarczy, że nie będziesz mną, Kasią, Basią ani Stasią. Chyba że masz na imię Kasia, Basia lub Stasia, wtedy śmiało nią bądź.

Gdy prowadzisz bloga, twoim narzędziem pracy jest słowo. Znajdź swój styl, charakterystyczne określenia, ulubione zwroty i powiedzonka. Nie powielaj schematów. Nie powtarzaj bezmyślnie za innymi.

Moment, w którym zaczniesz przywdziewać cudzą skórę, jest momentem, w którym powinieneś odpocząć od bloga. Zapożyczając styl innych, nie tylko ich zirytujesz (pozdrawiam!), ale również stracisz w oczach czytelników. Po co mają śledzić bloga-kopię, skoro mogą zaglądać do oryginału?

5. Ambicja* to nic złego

Czytaj o trendach, przeglądaj inne blogi, w miarę możliwości także te spoza Twojej części blogosfery. Zamawiaj książki, zaprzyjaźnij się z branżowymi artykułami, chodź na kursy. Śledź wartościowe profile na portalach społecznościowych. Ucz się i pnij niczym roślinka, bo konkurencja nie śpi!

Pamiętaj, że chwila, w której poczujesz, że osiągnąłeś już wszystko i nie możesz być ani odrobinę lepszy w tym, co robisz, będzie chwilą, w której zaczniesz być gorszy. Albo już się taki stałeś.

* Pamiętaj, że mówimy o zdrowej ambicji. (Ze mnie przykładu nie bierz, ja znam tylko chorą wersję).

***

Część druga: 10 zasad dobrego bloggera #2

36 myśli na temat “10 zasad dobrego bloggera #1

  1. Bardzo ciekawy post!Odwołam sie tutaj do kilku punktów ,bo ja np.uwiebiam pisać,nie zawsze mam jednak rzeczy lub warunki do pisania recenzji-wtedy ratuje sie tagami,przepisami….trzeba byc sobą,mam nadzieje ze to pokazuje i nikt nie ma podobnego ,ksiezniczkowego bloga XD
    I Jezeli moje wpisy sa sponsorowane ,to tez na dole umieszczam taka notkę ,,post sponsorowany,nie miało to wpływu na rzetelność recenzji,, a ze alurat trafiają mi sie dobre rzeczy,No to cóż XD
    Czekam na druga cześć ;)

    1. Dziękuję :) Ja też muszę się czasem „ratować” mniej absorbującymi tekstami. Ale że nie lubię pisać na siłę, byle tylko cokolwiek było, to koniec końców i tak poświęcam temu z pozoru błahemu tematowi pełną uwagę.

  2. Ja to chyba nawet nie umiałabym naśladować stylu pisania i prowadzenia bloga kogoś innego. Po prostu męczyłabym się z pisaniem, posty byłyby o wiele krótsze, czuć by było, że piszę je na siłę, a co za tym idzie – wyszłaby na jaw nieautentyczność i brak szczerości. Od samego początku zaznaczam też, co kupiłam sama, a co dostałam i zawsze, zawsze zapewniam sobie prawo do rzetelnej opinii – niezależnie od tego, czy będzie ona pochlebna, czy nie. Dobry produkt obroni się sam. Złemu nie będę wymyślać na siłę otoczki. Zaznaczam, co mi nie pasuje, co bym zmieniła. Jeśli jakaś firma (co mnie się nie zdarzyło) kazałaby usunąć niepochlebny wpis – to sama sobie strzela w stopę, bo taki wpis i komentarze to świetny feedback, w dodatku najczęściej darmowy i tylko idioci z tego nie korzystają. Serio, dobry feedback jest na wagę złota, bo to nie tylko źródło ulepszeń, ale i pomysłów, pomijając kwestie promowania produktu.

    Ja wiem, że mam nad czym pracować (ach te fotograficzno-wizualne sprawy), ale i tak doceniam to, ile się nauczyłam przez prowadzenie bloga (nawet jeśli chodzi o kwestie zawodowe – marketing, współprace, itp.).

    1. Nie powiedziałabym, że zła opinia umieszczona na blogu – zwłaszcza poczytnym – stanowi dobrą promocję dla producenta/sklepu. Ale prośba o jej usunięcie jest jeszcze gorsza, bo jeśli blogger się wkurzy i przekaże wieść dalej, to dopiero producent/sklep wyjdzie na… ;)

  3. Olgo, wkroczenie w nową niedzielę wraz z Twoimi celnymi spostrzeżeniami jest najlepszym rozpoczęciem nowego tygodnia – bo tak chyba powinnam teraz mierzyć czas :)

    Z uwagą przeczytałam o rudymentarnych zasadach dobrego bloggera i po pierwsze chciałabym wyrazić swoje uznanie dla Ciebie, jako dla osoby spostrzegawczej, której przemyślenia nie rażą sztampowymi poradami z gatunku „Zostań przodownikiem poczytności” albo „Uzaleznij od siebie rzesze fanów”. Nie, Ty w swoim wpisie skupiasz się na tym, co rzeczywiście jest cenne – a więc zwracasz uwagę na pasję, szczerość i rozwój, które w blogowaniu są również w moim odczuciu najistotniejsze. To prawda, czytelnik to najczulszy barometr i natychmiast wyczuje fałsz, a nadwątlone zaufanie rwie się, jak pajęczyna. Ponadto, silenie się na imitację czyjejś stylistyki czy upór w eksploatowaniu tematów atrakcyjnych, lecz dalekich od nas samych do niczego, prócz zmęczenia i frustracji nie doprowadzi.

    Dziękuję Ci za ubogacający tom pierwszy Elementarza Bloggera :D <3 Z niecierpliwością będę oczekiwać na kolejny.
    Buziaki lizaki!

    1. Lubię Twoje komentarze. Od rana cieszy mi się papka :)

      Wydaje mi się, że obecnie za dużo osób skupia się na „uzależnianiu od siebie rzeszy fanów”, nadawaniu czytelnikom/widzom żałosnych nazw zbiorowych (typu „livingomaniacy” – wtf?!) i „robieniu fejmu”. W blogosferze o wiele cenniejsze jest zaprzyjaźnianie się z czytelnikami i innymi bloggerami. Albo może to ja jestem naiwna i żyję romantyczną wizją e-wspólnoty ;)

      Do zobaczenia za ty… już nie za tydzień, skoro tak późno zabrałam się za odpowiadanie na komentarze. Do zobaczenia za trzy dni! <3

      1. Olgo, właśnie podarowałaś mi uśmiech na cały wieczór :) Miło mi, że nie poczytujesz moich słów za niepotrzebne mnożenie rzeczy zrozumiałych samych przez się – dzięki inspirujacej mocy Twoich tekstów.

        To prawda – mnie także przeraża wtłaczanie czytelników do doskonale opisanych szuflad, gdzie nieszczęśnicy skazani są na ciasnotę sztywnej definicji. Nigdy tego nie pojmę. Uważam, że czytelnik ma prawo do zadecydowania o sobie samym i powraca do nas ze względu na sympatię, wspólnotę doświadczeń i zainteresowań. Nie, nie jesteś naiwną, bynajmniej! Ujęłaś mnie swoją wizją – także jej poszukuję, a choć dopiero stawiam pierwsze kroki, to jestem zafascynowana ciepłem i życzliwością, jakie otrzymuje – również od Ciebie! :)
        Dziekuję! Buziaczki lizaczki! <3

        1. Odpowiadam uśmiechem na uśmiech. Coraz bardziej podoba mi się ta nasza wymiana zdań!

          Skoro to Twoje początki bloggowania, życzę Ci jak najmniej chwil słabości i zwątpień w siebie. Znalezienia wspierającej społeczności i zaprzyjaźnienia się z nią. Co prawda mnie tu jest coraz mniej, ale jakby coś się działo, możesz pisać na maila, na pewno odpowiem i postaram się pomóc. Czego jeszcze Ci życzyć? Żebyś pozostała sobą, bo w teorii może się to wydawać łatwe, ale niejednemu już korba odbiła.

          Przytul(ci)as(t)ki

  4. Zgadzam się ze wszystkimi punktami i bardzo cenię u innych blogerów cechy o których piszesz, choć internet jest pełen obłudy i zakłamania i im dłużej mam bloga tym bardziej to widzę. A najsmutniejsze, jak nieuczciwość blogera, którego bloga zna się długo, wychodzi na jaw dopiero po czasie…

    Ja się staram być uczciwa (choć wiadomo, że ludzie różnie mogą odbierać nasze poczynania), nie tylko w kwestii swoich notek, ale i komentarzy u innych i nie wypisywać pod notkami, które mi się nie podobały, jakie to są cudowne, a widzę to na każdym kroku. Wiele osób jest do tego stopnia przekonanych o swojej nieomylności, że obrażają się na krytykę (raz napisałam jednej osobie, że powinna zwrócić uwagę na sposób w jaki pisze, bo ciężko to się czyta (Tobie mogłoby stanąć serce na widok tego stylu, gramatyki i błędów ortograficznych), to aż dostałam maila, że się nie znam, że to jego blog i będzie pisał jak chce, a ja mogę komentować treść i żebym nie pisała na blogu takich komentarzy, bo będzie je usuwał :D, no to już tam nie wchodzę, bo nie będę sobie psuć nerwów :D).

    Nie będę jeszcze pisać o cechach jakie mi (poza tymi) kojarzą się z dobrym blogerem, bo być może znajdą się one w kolejnej części to wówczas się do nich ustosunkuję :)

    1. O właśnie, zgadzam się w 100%. Albo wchodzenie na czyjś blog i komentowanie bez przeczytania postu tylko po to, żeby nabić sobie czytelników – masakra. To po co ta osoba ma bloga? Żeby coś przekazać, wyrazić siebie, czy żeby mieć wejścia, być popularnym i dostawać za darmo produkty?

      1. Ja tez sie zgadzam,to nie jest uczciwe podejście :/ Albo czytasz i komentujesz(ja czytam czasami bez zrozumienia,ale to szczegół ,bo czytam) albo poprostu nie wchodzić i nie komentować bez sensu

        1. To ja muszę przyznać, że czasem tak komentuję – jak ktoś zostawi komentarz u mnie, to staram się zawsze odwdzięczyć, a niestety nie jestem w stanie czytać wszystkiego o kosmetykach, książkach czy ciuchach, ale piszę o czymś, do czego mogę się odnieść nie przeczytawszy tekstu :D Ale nigdy nie robię tego w celu zwabienia czytelników do siebie.

          1. O chaosie i licznych i rażących błędach we wpisach będzie w kolejnej części poradnika. Póki co napiszę tylko, że dla mnie to brak szacunku do czytelnika. Albo wrzucasz do sieci coś wartościowego, albo klepiesz syf i powiększasz e-śmietnik ;)

            Konstruktywna (!) krytyka jest bardzo ważna. Sama lubię, jak mi się kulturalnie zwraca uwagę na błędy. Nie jestem nieomylna – ostatnio napisałam kreatyna zamiast keratyna, raz próbowałam wcisnąć weganom produkt z białkami jaj (Marshmallow Fluff bodajże), od czasu do czasu walnę literówkę. Jak ktoś mi zwróci uwagę, jestem mu wdzięczna. Za to widzę, z jaką niechęcią przyjmowane są moje komentarze o błędach u innych. Dlatego przestałam już interweniować. A niech sobie piszą, jak chcą. Nie moja sprawa.

            Co do komentowania bez czytania – przyznaję, praktykuję to. Dlaczego i w jakich sytuacjach? Wyłącznie u osób, które to samo robią u mnie. Albo nie odwiedzam ich wcale, ale wchodzę i piszę coś, co nie ma znaczenia. Jestem delikatnie mściwa :P

            1. U mnie możesz interweniować, a wręcz to jest mile widziane ;) Jak ktoś się obraża o takie rzeczy, to zbyt dobrze to o nim nie świadczy.

  5. Inspirować się lepszymi, uczyć się na własnych błędach…. Tylko to nie takie łatwe. Niemniej, łatwiejsze niż udawanie kogoś innego niż się jest, bo utrzymywanie kłamstwa to nie jest łatwa sprawa. Trzymanie w tajemnicy jedynki z klasówki, trwało z tydzień… a blog prowadzi się latami.

    1. Mówi się, że kłamstwo ma krótkie nogi, i to prawda. Potem trzeba pamiętać, co i komu się powiedziało, stresować, kombinować. Robi się drabina kłamstw, z której upadek boli i kompromituje. Po co?

  6. Do tego jeszcze regularność i punktualność (i tego właśnie mi brakuje :/. Mam nadzieję, że chociaż odrobinę nadrabiam tą moją wadę jakością postów. No niestety przyznaję się, że powinnam to poprawić :(. Jednak blogowanie było moim największym marzeniem od 12 roku życia. Dokładnie pamiętam, jak to się zaczęło i być może nawet kiedyś o tym napiszę?
    W każdym razie rewelacyjny post :)

    1. O regularności będzie :) Punktualność, czyli? Chodzi o to, żeby dostarczać czytelnikom wpis wtedy, kiedy obiecało się go dostarczyć? Jeśli tak, to zgadzam się.

      Napisz, chętnie poznam historię Twojego bloggowania :)

    1. Dawaj te nazwy, ale może na privie, bo inaczej dotknięta część blogosfery Cię znienawidzi i nie będziesz dostawała komci :D

      1. O kurde… To musze się pilnować ? poczekam na resztę o wtedy Ci napisze ? kurde jeszcze w dzisiejszym poście widzę też pojechałaś co niektórym… Co się ostatnio Olga z Tobą dzieje? Tak niby jawnie, ale jednak nie… ?

  7. To takie… prawdziwe. Nie wyobrażam sobie bezmyślnego kopiowania, bo w końcu każdy z nas jest już jakiś i już. Wydaje mi się, że ludzie z kompleksami to robią, tacy niepewni siebie. Hm, ja jestem gotowa kłócić się, że moja racja jest jedyną prawdziwą (a przynajmniej „mojszą”), ale takie „kłótnie” oczywiście nigdy nie mają negatywnego, złośliwego charakteru. My, nasze gusta i to, jak co odbieramy – idealny przykład.
    Zaczęłam się zastanawiać nad jedną rzeczą… kurde, z tą szczerością to fakt, ale jak ktoś z natury jest trochę wredny to czasem musi się pilnować. Jestem uszczypliwa, ale mając świadomość, że mogę przecież trafić na kogoś wrażliwego lub mającego zupełnie inne poczucie humoru, staram się właśnie hamować.

    1. Ja też lubię się wykłócać o (moje) racje, co z Tobą ma miejsce prawie zawsze :D Na szczęście załatwiamy to w formie żarcików, jak cywilizowani ludzie. Gorzej, jak ktoś naprawdę zalezie mi za skórę… ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.