Piąty ogródek po lewej, Jabłko o smaku jabłka (+ bonus!)

Siemeczka, piękni ;*

Dziś przychodzę do was z miłą i przyjemną recenzyjką jabłuszka, a w zasadzie to Jabłka o smaku jabłka marki Piąty ogródek po lewej. To taka trochę nieznana marka, bo właściwie to zajumałam jabłuszko od sąsiada, który ma działkę, jeśli liczyć od pompy wodnej, skądinąd ta pompa to już od dziesięciu lat albo i dłużej nie działa… Ale jakby od niej liczyć, to właśnie numer pięć to jest jego. Po lewej stronie, bo po prawej już jest wyjście z ogródków działkowych i tam huhu, żule stoją i same butelki po piwach, puszki i zużyte… chusteczki, ale przecież o takich ohydztwach pisać nie będę!!!

W zeszłym roku z okazji pierwszego kwietnia przygotowałam dla was recenzję Masła extra maślanego o smaku masła marki Masło, ale spójrzmy prawdzie w oczy – to jest nie na czasie. Teraz trzeba być eko, fit, git i majonez, żeby… A nie, bez tego majonezu. W każdym razie trzeba trzymać linię i wogle, dlatego nawet to jumanie jabłuszka od sąsiada wpisuje się w trend, bo jak by nie patrzeć, uciekanie przed facetem ze strzelbą to jakaś tam forma sportu. Może mało popularna, ale jednak. No i dowodzi mojego oddania wam, bo przecież dla samej siebie bym nie jumała i nie ryzykowała odstrzelenia tyłka, nie? Doceńcie!!!

Jabłko Jonagold, copyright Olga Kublik

Jabłko o smaku jabłka

Przeskakując przez płot, rozrywając sobie majtki z żyrafą i nadrywając prawą pachwinę, kierowałam się tym, żeby znaleźć najbardziej oryginalną jabłoń. Wybrałam taką, która rodzi jedynie Jabłka o smaku jabłek. Uznałam, że jakoś tak głupio byłoby wam pisać o Jabłkach o smaku gruszek, śliwek, arbuzów czy innych ananasów. To trochę bez sensu i przecież nikt by mi nie uwierzył. Tym bardziej w Jabłka o smaku kebaba albo pizzy. Kto takie rzeczy wymyśla? Chyba jakiś głupek!!!

Jabłko Jonagold, copyright Olga Kublik

Pozwolę sobie ominąć historię zrywania jabłuszka i uciekania przed sąsiadem z piątego ogródka po lewej, jeśli liczyć od niedziałającej pompy, bo jest nieco krwawa i niemiła. Albo dobra, napiszę chociaż troszeczkę. Straciłam dwa zęby, majtki z żyrafą – dobrze, że one też były zajumane – i godność, bo żule przy wejściu na ogródki okazali się całkiem nowoczesnymi żulami i zrobili mi serię mniej lub bardziej kompromitujących zdjęć. Pewnie wrzucili je do sieci, ale na wszelki wypadek nie szukajcie!!!

Coś nie mogę przejść do rzeczy, taka jestem dziś roztrzepana. No ale zaczynajmy. Jabłko o smaku jabłka. Przede wszystkim warto wiedzieć, że jabłko to produkt zdrowy. Mogą je jeść osoby uczulone na gluten, gluty, mleko krowie, mleko z piersi matki, a także wegetarianie wpieprzający cichaczem ryby i weganie udający, że w jedzonych okolicznościowo deserkach z bitą śmietaną nie ma żelatyny. Mogą je jeść matki karmiące, matki niekarmiące, ojcowie karmiący, ojcowie niekarmiący, no i w ogóle sporo osób może je jeść. Tylko najpierw trzeba przeskoczyć przez płot i narazić się sąsiadowi!!!

Jabłko Jonagold, copyright Olga Kublik

Jabłko o smaku jabłka pachnie ładnie, bo jabłkowo. Smakuje w sumie też jabłkiem, co nie jest dziwne, bo przecież jest o smaku jabłka!!! Zawiera witaminy i jest smaczne. Zdrowe też jest. I smaczne. Ogólnie 6/6 i polecam. Tylko w razie chęci spróbowania radzę poświęcić parę złotych i wynająć do jumania jakichś rzezimieszków, bo w obliczu wkurzonej mordy sąsiada naprawdę można się przerazić!!!

Ocena: 6 chi i płot sąsiada


Skład i wartości odżywcze:

Same dobre, nawet nie trzeba wymieniać!!!
+100 punktów do wysortowania, jeśli jumy podejmujecie się sami
-50 punktów dla stanu portfela, jeśli wynajmujecie jumaczy-amatorów
-100 punktów dla stanu portfela, jeśli wynajmujecie profesjonalnych jumaczy


Uwaga, uwaga! Ponieważ podczas czyszczenia livingu z dziewięciu lat publikowania recenzji słodyczy z rozpędu wyrzuciłam też humorystyczne wpisy pierwszokwietniowe, jeden z nich – którego skasowania delikatnie żałuję – wklejam poniżej. Potraktujcie to jako bonus i prezent dla tych, którzy skusili się na przeczytanie recenzji Jabłka o smaku jabłka z Piątego ogródka po lewej. Enjoy!

Data oryginalnej publikacji: ‎1 kwietnia ‎2016 roku

Masło, Masło extra maślane o smaku masła

Pierwszy kwietnia, prima aprilis, dzień żartów… coś wam to mówi? Mnie nie, pierwszy raz o czymś takim słyszę. Na domiar złego nie mogę skorzystać z wyszukiwarki, ponieważ w momencie pisania i publikowania recenzji nie mam internetu. Przejdę zatem od razu do prezentacji produktu, o którym do tej pory myślałam dosyć często, ale zamówienie go trochę mnie onieśmielało. Wiecie jak to jest, gdy przegląda się asortyment sklepów internetowych i znajduje produkty, których bardzo się pragnie? Czasem nawet kilka z nich powędruje do koszyka, ale zaraz przychodzi refleksja, że to chyba jednak nie dla nas, że nie docenimy smaku i surowców, że dokonamy jedynie profanacji.

Z prezentowanym dziś produktem łączyła mnie właśnie taka relacja. Skradałam się do półki, oglądałam, dotykałam, wkładałam do wózka (czasem do kieszeni, ale nie mówcie nic ochroniarzom), a potem wyciągałam i rezygnowałam. W końcu jednak, po półtora roku bloggowania i podjęciu współpracy z kilkoma sklepami oferującymi słodycze wysokiej jakości, zdecydowałam się podjąć ryzyko. Tak oto zakupiłam Masło extra maślane o smaku masła.

Masło extra maślane o smaku masła

Masło extra maślane o smaku masła

Tak jak w przypadku produktów wysokiej jakości, podchodząc do Masła extra maślanego o smaku masła, nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Jego nad wyraz eleganckie i majestatyczne opakowanie sprawiało, że z jednej strony zalewałam się dziewiczym rumieńcem, z drugiej zaś czułam mrowienie w opuszkach palców, by już je rozerwać i ruszyć na smakową wyprawę w nieznane.

Masło wyglądało jak prawdziwa sztabka złota. Nie posiadało żadnych wymuszonych i napompowanych zdobień, idealnie odzwierciedlało zachowawczość i prostą elegancję opakowania. Gdy zbliżyłam do niego nos, poczułam błogość. Nuta szafranowego piżma mieszała się z dziadkową piżamą, ta zaś z suszoną, lekko przeżutą przez kozę trawą. Na tym etapie miałam nadzieję, że bogactwo aromatu odnajdę także w smaku. Spodziewałam się tego również w wyniku przestudiowania składu, który prezentował się wprost wybornie.

Masło extra maślane o smaku masła

Pierwszy kęs złotego bohatera przyniósł mi nektarową słodycz i esencję borsuczego futra. Gdzieś w tle nieśmiało migotała podszewka szlafroka cioci i chyba zeszłoroczny, potraktowany moczem yorka śnieg, ale nie byłam pewna, czy ten ostatni smak na pewno wyczuwam, czy może jest to jedynie moje pobożne życzenie. Równie mocno cieszył mnie fakt, iż konsystencja Masła extra maślanego o smaku masła swą wspaniałością nie odbiegała od smaku, łącząc twardość i kruchość kamienia łupanego, delikatność górskiego strumyka i przyjemną tłustość nieumytej głowy na w pół wyłysiałego sąsiada.

Nie spodziewałam się, że masło firmy Masło tak bardzo mi posmakuje, a jeszcze bardziej zadziwił mnie fakt, że odnalazłam w nim wszystko to, o czym do tej pory jedynie czytałam w internecie. Udowodniłam sobie samej, że nie muszę bać się wymagających, łączących wiele elementów produktów. Wystarczy dać się porwać degustacji, a także wyostrzyć zmysły.

Myślę, że Masło extra maślane o smaku masła przypadnie do gustu wszystkim. Podszewka szlafroka cioci może stanowić problem, ale tylko na początku. Po kilku gryzach przyzwyczaicie się, wręcz zaczniecie żałować, że nie jest to cały szlafrok, a nawet więcej: cała ciotka.

Ocena: unicorn smaku


Skład i wartości odżywcze:

Skład: 100% czystego masła z ekologicznych ziaren masłowca
Kcal: 0 (absolutny light)

41 myśli na temat “Piąty ogródek po lewej, Jabłko o smaku jabłka (+ bonus!)

  1. Mam wrażenie ,jakbyś to pisała na haju albo sie czegoś nawdychała ? Ale ok-jabłka kocham.Nie dodalas tylko ,,one Apple a day keeps a doctor away,, ;)

    1. Nieeeeee, to mój styl naturalny. Od dziś nie będę już udawała kogoś, kim wogle nie jestem, i będę sobie tak fajniutko popisywała!!!

  2. Super pomysł na wpis. Mi jako jablkoholiczki bardzo się spodobał. No i ten soczsty jonagold ze zdjęcia wygląda bardzo apetycznie, ale właśnie zjadłam śniadanko (pół renty, ligol i Mutsu) więc jestem zapchana na razie. Owocnego prima aprilis ;)

  3. Patrzę i oczom nie wierzę co ona jabłka opisuje serio? . Zapomniałam,że dziś 1.04 :) . Wybacz moją nieobecność właśnie staram się nadrobić zaległości u ciebie. Chora jestem od poniedziałku aż wreszcie ruszyłam tyłek w czwartek do lekarza i co zapalenie oskrzeli:(,mało tego mój młody też dostał antybiotyk i jak tu wyzdrowieć jak sama chora zajmuję się dzieckiem chorym:(

  4. Świetny pomysł na wpis :) Jesteś genialna (i to nie jest Primaaprilisowy żart). Dzień od razu staje się lepszy :)
    A jabłka bardzo lubię – kwaśne, soczyste, z domowej działeczki… (takiego „z piątego ogródka po lewej” nie jadłam i nie uciekałam z jabłkiem przed sąsiadem, ale pamiętam jak z naszego ogródka uciekały dzieciaki, które przychodziły na czereśnie:P)
    Miłego dnia :)

    1. Bo widzisz… życie polega na tym, że raz uciekasz z jabłkiem w zębach przed sąsiadem ze strzelbą, a innym razem ktoś ucieka przed Tobą i Twoją maczetą, gubiąc zajumane czereśnie.

      1. Życie lubi zaskakiwać :P
        Maczetą tato nie straszył – wystarczyło, że wyjrzał przez okno a dzieciaki zwiewały z już wcześniej poprutymi gatkami (duża ilość czereśni… siła wyższa). To się chyba profesjonalnie nazywa zabójczy wzrok

  5. No nieee, a jak ktoś ma nietolerancję pokarmową na jabłko? Wiesz, wzdęty brzuch, wysoka prolaktyna, kortyzol, CRP, zniszczone kosmki jelitowe, zaburzone wchłanianie, niedobory witamin, depresja, wypadanie włosów – organizm się sypie… A to wszystko przez to eko jabłko :( Nawet sporty wtedy nie pomagają, pomijając fakt, że cycki maleją :(

    1. Nie, spokojnie! Od jabłka sąsiada nie dostaje się tych wszystkich chamstw, ponieważ z wybitymi zębami i tak nie można go zjeść.

  6. No ja nie wiem czy same dobre te wartości odżywcze, ta fruktoza jezu sam cukier i przecież w biodra idzie :/ Poza tym nie wiadomo też czy to jabłko jest z ekologicznej uprawy i czy sąsiad nie stosuje może jakiś chemicznych nawozów. :/ Ja tam bym jednak nie jadła…
    Ciekawy jednak pomysł na wpis, planujesz może serię porównawczą? Ciekawią mnie odmiany jabłek o smaku jabłek pana Mariana zza płotu i pani Jasi z ryneczku.

    A tak serio: Dobre Olga, wręcz bardzo. :D

    1. Sąsiad codziennie rano nawozi swoją jabłoń świeżym kałem poprzez wypięcie pośladków i napięcie mięśni. Ale też fakt, że żywi się głównie mrożonymi pizzami z Biedronki. Czy to należy traktować jako nawóz chemiczny?

      Tak, planuję recenzje porównawcze. W zasadzie to do końca roku mam już obstawiony każdy dzień. Cała Polska ogródków działkowych do obrobienia… <3 No to w drogę!

  7. To jabłko nie jest w moim guście – za miękkie :D Choć przygody przy zdobywaniu na pewno dodały mu smaku – jabłko okupione ryzykiem smakuje inaczej ;)

    1. Ryzyko ma posmak krwi i ziemi, szczególnie gdy wyrżniesz twarzą w świeże błoto. Mam nadzieję, że to było błoto…

  8. hahaha padłam!!! O Boziu Bożenko koffana >.< Lol tty to maż poczucie fazy! Alem rzem ja cczwana i inteligętna osobónia więc i tak mi tak nie nabieżesz! :D hihihihi <3 :3

    3manko :P :O :-) :********************************

  9. Podoba mi się ten nowy stajl.! Loffciam <3

    …xD

    PS Na środkowym zdjęciu ta pestka wygląda jak dziura, która chce mnie wciągnąć.

  10. <3 W KOŃCU doczekałam się na recenzje jabłek! Taki mały wypierdek widzę na początek wybrałaś, ale nie szkodzi, no trzeba się jakoś wprawić. Czy to Jonagold? Czy może Sąsiadold, he he :-) ;-)
    Liczę na pełen cykl i wszystkie istniejące gatunki, jeśli stracisz wszystkie zęby i palce przy jumaniu to przyjadę i Ci pomogę, tylko mi mama musi napisać zwolnienie ze squl :/

  11. Ta dzisiejsza młodzież. Zero pomyślunku. Cwaniakuje, że zrobiła sąsiada w jajo… a kręci na siebie bat.

    Wtargnięcie na posesje, kradzież, naruszenie porządku i miru domowego, zniszczenie mienia i ucieczka. Po co? By wstawić wszystkie dowody zbrodni do sieci…

    Brawo

  12. Olgo, rozbroiłaś mnie najskuteczniej tym wpisem! :)

    Zawsze podziwiałam Twoją zdolność do snucia narracji i zręczności w jej budowaniu, ale tu mnie zupełnie zaskoczyłaś nową stylizacją językową! To znakomite i przez chwilę nawet pomyślałam, że może rzeczywiście zamierzasz zmienić dykcję. Wspaniałe – dziękuję Ci za uprzyjemnienie mi pierwszego kwietniowego dnia.

    Jeżeli chodzi o jabłuszko – zamierzam wynająć jakąś zorganizowaną grupę opryszków, która nadstawi karku za mnie. Zbyt wielkim tchórzem jestem, by samodzielnie pchać się wprost do paszczy sąsiada :D

    1. Z każdym kolejnym komentarzem coraz bardziej się zastanawiam, czy w genialny, mistrzowski wręcz sposób robisz sobie ze mnie jaja, czy naprawdę lubisz czytać mojego bloga. Cudownie <3 :D

      Tylko dopilnuj, żeby wywiązali się z zadania i zeżarli go po drodze!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.