Green Dream to marka fairtrade należąca do Klingele Chocolade, siostra Balance. (Ta druga dzieli się na trzy serie: słodzoną stewią, bezcukrową oraz bezlaktozowo-bezglutenową). Jak podaje producent, w jej skład wchodzi dziewięć tabliczek czekolady, pięć batonów oraz trzy kartoniki z łakociami innymi.
W ramach współpracy ze sklepem internetowym Biozona miałam okazję próbować czekolady Dark Chocolate with hazelnuts & raisins oraz batonów Milk Chocolate & Nougat 36% i Dark Chocolate & Lime 72%. Tym razem do moich zbiorów dołączyła trzecia dostępna w sklepie wersja batonika, mianowicie kokosowy Milk Chocolate & Coconut 39%. Od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że mnie oczaruje.
Milk Chocolate & Coconut 39%
Zanim przejdę do omawiania batona, chciałabym jeszcze wspomnieć, że godne uwagi są nie tylko produkty Green Dream, ale również wspomnianej we wstępie marki siostrzanej – Balance. Do tej pory zrecenzowałam trzy tabliczki spod jej skrzydeł: Milk with sweetener made from STEVIA plant, Dark with sweetener made form STEVIA plant oraz Blueberries & Strawberries Dark with sweetener made from STEVIA plant. Ze wszystkich ekologicznych, zdrowych i jakkolwiek innych, alternatywnych czekolad, te zdecydowanie były najlepsze. Polecam je z całego serca.
Baton Milk Chocolate & Coconut 39% powitał mnie piękną i wpadającą w oko szatą graficzną, chwilę później zaś uroczym wyglądem wnętrza. Pięć twardych i kształtnych kostek zdobiły obłoczki oddające logo marki Green Dream. Czekolada była nietypowo ciemna – 39% kakao to wcale nie tak dużo – ale wciąż posiadała mleczny odcień. Po przekrojeniu pieściła oko delikatnym dodatkiem, czyli rozsianymi po kostkach kropeczkami kokosa (stardust coconutdust).
W zapachu batona wyczułam kokos, i to w nie byle jakiej formie. Odniosłam wrażenie, że aromat Milk Chocolate & Coconut 39% doskonale oddaje Bounty’ego, przywoływał bowiem na myśl bardzo słodkiego, gęstego, gumkowatego kokosa skąpanego w mlecznej czekoladzie. Choć za produktem MARSa nie przepadam, byłam oczarowana, bo sam zapach uwielbiam. Na tyle, że z chęcią kupiłabym imitujące słodycza perfumy lub balsam do ciała. (Wolałabym perfumy).
Odkrojoną podczas sesji fotograficznej połowę kostki zdecydowałam się wyssać. Rozpuściła się momentalnie, zostawiając na języku wspomniany wcześniej coconutdust. Z ciekawości nagryzłam parę drobinek, co pozwoliło mi odkryć, że stanowią sproszkowaną formę wiórków kokosowych – wciąż chrzęściły tak jak one. Czekolada była słodka, mleczna, intensywnie kokosowa. W konsystencji cudownie gęsta, bagienkowa. Przez sekundę proszkowata, acz po jej upłynięciu już tylko aksamitno-drobinkowa. Doskonała w każdym milimetrze. Pyszna jak poprzedniczki.
Myślę… nie, ja jestem przekonana (!), że do Milk Chocolate & Coconut 39% jeszcze wrócę.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Biozony,
lub wejdź do sklepu internetowego)
Jadła bym z rozkoszą:)
Jedz :D
Palmers ma balsam do ciała kakaowo-kokosowy (choć zdecydowanie dominuje w nim kokos) jak i sam kakaowy – uwielbiam je i lubię ich zapach na skórze <3
Jako iż uwielbiam czekoladę z wiórkami kokosowymi (choć Wawel trochę dał ciała, jak wypuścił wersję bezcukrową – za mało tam tego kokosa :/) to na 100% by mi posmakowała :D
Znajdź mi jeszcze perfumy :3
Wawel – przykro mi, ale to oczywiste, że ble.
Znajdę, ale sama wykupię wszystkie buteleczki :D
Poszukajcie w Bath & Body Works – moja jedna mgiełka stamtąd pachnie bardzo kokosowo :D
Wiem, że na pewno w The Body Shop mają cudowne masło kokosowe :D Ale w mgiełkach się nie rozglądałam.
Zaraz będę googlować. Dzięki!
Też mi się wydaje, że w The Body Shop będzie. Ja jestem zakochana w ich wanilii <3
Wygląda zachęcająco, chyba bym go polubiła, tak jak większość kokosowych slodyczy, chociaż Baunty’ego też niezbyt lubię – jadłam kilka dni temu i tym razem środek okazał się dla mnie stanowczo za słodki.
Mnie też ostatnio naszła ochota na Bounty’ego. Akurat miałam w domu dwie miniaturki zakupione na wagę (które wagowo dały tyle samo, co sztuka batona). Były całkiem zjadliwe.
Też jadłam te miniaturki właśnie – przez taty imieniny zjadłam mnóstwo cuksów, m.in właśnie te i wolę milky way’ki i snickersy z tej serii ;)
Milky Waye i Twixy już zjadłam. Czekają Snickersy i Marsy. Niestety lubię wszystkie :P
Nie przepadam ani za kokosem, ani za mleczną czekoladą ale recenzowany przez Ciebie baton wydaje się ciekawy i z chęcią bym go spróbowała. Niby mleczna ale tak jak wspomniałaś zawartość kakao jest dość nietypowa jak na mleczne tabliczki :)
Jest rewelacyjny, nie ma na co narzekać. Chyba że się nie lubi kokosa, wtedy może być różnie ;)
Jak nie lubi się kokosa to można albo pluć czekoladą na odległość, albo pokochać kokos dzieki batonikowi :D
Wolę opcję numer dwa, bo przy pierwszej jest za dużo sprzątania. Chyba że plujesz u siebie w domu, wtedy feel free :P
Jakoś wzbudza we mnie takie „ni-eeee” wypowiadane z lekko skrzywionym nosem, mimo że kokosa i ciekawostki lubię. Chyba po prostu dziś humor nie ten.
Zdecydowanie musi chodzić o humor, bo ten baton nawet z nazwy i opakowania jest cudny.
Chcę to! Widziałaś gdzieś stacjonarnie?
Nie, ale ja nadal nie łażę po sklepach eko :P
Brzmi wręcz bajecznie a skoro kochamy wszystko co kokosowe na pewno by nam smakowała :D
Dla mnie też brzmi bajecznie (:
Przekrojem, kształtem, brakiem wlewającego się nadzienia, nie wyróżnia się spośród tańszych braci/ sióstr. Ale to: „Rozpuściła się momentalnie, zostawiając na języku wspomniany wcześniej coconutdust. Z ciekawości nagryzłam parę drobinek, co pozwoliło mi odkryć, że stanowią sproszkowaną formę wiórków kokosowych – wciąż chrzęściły tak jak one” NIECO zmieniło podejście. Chcęimamdostaćbosięobrażę!
Zaskoczyłeś mnie, że zapałałeś sympatią do takiego z pozoru zwykłego, padającego daleko od białej czekolady i Oreo batona.
Jestem przekonana, że i ja bym ją pokochała; )
Jego – nie zmieniaj batonikowi płci :D