Goplana się popisała. Niedawno wypuściła na rynek dwie czekolady – Grześki i Jeżyki – które smakiem miały odpowiadać popularnym słodyczom: wafelkom i ciastkom. Choć wcześniej tabliczek tej marki nie recenzowałam, wreszcie zdobyłam pretekst, by się przełamać. Przy Grześkach zdecydowanie się to opłaciło, ale co z Jeżykami, których ważnym elementem jest kruchy herbatnik?
Jeżyki
Podobnie jak poprzedniczka, tabliczka Jeżyki przykuwa uwagę opakowaniem. Kolory są żywe i optymistyczne, a grafiki smakowite. Co ważniejsze, rozebranie jej nie sprawia, że człowiek się zawodzi. Wręcz przeciwnie, pięć rządków – każdy po dwie kostki – cieszy oko ciemnym kolorem, logo Goplany oraz, już po przełamaniu, zapowiedzią delikatnego kremu z karmelem i chrupiącym dodatkiem.
Prezentowana czekolada również nie waży pełnych 100 g, tym razem jednak jest to aż 90 g, czyli o dwie jednostki więcej niż w Grześkach. (Goplano, skąd ta szczodrość?). Pomimo okrojonej ilości dobrodziejstwa oraz faktu, że Jeżyki kocham, zdecydowałam się podzielić ją na trzy osoby. W degustacji obu nowych tabliczek towarzyszył mi Pyszczek.
Nos odczytał zapach tabliczki Jeżyki jako cudowny splot dwóch aromatów: karmelu i kokosa. Podejrzewałam, że ten drugi jest jedynie wytworem mojej wyobraźni, ale po chwili – gdy do ust trafiła pierwsza kostka – kokos pojawił się ponownie. Naraz język napotkał miękko-twardy (?!), ciągnący się i odpowiadający wersji ciasteczkowej karmel. Znajdujący się poniżej krem był tłuściutki, w smaku migdałowo-kokosowy. Tkwiły w nim drobne kuleczki. W Grześkach były zbożowe/waflowe, tu herbatnikowe. Wprowadziły do kompozycji dwie nuty: maślaną i toffi.
Przy spożywaniu drugiej kostki czekolady zorientowałam się, że w nadzieniu znajduje się coś jeszcze, mianowicie maleńkie kawałki żelek, które zastępują rodzynki z ciastek. Szkoda, bo jednak wolałabym suszone winogrona w całej okazałości. Słodycz Jeżyków jest wyższa od grześkowej, za co tabliczce należy się mały minus. Zmianom poddałabym również proporcje warstw, zwiększając ilość karmelu.
W ciastkach Jeżyki uwielbiam zestawienie kruchego herbatnika z przylegającym do niego dziegciowym karmelem i dodatkami. W czekoladzie mi tego zabrakło, była ona bowiem gładka, miękka, jednopłaszczyznowa. Smaczna, lecz tym razem nie do powtórki.
Ocena: 4 chi
Jakoś lubię Goplanę. Nie tyle jej produkty, bo raz, że daaawno nie jadłam w zasadzie za wiele spod jej szyldu, a dwa, że jak już jadłam, to i tak bardzo malutką część asortymentu. Ale! Wydaje mi się… taka urocza. Taniutka, ale urocza, a nie jak niektóre wydają się taniochami, od których człowiek spieprza, ile sił.
Jeżyki moja Mama zajada kilogramami, a ja… nawet klasyka nigdy nie jadłam. Pewnie dlatego ta czekolada w ogóle nie ciekawi, a po opisie to już… Wzmianka o żelkach mnie aż obrzydziła. Co one niby mają wspólnego z rodzynkami? Może nimi chcieli nadać trochę tego efektu dziegciowego karmelu?
Zaskoczyłaś mnie pierwszą częścią komentarza. To ciekawe ;>
Nie jadłaś Jeżyków?! Skąd Ty się urwa… a nie, to przecież Ty :P
Wydaje się taka urocza, taka nasza, polska, domowa (?).
Naprawdę nie jadłam. :P Kiedyś nie lubiłam rzeczy z rodzynkami, potem ciastek z karmelem, a teraz… teraz to już chyba za późno przy moim guście na próbowanie.
Zdecydowanie jestem na nie. Jeżeli już to oryginalne jeżyki ;) też uwielbiam ten herbatnik ze środka :)
W sumie podpisuję się pod Twoim komentarzem :)
Jeżyki jadłam raz w zyciu i to było tak dawno, że nie pamiętam jak smakują, ale po Twojej recenzji widzę, że czekolada zbytnio „jeżykowata” nie jest :P
Rzeczywiście, czekolada jeżykowa nie jest, ale ciastka warto kupić. Chociaż, będąc Tobą… :P
Mam trochę inne skojarzenia z Jeżykami. Nie czuje tam zupełnie herbatnika, czekolada, karmel, te chrupki ale ciacha żadnego. Jakby to ciastko składało się z samego nadzienia otulonego czekoladą. Taki słodki lepki ulepek. Obie wersje tabliczek brzmią obłędnie nawiązując do jednych z najsmaczniejszych słodyczy jednak mając w pamięci czekoladę od goplany niestety nawet o tym nie myślę. :D
Czekolada Goplany jest dobra, mogłabyś dać jej szansę – to raz. Dwa… naprawdę nie czujesz ciastka w Jeżykach?!
Myślę, że mogłabym ją polubić, jednak szybko się o tym nie przekonam i póki co pozostanę przy zwykłych jeżykach :)
A proszę, nie krępuj się.
Kocham Jeżyki, tej czekolady nie jadłam i podejrzewam, że słodycz by mnie powaliła, ale kokosowa nuta brzmi super! Faktycznie, tę imitację rodzynek mogliby sobie odpuścić, natomiast proporcje między karmelem a białą warstwą uważam za idealne (nie przepadam za karmelowymi czekoladami). Choć mogliby dać na spód cieniutkiego herbatnika – ale czy to nadal byłaby czekolada? Czy już ciastko w wersji uboższej i większej? :D
Nie lubisz karmelu, który ja kocham. W sumie to git. Przynajmniej nie podbierałybyśmy sobie karmelowych czekolad… ;)
Ciastko mogliby dać! Przecież Milka i Ritter Sport mają kilka wariantów z herbatnikiem/krakersem. Zresztą nie tylko te dwie marki…
Jeżyki lubię, za Grześkami nie przepadam, ale w kwestii tych czekolad jest na odwrót. Grześkowa była całkiem niezła, a ta nieszczególnie mi smakowała. Podziwiam, że Ty potrafisz te tyle różnych (po)smaków wyczuć w słodyczach. Ja w tej czekoladzie nie odnotowałam ani kokosa, ani żelek, ani herbatników; tylko karmel i posmak czegoś alkoholowego.
Może ich nie było, a ja mam upośledzone kubki smakowe? :D
Z goplanay to tylko te malutkie iryskowe figurki :)
Pyszne, ale piekielnie słodkie.
Bo dodają syrop glukozowo fruktozowy
Łe tam, w co drugim słodyczu jest :P
Teraz zostaje nam tylko spróbować wersji Grześkowej :P Jeżykowa zła nie była, ale nie tego się spodziewałyśmy mając ochotę na ciastka ;)
Dokładnie. Zaczęłyście od złej wersji.
„…mianowicie maleńkie kawałki żelek, które zastępują rodzynki z ciastek. Szkoda, bo jednak wolałabym suszone winogrona w całej okazałości…” Niech Cię wiadrem śliwek w czekoladzie, w poniedziałek za to obleją. Karać, karać, karać!
A Ciebie płynną szarloteczką z daktylkami i cynamonkiem.
Bardzo mnie interesuje którą wersję smakową ciastek Jeżyków lubisz najbardziej i czy kiedyś recenzje jeżyków pojawią się na blogu ?
Ostatni raz jadłam Jeżyki kilka lat temu. Ponad sześć, bo jeszcze przed założeniem bloga. Z tego powodu na pierwszą część nie potrafię odpowiedzieć. Co do drugiej – tak, taki jest plan, tylko nie wiem kiedy.