Ritter Sport, Tortilla Chips

Za częścią posiadanych przeze mnie słodyczy stoi ciekawa, oryginalna historia. Daleka od poszłam do sklepu i kupiłam, czy też miałam urodziny i dostałam. Prawdę mówiąc, właśnie z tego względu cenię je szczególnie, nawet jeśli siedzą w nich wiórki koksowe, sernikowo-malinowe kremy i anyże. Mogę narzekać, że nie są w moim guście lub robić sobie z nich w recenzjach żarty, ale tak naprawdę każdy z nich – i osoba, dzięki której dane mi było ich spróbować – zajmuje w mojej pamięci ważne miejsce.

Prezentowana dziś tabliczka Tortilla Chips marki Ritter Sport jest jednym z opisanych wyżej produktów. Kiedy dowiedziałam się, że weszła na polski rynek, zabrałam się za poszukiwania. Niestety, wszystkie miejsca, w których do tej pory niemieckie czekolady pojawiały się bardzo szybko, zawiodły. A ja nie mogłam czekać, nawet jeśli nie planowałam zjeść jej od razu. Nie cierpię czekać!

Na Instagramie pod którymś z przeglądanych zdjęć wyraziłam oburzenie, że Tortilla Chips się przede mną chowa. Chwilę później dostałam odpowiedź od sympatycznej nieznajomej, że ona czekoladę z nachos posiada i z chęcią mi wyśle. Jak powiedziała, tak też zrobiła.

Ritter Sport, Tortilla Chips, mleczna czekolada z chrupkami nachos, copyright Olga Kublik

Tortilla Chips

Zawsze słyszałam, że jestem w gorącej wodzie kąpana. Kiedy coś wpadnie mi do głowy, muszę to zrealizować jak najszybciej, a najlepiej w ogóle od razu. Nie żartowałam, pisząc, że nienawidzę czekać. Mam wrażenie, że każda chwila zwłoki sprawi, że dana rzecz albo mi ucieknie, albo zapomnę o niej i przypomnę sobie, gdy będzie już za późno. To dlatego wszystko muszę zapisywać i nie rozstaję się z telefonem. Leci zacna piosenka? Zapisać! Kończy się ogórek? Na listę zakupów! Koleżanka marudzi, że dawno się nie widziałyśmy, ale ma wolny wtorek? Zanotować w telefonie, żeby po powrocie do domu wpisać ją do kalendarza! Ktoś pożyczył książkę? Ma oddać za równy miesiąc! System musi być.

Ritter Sport, Tortilla Chips, mleczna czekolada z chrupkami nachos, copyright Olga Kublik

Choć tabliczkę Tortilla Chips mieć musiałam, i to natychmiast, z degustacją tradycyjnie czekałam do końca daty ważności. Któregoś wolnego wieczoru obfotografowałam ją, zapakowałam do plastikowego pojemniczka, a potem woziłam w tę i z powrotem (z domu do Pyszczka i znów do domu). Dawniej zaplanowanie degustacji wystarczyło, żeby ją odbyć. Teraz znalezienie czasu na słodycze graniczy z cudem.

Za tabliczkę z nachos Ritter Sporta zabrałam się w sobotnią noc, pół godziny po północy. Byłam stęskniona za smakiem czekolady i głodna na samą myśl, że zaraz ją otworzę. W efekcie zjadłam prawie całą naraz.

Ritter Sport, Tortilla Chips, mleczna czekolada z chrupkami nachos, copyright Olga Kublik

Wyglądem Tortilla Chips nie różniła się od swych sióstr. Była kwadratowa, miała 16 kostek, odznaczała się ładnym mlecznoczekoladowym kolorem. Spód okazał się obficie najeżony. Pachniała mleczną czekoladą, pierniczkami i czymś słono-smażonym. O dziwo, najbardziej wybijała się nuta korzenna, pierniczkowa.

Ritter Sport, Tortilla Chips, mleczna czekolada z chrupkami nachos, copyright Olga Kublik

Pierwszy gryz produktu przyniósł mi smak słodkiej i mlecznej czekolady, ale już po sekundzie… a gdzież tam!, po setnej sekundy podniebienie zostało zalane prażoną w tłuszczu kukurydzą (w formie ziaren, jak chociażby w Słona Ona, tylko bez charakteryzującej jej obrzydliwości). Chrupki były lekko zawilgocone, twarde zamiast kruchych, wyraziste w smaku, acz słone w niskim stopniu. Gdy przyzwyczaiłam się do ich smaku, powróciła czekolada. Słodka, mleczna i… o tak, pierniczkowa!

Ritter Sport, Tortilla Chips, mleczna czekolada z chrupkami nachos, copyright Olga Kublik

Moja ulubiona czekolada to taka, która posiada grubą warstwę pysznego i tłuściutkiego kremu. Która rozpuszcza się szybko i bagienkowo. Która od pierwszej kostki nie powoduje wątpliwości, że przy ocenaniu jej sięgnę po co najmniej 5 chi (z nadzieją na więcej).

Tortilla Chips marki Ritter Sport z pewnością nie należy do takich czekolad. Jest twarda, chrupiąca, niebagienkowa. Tytułowy dodatek – nachos – powinien być kruchy, świeży i niewłaziwzębowy, a jego smak wyraźny (i inny niż po prostu kukurydziany). Mimo tego tabliczka coś w sobie ma. Jest podejrzanie korzenna, przez co intrygująca, słodko-słona(wa). Zaspokaja głód zarówno słodyczowy, jak i zwykły. Nic dziwnego, że zjadłam prawie całą, cudem zostawiając kawałek dla Pyszczka. Nie wiem, czy sama ją kupię, ale degustację z pewnością mogłabym ponowić.

Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Ritter Sport, Tortilla Chips, mleczna czekolada z chrupkami nachos, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

10 myśli na temat “Ritter Sport, Tortilla Chips

  1. Z Twojej recenzji jakoś nie mogę wywnioskować, czy Tobie też nie wydała się zbyt nachosowata, a bardziej kukurydziana (chyba tak?). :P Mi też smakowała, mimo że nie lubię nachosów, nie przepadam za czekoladami do chrupania i w ogóle to RS. Co prawda jadłam ją w górach, ale wychodzę z założenia, że w przecież nie dostaję tam porażenia kubków smakowych, tylko może rośnie tolerancja na słodycz i chrupanie.

    1. Tak, owszem, yes, si, da, zdecydowanie. Zero nachosa, sama prażona kukurydza.

      Co do tolerancji, mnie ostatnio wzrosła chyba tak ogólnie. Smakują mi produkty, które oceniłam nawet nie średnio, ale źle.

  2. Nie lubię tego typu czekolad (nie smakowo, bo jak już mam, to zjem, ale tak żeby samemu kupić to nie), a w tej opakowanie kojarzy mi się z pomarańczowym nadzieniem, więc nawet pewnie nie zatrzymałabym na niej wzroku.

    1. Pomarańcze są dobrym dodatkiem do czekolad (wiem, że nie lubisz), ale i tak wolę nachosy, bo to wreszcie coś oryginalnego.

  3. O, to z tym zapisywaniem dokładnie tak, jak ja :D Jestem w gorącej wodzie kąpana i też notuję, jak mi się coś kończy, bo potem chodzę po sklepie i o tym zapominam, jak nie mam na liście.

    Hm, a jadłaś Ritter Sport z płatkami kukurydzianymi? Umiałabyś jakoś te dwie tabliczki porównać? Bo z chrupkami kukurydzianymi jadłam i mi baaaardzo smakowała. Nie miała pierniczkowej nuty, ale żadnej zwietrzałości czy smażonego syfu nie wyczułam :D Swoją drogą, nigdzie jej nie widziałam (a obeszłam 19 sklepów, robiąc analizę rynku czekolady na badania marketingowe) – może, jak we czwartek będę w Galerii Mokotów, to w Carrefourze będzie. Choć wolałabym ją w takiej wersji mini, bo nikt u mnie nie zje takiego wariantu smakowego :P

  4. Przesadzona, zupełnie nieinteresująca. I piszę to całkowicie poważnie. Nowość tworzona na siłę. Potem zrobią chipsy z solą, a za rok z pieprzem. Nie tędy droga do serca blogera.

    1. Naprawdę tak uważasz? Dla mnie fajna ciekawostka, choć nad wykonaniem można by popracować, żeby to rzeczywiście były nachosy, a nie zwykła podprażona kukurydza.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.