Milbona, Aksamitny budyń waniliowy

Kiedy w Lidlu pojawiły się 200-gramowe desery o smaku wanilii i kakao – których nazwa jest nietrafiona, bo Aksamitny budyń nawet w połowie nie oddaje tego, czym są w rzeczywistości – od razu cofnęłam się do recenzowanych w ubiegłym roku odpowiedników z marketu Aldi. Wystarczyło króciutkie śledztwo, a w zasadzie nawet samo spojrzenie na tył kubeczków, by upewnić się, że lidlowa nowość i Lockerer Sahne-Soft-Puddingi pochodzą od tego samego producenta – MBP Milchprodukte GmbH. Oczywiście przypuszczenie, że są tym samym deserem, nie przeszkodziło mi w zakupie obu.

Milbona, Aksamitny budyń waniliowy, deser z Lidla na bitej śmietanie, copyright Olga Kublik

Aksamitny budyń waniliowy

Na zakup nie zdecydowałam się od razu. Najpierw robiłam podchody, ściągałam desery z półki, oglądałam, macałam i odkładałam z powrotem. Kręciłam nosem, że są za duże i zbyt kaloryczne, poza tym skoro już je jadłam, to po co powtarzać? Rytuał trwał dwa lub trzy tygodnie, aż wreszcie ogarnęła mnie irytacja własnym niezdecydowaniem i podjęłam jedyną słuszną decyzję: bierę!

Milbona, Aksamitny budyń waniliowy, deser z Lidla na bitej śmietanie, copyright Olga Kublik

Jak podaje dystrybutor – marka MilbonaAksamitny budyń waniliowy to deser budyniowy waniliowy na bazie bitej śmietanki. Opis ów jest bliższy prawdzie niż nazwa, ale wciąż nie oddaje konsystencji produktu. Ja określiłabym ją jako ciężką, gęstą i budyniową, a jednocześnie lekką, piankową i wypełniona milionem pęcherzyków powietrza. Na tyle śliską i tłustą, że deser spada z łyżeczki przy nieco bardziej energicznym ruchu. Wydaje mi się, że odpowiednik z Aldi był bardziej puszysty, co wcale nie musi być złudzeniem ani kłamstwem, ponieważ desery różni skład, a więc nie są takie same (!).

Milbona, Aksamitny budyń waniliowy, deser z Lidla na bitej śmietanie, copyright Olga Kublik

Kolor Aksamitnego budyniu waniliowego jest żółty, ale nie radioaktywnie. Deser pachnie waniliowymi produktami z Lidla: lodami marki Gelatelli, wycofanym jogurtem eko, względnie nowym Sosem waniliowym. Jest to aromat sztuczny i słodki, charakterystyczny dla nabiałowych słodyczy z niemieckiego marketu. Czy przyjemny? Na pewno uzależniający. W smaku budyń jest margarynowo-waniliowy, ale w dobrym tego określenia znaczeniu. Ogólna słodycz nie przekracza granicy, wydaje się umiarkowana.

Choć motywem przewodnim deseru Milbony jest sztuczność wanilii, a w konsystencji na pierwszy plan wysuwa się gęstość, tłustość i związana z nią parafinowość, nie wyobrażam sobie wystawić oceny niższej niż 5 chi. Może kupię go ponownie, może nie – nie wiem. Wiem za to, że zakup testowy polecam wam.

Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Milbona, Aksamitny budyń waniliowy, deser z Lidla na bitej śmietanie, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

22 myśli na temat “Milbona, Aksamitny budyń waniliowy

  1. A wiesz…ostatnio widziałam go w Lidlu i od razu pomyslałam o tobie.Wzielam do koszyka i wszystko ładnie fajnie.pryz kasie coś mnie tknęło zeby zobaczyć skład-a tam ta żelatyna wołowa :o No myślałam ze zejdę.I odłożyłam :c Po co dodawać do budyniu żelatynę? :c

  2. Moja Mama uwielbia te wszystkie budyniowate twory z Lidla, a dla mnie są zupełnie obojętne – tak nijakie, że nawet do głowy nigdy by mi nie przyszło któryś spróbować, gdyby mi nie kupiła czekoladowego jakiegoś. I po nim wiem, że i tego bym nie chciała. Co prawda nie powiedziała nic w stylu „margarynowość w dobrym tego określenia znaczeniu”, ale było „sztuczność wanilii w dobrym tego określenia znaczeniu”. :P

    1. Dogadałabym się z Twoją mamą. Chociaż – tak po dłużzym zastanowieniu – niekoniecznie, bo wyżerałybyśmy sobie nawzajem Grand Desserty :P

  3. Ten nie brzmi dla mnie zachęcajaco, a żelatyna i tak uniemożliwia mi zakup.
    Ale w tej chwili nie pogardziłabym najzwyklejszym waniliowym budyniem :)

    1. Chodzi za mną budyń. Muszę sobie zrobić – ofc z torebki :P – zamiast żreć same Grand Desserty. Ostatnio trochę ich wpadło.

              1. Przejadłam, dlatego zaprzestałam, ale może czas spróbować po transformacji smaku :)
                A kisiel instant jadłam w życiu raz :D

  4. O matulu, ile kaloryji! :D Nie będę ściemniać, że wyląduje w moim koszyku, bo tak na pewno nie będzie – zwłaszcza, że jest dość tłusty ten gagatek. W tej chwili chyba bym wolała sobie sama walnąć taki budyń z torebki – choć dobrze by go było napowietrzyć.

  5. Wypróbowałam. Smakował mi i oprócz kaloryczności nie mam mu nic do zarzucenia, ale jednak sos waniliowy wygrywa.

  6. Po spojrzeniu na fotkę, na Isnta, czekałem tylko na słowo „galaretka” w opisie. Tego, że łyżka wyławia budyń z ppffff dźwiękiem. Muzykologii jednak nie było. Ale czy to źle? Radioaktywne podsumowanie idealnie określa charakter tego produktu. Ma być deserem, no i nim jest.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.