Lidlowy Aksamitny budyń waniliowy jest odpowiednikiem Lockerer Sahne-Soft-Puddingu Vanillegeschmack z Aldi, więc siłą rzeczy Aksamitny budyń kakaowy stanowi produkt podobny do Lockerer Sahne-Soft-Puddingu Schoko. Dwa ostatnie dzieli jednak nie tylko skład, ale również opis smaku. Deser z Lidla jest kakaowy, z Aldi zaś czekoladowy. Różnica drobna, lecz istotna i wyczuwalna.
Aksamitny budyń kakaowy
Kiedy otworzyłam Aksamitny budyń kakaowy, odniosłam wrażenie, że jest go odrobinę więcej niż wersji waniliowej. To z kolei przypomniało mi, iż podobne odczucie miałam podczas ubiegłorocznej degustacji deserów z marketu Aldi. Incepcja? Błąd w Matrixie?
Kakaowy deser konsystencją odpowiadał waniliowemu. Był gęstą, tłustą i ciężką gluto-papką z zaledwie zalążkiem piankowości. Pod tym względem zrecenzowane parę miesięcy wcześniej odpowiedniki z Aldi spodobały mi się bardziej. Niedoskonałości budyń wynagradzał zapachem. Pieścił nozdrza cudownym, słodkim i intensywnie kakaowym kremem z kruchych wafli.
Smakiem Aksamitny budyń kakaowy nie realizował swojej nazwy, gdyż był raczej czekoladowy niż kakaowy. Co oczywiście wcale mi nie przeszkadzało – wręcz przeciwnie. Przypominał rewelacyjny podwójnie czekoladowy Grand Dessert marki Ehrmann. Nie był aksamitny, gdyż sprawiał wrażenie proszkowatego, a dokładniej węglowego (widać w nim było czarne i delikatnie chrupiące kropki – kakao?). Słodycz ponownie plasowała się na poziomie idealnym, a wręcz niskim, jeśli porównamy produkt Milbony z innymi tworami tego typu. Cukier występował dopiero na czwartym miejscu w składzie, czyli pozytywnie.
Aksamitny budyń kakaowy jest lepszy od wariantu waniliowego, ale daleko mu do unicorna. Gdybym miała robić powtórkę, wolałabym się przejechać do Aldi.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Już teraz jestem pewna, że jadłam wersję nieaksamitną, bo wczoraj nie byłam pewna. Widzę jednak, że ta też taka aksamitna nie jest. :P Tamten był jednak za słodki, ogółem obstawiałabym raczej, że różnią się tylko konsystencją, bo mój kakaowy też na pewno nie był (tylko nie pamiętam już jak było z nazwą) – szkoda, że producenci nie widzą różnicy między rzeczami czekoladowymi, a kakaowymi. Niee, nie kusi (czyli dyplomatyczne: o nie, uciekam, nie chcę czegoś takiego, o nie!).
Między kakao i czekoladą często jest taka różnica, jak między wanilią a śmietanką. Czyli żadna.
Twój deser nie był czasem w niższym opakowaniu? Takim powiedzmy wysokości greckich jogurtów Piątnicy? Kojarzę go – a nawet je, bo jest jeszcze wersja waniliowa – z Lidla, chociaż nigdy nie jadłam.
Na ten deserek moja siostra już zwróciłaby uwagę :)
To może jej podpowiedz? :)
Tak kminię i kminię, i w sumie to jaka jest różnica między czymś, co jest kakaowe, a czymś, co jest czekoladowe? Czekoladowe ma dozę mleczności?
Kakao to produkt podstawowy, z którego dopiero robi się czekoladę, więc siłą rzeczy ta druga jest mixem różnych smaków. Słodyczy, czasem mleczności. Jest łagodniejsza, nie występuje w niej kakaowa cierpkość/gorycz/wytrawność (w zależności od produktu). To różnica rzędu tabliczka SuroVital a tabliczka… jakakolwiek inna. Wedla, Lindta, Milki, Ritter Sporta…
Przynajmniej ja to tak odczuwam :)
Wydaje się ciekawy, ale i tak go nie zjem :D
Żelatynka i słoninka :P
Waflowy zapach to nie wszystko. Może kwestia leży w rozwodnieniu takiego kremu, bo ten spomiędzy kruchych wypieków, zwyczajnie jest lepszy* Budynie i inne desery… cóż. Kakawate.
*stosując oczywiście metodę zlizywania i skrobania go zębami, odrywając każdą z warstw wafla.
Zgryzłabym sobie teraz z jakiegoś wafla porządny kakaowy krem.
Do tej pory nie zwracałyśmy na te budynie uwagi w Lidlu… Teraz na pewno spróbujemy, bo właśnie nabrałyśmy na niego ochoty :D
Muszę zapytać… Na spółę? :D
No ba xD W końcu to nie jest deser light xD
Kupię go bo takie ustrojstwa lubię:)
No i smacznego ;*