Po ponownej, związanej ze zmianą składu produktów degustacji trzech wariantów smakowych Raw Barów Paleo – Cashew Coconut, Cocoa Hazelnut oraz Apple Cinnamon – przyszła kolej na nową na rynku serię słodyczy marki MaxSport, noszącą nazwę Raw Protein Paleo. W jej skład weszło pięć batonów wzbogaconych o białko: Peanut Volcano, Jungle Banana, Zenberry, Poppy Sha Man oraz Blood Orange.
Choć proteinowe raw bary nie należą do moich ulubionych – nie lubię ich proszkowatości – Raw Protein Paleo kupiły mnie przepięknymi szatami graficznymi, przykuwającą wzrok kolorystyką, niebanalnymi nazwami oraz niecodziennymi zestawieniami smaków. Peanut Volcano to nic innego jak masło orzechowe, Jungle Banana – dojrzałe banany i kakao, Zenberry – mix żurawiny z czarnym bzem, Poppy Sha Man – śliwka i mak, Blood Orange zaś pomarańcza i kakao. Batony są wegańskie i bezglutenowe.
Słodycze otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem internetowym Biozona.
Raw Protein Paleo Peanut Volcano
Podczas pierwszej degustacji sięgnęłam po wariant smakowy Raw Protein Paleo, który zaciekawił mnie najbardziej. Był nim oczywiście masłoorzechowy Peanut Volcano. Liczyłam na to, że wynagrodzi mi rozczarowanie kolegą po fachu, surowym batonem konkurencyjnej marki Bombus Natural Energy, o jakże zwodniczej nazwie Raw Protein Peanut Butter.
Wieczór po zjedzeniu Raw Protein Paleo Peanut Volcano testowi poddałam jego brata, pana Jungle Banana, dzięki czemu już w pierwszej recenzji mogłam wspomnieć o różnicy w ich konsystencjach.
Dzisiejszy bohater jest o wiele bardziej suchy od Jungle Banana. W opakowaniu leżał luźno i swobodnie się z niego wysunął, podczas gdy wariant bananowy lepił się do plastiku, przez co wymagał wyszarpania. W trakcie krojenia baton o smaku masła orzechowego wydawał się kamiennie twardy. Nie chciał poddać się nożowi, łamało się go z trudem. Na szczęście z zębami współpracował nieporównywalnie lepiej.
Raw Protein Paleo Peanut Volcano pachnie delikatnie orzechowo i rodzynkowo. Przez chwilę zastanawiałam się, czy czuję również daktyle, ale ostatecznie myśl tę odrzuciłam. Baton posiada śliczny karmelowy kolor. Jest na tyle suchy, że w ustach rozpada się na kawałki. Niestety nie tworzy bagienka, ale posiada zalążek gęstości. Motywem przewodnim konsystencji jest oczywiście proteinowa proszkowatość, zbliżająca produkt marki MaxSport do białkowców Bombusa. Oprócz tego pojawia się ziarnistość, prawdopodobnie wynikająca z zastosowania pokruszonych orzechów.
Pierwszym smakiem odkrytym podczas wgryzania się w Raw Protein Paleo Peanut Volcano były fistaszki. Po sekundzie dołączył do nich intensywny… kwasek! Zupełnie jakby baton był fistaszkowo-cytrynowy, a nie masłoorzechowy. Intrygujący kwasek szybko przejął dowodzenie, spychając świeże bakalie na dalszy plan.
Prawdę mówiąc, do dziś nie wiem i nie rozumiem, skąd smak cytryny wziął się w surowym batonie. Czy mogła to być sól, którą odnalazłam w składzie? Nie, niemożliwe. Jeszcze potrafię odróżnić słoną nutę od kwaśnej. Poza nią w Raw Protein Paleo Peanut Volcano pojawił się posmak makowca (często go czuję; nie wiem, z czego wynika) oraz ostrość (w połowie degustacji kwasek spowodował pieczenie w gardle).
Słodycz ogólna była w porządku, jednak baton nie zrealizował swojej nazwy. Jestem pewna, że do niego nie wrócę. Po raz kolejny, licząc na smak masła orzechowego, doznałam rozczarowania.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Biozony,
lub wejdź do sklepu internetowego)
Próbując batony z „peanut” w nazwie, nigdy nie oczekiwałam smaku masła orzechowego – moze dlatego rozczarowanie nie było duże… Próbuję ich z ciekawości ;) Kto wie? Może kiedyś zostanę pozytywnie zaskoczona? Ten baton wydaje sie ciekawy – z przyjemnością bym go spróbowała ;)
Ja też nie liczę na smak masła orzechowego, jeśli nie pojawia się ono w nazwie, składzie bądź opisie. Tu się pojawiło, stąd zawód.
Kurczę zainteresował mnie wariant mak i śliwka. Czekam na recenzje.
W żadnym sklepie ich do tej pory nie spotkałam …
Jeszcze nie jadłam, więc nawet zaspoilerować nie mogę.
Myślę, że może to być kwestia partii, bo ja kwasku nie wyczułam (ale mam drugą sztukę, którą będę recenzować – wtedy zobaczymy :)). Jest mniej mączny i proszkowy niż Raw Protein, moim zdaniem i był fajnie karmelowy. Nie było smaku stricte masła orzechowego, ale fistaszkowa nuta pobrzmiewała w tle. Dla mnie był smaczny, ale zobaczymy przy drugiej degustacji :)
Nie widziałam innych smaków oprócz Poppy Sha Man i Zenberry, ale mam nadzieję, że uda mi się dorwać Jungle Banana i Blood Orange :D
Co człowiek, to opinia. Jestem ciekawa Twojej recenzji :)
Ruszyłam tyłek z domu na targi Go Active i było tam stoisko Max Sport – dorwałam Jungle Banana i Blood Orange :D
W tej okropnej pogodzie? Winszuję :P
Podoba mi się ta sucha konsystencja i ogólnie przekrój, ale ten kwasek i ostrość brzmią niepokojąco…
Lubisz suchość? Ja zdecydowanie nie. Sama jestem za sucha i sypie się ze mnie skóra – wystarczy :D
Tak, lubię suche jedzenie – np. batony, kasze czy ryż.
Skóra i ze mnie się niekiedy sypie, więc Cię rozumiem :) Mokre jedzenie jej jednak nie nawilży, a szkoda :D
A próbowałaś się kiedyś obłożyć śledziem w śmietanie? Może najwyższa pora!
Może lepiej smalcem w śmietanie :D Chyba nie skorzystam, wolę moje waniliowe masło :)
Wanilia oklepana, bierz smalec.
Może pili herbatę z cytryną przy linii produkcyjnej i nie wiedzieli, co zrobić z plastrami tego owocu, które im zostały, więc wyrzucili do batonów licząc, że nikt nie zauważy (a raczej nie wyczuje)?
Genialna teoria. Czuj, że dokładnie tak było.
Mimo lekkiego rozczarowania i tak mamy na niego chrapkę :)
A jedzcie śmiało. Co gęba, to smak.
Mi bardzo smakował i już kupiłam sobie kilka na zapas :)
Ja póki co wracam tylko do Bombusów, jak akurat są w promocji. Nawet do wariantu z marakują.
Ostatnia fotka, znów, najsmaczniejsza. Bakalie zepchnięte przez kwasek brzmią intrygująco. Jest więc szansa, że się nie znasz, a baton jest smaczny ;)
Na pewno tak właśnie jest! :D