Trzecie w kolejności, pod względem końca przydatności do spożycia, były Pop Tarts Frosted Hot Fudge Sundae. Chwilę przed nimi na blogu ukazały się warianty Frosted Cherry oraz Frosted Chocolate Chip, dawno temu zaś otrzymane w ramach współpracy z importerem zagranicznych słodyczy Frosted Strawberry. Maksymalnie sztuczne i do obrzydzenia słodkie, wszystkie bez wyjątku podbiły moje serce.
Za ciastka tradycyjnie dziękuję darczyńcy.
Pop Tarts Frosted Hot Fudge Sundae
Prezentowane dziś słodycze marki Kellogg’s urzekły mnie już w momencie dotarcia ich aromatu do nozdrzy. Pachniały jak Hity Milky, ewentualnie jakiekolwiek inne, bardzo słodkie kakaowe herbatniki przełożone mlecznym kremem. A ponieważ markizy są najcudowniejszym znanym mi rodzajem ciastek, dziwię się, że nie utonęłam we własnej ślinie.
Frosted Hot Fudge Sundae to moje pierwsze ciemne Pop Tarts. Musiałam przyznać, że wyglądają cudownie. Na ciemnym cieście spoczywała pokaźna warstwa białego lukru ozdobionego kolorowymi cukrowymi słupkami. Co ciekawe, za samym lukrem nie przepadam, ale amerykańskie tosty stanowią wyjątek.
Ciemne ciastka smakiem odpowiadały Hitom. Różnicę stanowiła konsystencja, ponieważ były mączno-miękkawe, a nie krucho-krakersowe. Wypełniało je podejrzane nadzienie przypominające raczej gumę do żucia niż krem. Po podgrzaniu w mikrofalówce ciągnęło się w ten sam sposób, w jaki ciągnie się zbyt długo trzymany wysokiej temperaturze biały ser (np. gdy mikrofalizuje się gotowe naleśniki z twarogiem). Zgoła inaczej zachowało się ciastko: stało się kruche, świeże.
Na zimno Pop Tarts Frosted Hot Fudge Sundae przypominały Hity Milky, tyle że w znacznie lepszej, bo pozbawionej elementu rozczarowania wersji. Krem posiadał posmak białej czekolady, a ciastko było wyraziście i cudownie kakaowe. Podgrzanie produktu z kolei tradycyjnie wzmogło jego słodycz i upodobniło go do pączka lub drożdżówki z makiem i toną lukru. Ciastko lekko parzyło w język, cukrowa polewa trzaskała jak szalona, nadzienie zaś ciągnęło się niczym zmikrofalizowany twaróg.
Choć gdy myślę o zakupie Pop Tarts, skłaniam się raczej ku wariantom owocowym, to właśnie bohater dzisiejszej recenzji jako pierwszy zdobył pełne 6 chi.
Ocena: 6 chi
Oj nie, znam tę porażkę w postaci gumowego twarogu w naleśnikach – raz jadłam, więcej nie powtórzę :P Ale ciastko hitowe (kakaowe) na pewno podbiłoby moje serce :D
Twaróg w kupowanych naleśnikach jest normalny (chyba). To wysoka temperatura przemienia go w twór nienormalny :P
Hity <3
Mój tato zjadł by z przyjemnością ;)
Nie oddałabym mu, a i jego porcję bym zakosiła :P
To już nawet wygląda jak coś, czym bym mogła tylko pluć. Wersja po podgrzaniu i słodycz tony lukru i kilku toreb cukru jest dla mnie jak najbardziej możliwa do wyobrażenia sobie i, uh, jak bardzo bym tego nie chciała próbować! Zmikrofalizowany twaróg o smaku białej czekolady… O nie, nie, nie, NIE.
Cieszę się jednak, że Tobie smakuje.
Smakuje? Oddałabym za to nerkę.
(Twoją, bo swoje lubię).
Jestem pewna, że to wyrób nie dla mnie – już ten lukier i posypka mnie zniechęcają.
I bardzo dobrze, bo więcej dla mnie.
Już sam wygląd zapowiada mega słodkie doznania :D Urocze ciasteczko ;)
Urocze, zgodzę się :)
Wyglądają ślicznie, ale wiąż nie czuję się w pełni przekonana, że warto robić powtórkę.
Nie rób, bo po degustacji będziesz musiała wpieprzyć mi za kiepskie polecenie.
Myślę, że na nagłą i bardzo intensywną chęć słodkiego, sprawdziły się idealnie, ale na zwykłą i umiarkowaną ochotę na słodkie, mogą stać się odrobinę zbyt zamulające
Nie w moim przypadku. Ja mogłabym jeść parę razy w tygodniu :3
Kiedyś uwielbiałem takie posypki. Na tortach, na… no chyba tylko tortach. W każdym razie były czymś niedostępnym. Pysznym. Teraz są dostępne od ręki, a ja zupełnie ich nie potrzebuję. Ostatnio jadłem na pączku. Wcześniej… nie wiem. Dawno temu.
PS Ale trzeba przyznać, że na opakowaniu są efektywne. I te 7 witamin!
Na tortach chyba nie jadłam, ale na lodach, gofrach i deserach z bitą śmietaną (mmm, uwielbiasz!) to był sztosik :) Dasz dzieciakowi kolorowy cukier w słupkach i się cieszy.
Pop Tart’s są bogate w witaminy, to fakt. Bez trudu zastąpią jedną lub dwie z codziennych porcji warzyw.
Te nie jakoś nie przekonały do siebie:)
Na blogu będzie jeszcze parę innych smaków, jest więc nadzieja.