Na (tymczasowy) koniec przygody z amerykańskimi ciastkami śniadaniowymi Pop Tarts zostawiłam wariant Frosted S’mores. A właściwie zostawił się sam, gdyż posiadał najodleglejszą datę przydatności do spożycia.
Do tej pory smaku krakersów z pianką i czekoladą próbowałam tylko raz, pod postacią proteinowego batona marki Quest Nutrition – Quest Bara S’mores. Nie został moim ulubieńcem, ale przyznałam mu aż 5 chi ze wstążką, co oznacza, że w przyszłości z przyjemnością do niego wrócę (choć w recenzji stwierdziłam, że nie, ale kobiety bywają kapryśne). Czy tosty z dalekiego Zachodu podzieliły jego los?
Za ten wariant Pop Tarts również dziękuję pewnej dobrej osobie.
Pop Tarts Frosted S’mores
Wygląd bohatera dzisiejszej recenzji wzbudził we mnie dwojakie uczucia. Zewnętrze było kontrowersyjne, bo rozlany lukier w sugestywnym kolorze przypominał, co przypomniał, środek jednak uznałam za najurokliwszy ze wszystkich testowanych. Dwukolorowy krem w Pop Tarts Frosted S’mores wydał mi się zabawnie skunksowy, na dodatek było go naprawdę dużo. Całość pachniała słonymi krakersami i karmelem, przy czym soli w aromacie było dużo więcej niż u poprzedników.
Jedno ciastko marki Kellogg’s tradycyjnie zdecydowałam się zjeść na zimno, drugie podgrzałam w mikrofalówce. Do tej pory każde trzymałam w kuchence przez 30 sekund, tym razem zaś – w ramach pożegnania – przytrzymałam o 10 sekund dłużej.
Mimo iż zapach – jak wcześniej wspomniałam – sugerował coś zgoła innego, warstwa ciastkowa w Pop Tarts Frosted S’mores była znacznie mniej słona niż w pozostałych zrecenzowanych wariantach. Słoność ustąpiła przyjemnej słodyczy i makowości, w efekcie czego mączny i pszenny tost przypominał wielkanocną babkę piaskową albo świeże i kruche ciasteczka biszkoptowe. Lukier również miał w sobie posmak, który przywiódł mi na myśl świąteczne ciasta: keks i babkę.
Hojnie zaserwowane w Pop Tarts Frosted S’mores skunksikowe nadzienie było gęste i posiadało konsystencję lekko rozpuszczonych pianek marshmallow. Odznaczało się intensywnym smakiem kakao z nutą truflową (ale bezalkoholową). Świetnie komponowało się z tym nietypowym, bo mało pizzowym, za to bardzo przypominającym babkę pszennym ciastkiem.
W całokształcie tosty Pop Tarts Frosted S’mores przywiodły na myśl ciasto prosto z blachy. Były mocno czekoladowe i równie mocno babkowe. Nie zdobędą serca osób, które nie lubią przesadnie cukrowych słodyczy, za to pozostałych – owszem, i to jak! Jeśli Kiedy zdecyduję się na powtórkę amerykańskich ciach, do tego wariantu wrócę na pewno i z ogromną przyjemnością.
Ocena: 6 chi
Widzę, ze lubisz tego typu łakocie ;) „ciasto prosto z blachy”… to brzmi zachęcająco, ale mimo wszystko po tym co piszesz wiem, ze mojego serca by nie zdobyły… byłoby za słodko :P
Nie wiem, czy lubię słodycze „tego typu”, bo z „tego typu” jadłam tylko Pop Tart’s :P
Fu. Nie dość, że niezbyt lubiany amerykański smak, to jeszcze… Chociaż w sumie… Smak? Tyle ich mają, a jak dla mnie wszystkie wyglądają na jedno wielkie cukrowisko. No, ale tak jak napisałaś: „Nie zdobędą serca osób, które nie lubią przesadnie cukrowych słodyczy”, a w myślach innych nie czytam. :P No dobra, w sumie teraz to muszę przyznać, że poniekąd wariant próbowany przeze mnie „cynamon i brązowy cukier” w aż 1/3 odpowiadał opisowi… w końcu cukier czułam. xD
Cukrowisko <3
Owszem, Pop Tart's to jest sam cukier, ale za każdym razem smaczniejszy :3
Kup sobie torbę cukru, taniej wyjdzie. :>
Już to zrobiłam, om nom nom.
Jako, że nie lubię mocno cukrowych słodyczy, nie mam potrzeby próbować tych ciastek :)
* Jako że bez przecinka, bo następuje przesunięcie ;>
Interpunkcja to skomplikowana rzecz :D Będę pamiętać ;)
Tak opisujesz to ciastko, że aż nie chce mi się wierzyć, że coś, co wygląda jak żołnierski suchar może smakować tak bajecznie (babka piaskowa? świeże biszkopty? *o*).
Nie podkreśliłaś mocnej i dosadnej cukrowości więcej niż raz, więc moja głowa tego nie odnotowała i – cóż – zjadłabym! :D
Żołnierski suchar, haha :D Mój wujek jest wojskowym i przyniósł kiedyś dziadkom kilkadziesiąt przeterminowanych paczek z racjami żywnościowymi, które nosi się w teren. Zjadłam wtedy tych sucharów sporo. Były twarde jak głazy, niemal połamałam zęby – przysięgam. W sumie nie wiem, po co to jadłam. Chyba szkoda mi było wyrzucić, żeby nie zmarnować jedzenia.
Ależ te Pop Tart’s wcale nie były cukrowe ]:->
Miałam je, dostałam od cioci, ale musiałam oddać mojej siostrze, bo mają żelatynę :<
Uuu, szkoda. Siostrze smakowały?
Niech no jeszcze kiedyś mój mąż poleci do stanów to mu powiem by mi pokupował te tarty:)
Niech pojedzie z normalnie zapakowaną walizką, a na miejscu wywali wszystkie ciuchy, kosmetyki, dokumenty i tak dalej, by zastąpić je słodyczami. Genialne, co? :D
Lepiej niech weźmie walizkę normalnych rozmiarów a nie taka co mu weszło tylko 12 kg a mógł więcej ehh
Też!
Patrząc na wnętrze (a jakże, liczy się dla mnie środek, serduszko) dochodzę do wniosku, że grzechem jest jedzenie tego ciasta (tostu?) na zimno.
Polać Ci, gdyż dobrze prawisz!