Bohaterka dzisiejszej recenzji – organiczna mleczna czekolada z zawartością kakao 34% marki GO*DO – przywędrowała do mnie wraz z innymi słodyczami ze słonecznych Włoch. Weszła w skład jednego z ostatnich podarunków od taty i stała się dowodem na to, że tato jednak potrafi wybrać produkty wpisujące się w mój gust. Co prawda kostkom trochę oberwało się od wysokich południowych temperatur, niemniej nie straciły ani odrobiny swej urokliwości. Zresztą przekonajcie się sami.
Organic milk chocolate cocoa 34%
Opakowanie czekolady Organic milk chocolate cocoa 34% jest grube i tekturowe, szata graficzna oraz kolorystyka zaś wskazują na produkt ekologiczny. Samą wizualność oceniam bardzo wysoko. Nie ukrywam też, że z przyjemnością przyjęłabym informację, iż więcej firm – także popularnych i produkujących masowo – zdecydowało się pakować swoje wyroby w ten sposób. Tabliczka waży 85 g i dostarcza 571 jednostek biodrowych w każdych 100. Nie zawiera glutenu. W ofercie GO*DO dostępna jest również wersja mleczna bez cukru, zaraz obok ciemnej, ciemnej bez cukru i białej.
Otrzymana od taty tabliczka wyglądała jak lewa połowa twarzy Harveya Denta, ale nawet to nie odebrało jej uroku. Została podzielona na maleńkie kosteczki – po trzy w rządku – na których znajdowały się symbole: ziarna kakaowca. Pachniała zaskakująco, bo albo czekoladą mleczną z wyraźnie podwyższoną zawartością kakao, albo po prostu ciemną. Był to aromat produktu z wyższej półki.
Organic milk chocolate cocoa 34% okazała się tak twarda, jak twarde bywają tylko poważnie ciemne czekolady. Trzaskała przy łamaniu i podczas gryzienia. W ustach rozpuszczała się bardzo wolno. Z początku była gładka, po chwili leciutko proszkowata. Nie zostawiała tłustych śladów na palcach, ani w ogóle nie była specjalnie tłusta. Zastanawiam się, czy to jej naturalna cecha, czy może trzy grosze dołożyły włoskie temperatury (obstawiam opcję pierwszą). Niestety nie była bagienkowa, ale posiadała bagienkowy potencjał. W notatkach określiłam ją jako chwilowo gęstą.
Słodycz Organic milk chocolate cocoa 34% była wyraźna, ale niska, szczególnie jeśli tabliczkę porówna się z jakąkolwiek inną mleczną. Aspekt ów doskonale współgrał z twardością i kruchością. Czekolada smakowała kakaowo i mlecznie śmietanowo zarazem. W połowie degustacji uświadomiłam sobie, że skądś znam posmak, który w niej występuje. Zaczęłam od trufli i przeszłam przez czekoladowe nadzienia znanych pralinek, ale to wciąż nie było to. Ostatecznie uznałam, że czekolada marki GO*DO ma w sobie ducha kremu z wedlowskiego Pawełka toffi, w którym tytułowy smak łączy się z alkoholowością.
Biorąc pod uwagę fakt, że czekolada jest pyszna i minimalnie słodka, a do tego waży tylko 85 g, trudno powstrzymać się od spałaszowania całej naraz. Świetny produkt!
Ocena: 5 chi ze wstążką
(z bagienkiem byłoby maksimum)
Za ładna nie jest, ale… mnie taki widok też by nie odstraszył.
Chwilowo gęsta? Podoba mi się określenie. Czuję jednak, że taka mleczna znudziła by mnie trochę (w końcu jem dużo czekolady na raz, raczej nie zostawiam „na kiedy indziej / na potem”, więc to by trochę trwało, a na dłuuugaśne degustacje wolę ciemne), ale jako, że nie jest taka słodka, a właśnie kakaowo-śmietankowa, podoba mi się. Znaczy… ogólnie podoba mi się to, jak ją opisałaś. Nawet porównanie do Pawełka, bo kiedyś go bardzo lubiłam, a skoro chodzi tu o ducha, a nie rzeczywisty smak – wiadomo.
Myślę, że akurat ta czekolada naprawdę by Ci smakowała. A pamiętaj, że nieczęsto tak piszę.
Dziwię się, że to piszę (właściwie po tej recenzji to aż tak się nie dziwię), ale wierzę Ci.
Oczekiwałabym jednak od niej takiej lekkiej tłustości (ale nie posmaku margaryny), która sprawiałaby, że tworzyłaby idealne bagienko na języku. No ale, do Włoch się na razie nie wybieram, więc i tak pozostaje poza moim zasięgiem (pomijając kwestię jednostek biodrowych – no czemu to nie może iść w cycki? :<).
Też bym wolała bagienko, ale jak się nie ma, co się lubi, to się kradnie, co popadnie ;)
„Chwilowo gęsta” – super określenie ;)
Ogólnie czekolada wydaje mi się bardzo smaczna i lubię tego rodzaju opakowania :)
Dziękuję (:
Mnie też i ja też.
Zainteresowałaś mnie tą tabliczką „smakowała kakaowo i mlecznie śmietanowo zarazem”… pamiętam, że kiedyś jak byłam mała jadłam mleczną czekoladę o podobnym smaku… było czuć kakao ale jednocześnie dało się wyczuć, ze to czekolada mleczna, tylko słodycz zdecydowanie nie była minimalna, ale też nie tak słodka jak Milka :) Ciekawa tabliczka ;)
Bardzo ciekawa i smaczna. Cieszę się, że przypomniałaś sobie coś miłego z dzieciństwa :)
Kiedy byłam we Włoszech na wakacjach to była moja ulubiona czekolada ? i zapamiętałam ją dokładnie tak jak Ty ją opisałaś. Ah tyle wspomnień ze słonecznej Italii wróciło ?
Łoo, to bardzo mi miło, że przyczyniłam się do powrotu super wspomnień :)
Po pierwsze: link podesłać tacie!
Po drugie: opakowanie jak kartki ze starych komiksów… fajnie
Po trzecie: Nie chce mi się myśleć, ale długi komentarz wygląda na mądry, więc powciskam jeszcze kilkanaście literek, bo i tak nikt tego nie przeczyta.
Kiedyś mu podsyłałam linki niektórych niedzielnych wpisów, aaale ;)
Nie czytałam, nie byłam komiksowa.
Bardzo słuszne podejście ;D
Czyli pozostaje tylko żałować, że nie ma jej dostępnej w Polsce ;)
Zdecydowanie.
Nie wygląda dobrze w środku,ale temperatura robi swoje . Czekolada warta uwagi:)
Bardzo warta!