Na koniec noworocznej przygody z owocami w czekoladzie zostawiłam produkt lidlowej marki Czekolateria. Choć w chwili kupowania go byłam przekonana, że pochodzi od Jutrzenki Dobre Miasto, obecnie nie jestem tego pewna. Na korzyść hipotezy przemawia fakt, że podczas tygodnia polskiego w niemieckim markecie sprzedawane były Śliwki Dobromiejskie, więc już raz Lidl z Jutrzenką współpracował. Na niekorzyść świadczą rozbieżności pomiędzy nią a dostępną w Biedronce nową wersją Śliwki w czekoladzie marki Luximo Premium, którą na pewno produkuje wspomniana już Jutrzenka Dobre Miasto.
Śliwka w czekoladzie
Podczas gdy cukierek z Biedronki waży ok. 25 g, Śliwka w czekoladzie z Lidla to jedynie 21 g. Jej polewa ma kolor czysto deserowy, nie zbliża się do mlecznoczekoladowości biedronkowej odpowiedniczki. Zdecydowanie nie jest to ta sama czekolada.
Biedronkowy produkt pachnie truflą i wędzoną śliwką, lidlowy zaś ciemną czekoladą i kwaśnym owocem. Zróżnicowane są również smaki. Śliwka numer jeden to połączenie cukrowej mlecznawej czekolady i truflowego kremu, śliwka numer dwa… esencja karmelowego nadzienia irysowego!
W bohaterce dzisiejszej recenzji czekolada jest krucha, chrupiąca i łatwa do ściągnięcia. Po lekkim nagryzieniu sama oddziela się od owocu. Jak zdradziłam wcześniej, znajdujące się pod nią nadzienie w smaku jest cudownie irysowe, w konsystencji zwarte, twarde i dość suche. Nie przypomina nawilżonej gumki z biedronkowego cukierka. Śliwka z kolei jest kwaśna i twardawa. Smakuje i sprawia wrażenie suszonej, nie zaś wędzonej czy kandyzowanej. Zawarta w niej słodycz jest minimalna.
W Śliwce w czekoladzie marki Czekolateria nie występuje alkohol, co dla mnie stanowi minus. Owoc jest kwaśnawy, reszta zaś słodka. Nadzienia otaczającego go występuje niewiele, za to jest cudownie irysowe. Gdyby było go więcej, a śliwka odrobinę by zmiękła, cukierki mogłabym kupować częściej, a już na pewno przyznałabym im więcej chi. Mimo paru wad to bardzo dobry produkt.
Ocena: 4 chi
Skład:
***
Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)
Nie kupuję sama z siebie śliwek w czekoladzie i jem je okazjonalnie, ale wczoraj u rodziców przeglądałam ich zapasy słodyczowe i w pudle z przysmakami Krakowski Kredens znalazłam puszkę z małymi śliwkami w czeko ważnymi do końca czerwca i okazały się całkiem smaczne :)
Te z Twojego opisu wydają mi się smaczne, ale wyglądem jakoś nie porywają i zapewne nigdy ich nie zjem :D
Te śliwki były produkcji Krakowskiego Kredensu, czy tylko zostały tam włożone?
Aż zrobiłam spacer do puszki żeby to sprawdzić :D Wg etykietki zostały wyprodukowane dla krakowskiego kredensu i upchnięte w puszcze z takim napisem. Jak chcesz fotki, to mogę wysłać na insta ;)
Jasne, chcę :) Dzięki.
Irys nie ma takiej siły sprawczej, bym je kupił. Nawet Oreo by jej nie miało. Oreo ze śliwką w czekoladzie… jeeeessuuuu.
PS Już wiesz co czułem, kiedy to 4 wpisy z rzędu były o waflach :P
O, dobre z tym Oreo ze śliwką w czekoladzie :D Zaraz potem z szarlotką z cynamonem oraz z masą figowo-daktylową. Kiedy składasz podanie o ruszenie linii produkcyjnej?
To, ze jest kwaskowata to według mnie plus bo równoważny słodycz – nie spodziewałabym się tego po kandyzowanej sliwce ;)
No nie wiem. Ja tam kwasów nie lubię ;)
Jesli owoc kandyzowany wygrywa z suszonym owocem, to tak jakby cukier i syrop glukozowo-fruktozowy wygrywal z naturalna slodycza. Dla mnie poza sama slodycza wazne jest zeby produkt nie byl mdly, i nie byl przeslodzony, do bolu nabity cukrami zabijajacymi naturalny smak. Zawsze docenie produkt, ktory idzie bardziej w kierunku naturalnego, zdrowszego, a nie ten cukrzany ulepek. Te sliwki akurat sa bardzo dobre, nie za slodkie, w srodku czesto maja cos w rodzaju syropu powstalego z mieszaniny sliwki i czekolady, ktora nieskrystalizowala, ale maja to tylko te super swieze cukierki. Sama czekolada tez jest bardzo dobra, nie to, co w innych tego rodzaju sliwkach, gdzie sliwek trzeba szukac z lupa a czekolada to raczej wyrob czekoladopodobny. Slodko-kwaskowy smak sliwki, ktora wcale nie jest twarda, genialnie sie komponuje z dobra, deserowa czekolada. Dla mnie to top jeden jesli chodzi o sliwki w czekoladzie, a probowalam juz kilka, w tym nałęczowską, natomiast tej z biedronki nie znam, wiec jej nie ocenie. Fakt, ze jest kandyzowana mnie nie zacheca.
Fajnie, że Ci smakuje :)
Nie pamiętam, jak smakują Irysy, więc ciężko mi przychodzi wyobrażenie tego smaku. Kremu jest naprawdę niewiele, co mnie nieco martwi. Ale brak alkoholowej nuty przemawia jak najbardziej na korzyść :)
A karmelowa figurka Goplany? To jest to samo.
I jak dla mnie bardzo dobrze, ze kremu jest niewiele. To ma byc sliwka w czekoladzie, a nie czekolada ze sliwka.
Widzisz, bo to zależy od osoby i jej gustu, a także od dnia i ochoty. Raz woli się śliwki w czekoladzie albo same śliwki, drugi raz dużą dawkę czekolady z minimalną ilością owocu.
Olga, mysle, ze to kwestia gustu, kazdy z nas tutaj dzieli sie subiektywnymi wrazeniami, ocena, upodobaniami i z takim zalozeniem sie wypowiadam, wiec dla mnie to naturalne, ze sa one rozne. Osobiscie uwazam, ze fajnie, jesli nazwa mowi duzo o produkcie i jesli sliwka w czekoladzie, to nie czekolada ze sliwka, a juz tym bardziej nie z dzemem sliwkowym ;) Te sliwki moim zdaniem sa bardzo dobre, ale tez pod warunkiem, ze sa swieze. Pozdrawiam :)
Też lubię, jak nazwa dobrze opisuje produkt. Czasem coś kupuję – np. czekoladę pomarańczową – a tam zero składnika kluczowego (owoców), sam aromat.
Fakt, jesli jeszcze mozna przeczytac sklad to nie ma zle, ale na wielu slodyczach na wage jest to trudne, czasami niemozliwe.
Otóż to. Dużo się mówi o prawach konsumenta, ale jeśli chcesz kupić coś na wagę – np. z racji tego, że wychodzi taniej – to ani składu, ani wartości odżywczych nie uświadczysz.
jem sliwki w czekoladzie i dostaje okropne skurcze miesni lydek,czy to możliwe ze czekolada szkodzi,pozdrawiam
Na początek spróbowałabym usiąść wygodniej :P
To w końcu jaka to firma produkuje te śliwki w czekoladzie ? Bo na papierku którym jest owinięty cukierek nie uświadczysz logo ani adresu.
Polecam przeczytać wstęp do recenzji – wiele zdradza :)
Musiałaś trafić na cukierki, które trochę leżakowały w sklepie. ;) Moje śliwki były suuuuper mięciutkie, maziaste i pyszne. Aż wyślizgiwały się z irysowatego nadzienia, mmm! :)
Może jeszcze kiedyś się skuszę :)
Super ze produkt z Lidla jest bez alkoholu :) w koncu jakies czekoladki dla kobiety w ciazy! :)
Smacznego ;*