Bohatera dzisiejszej recenzji – bezlaktozowy deser ryżowy o smaku karobu – kupiłam dzięki mojej siostrze, która od około roku jest wegetarianką, a od paru miesięcy weganką. To ona odkryła w naszym mieście wegański market wielkości rozbudowanej Żabki, w którym można nabyć różnorodne produkty spożywcze, a także kosmetyki i inne rzeczy. Wybrawszy się tam z nią, upolowałam dwa interesujące desery marki Provita (2,99 zł za sztukę, więc całkiem zacnie), surowe batony i parę innych wynalazków.
Ryzovy dezert karob 0% laktozy
Degustacja prezentowanego dziś deseru była moim drugim podejściem do karobu – pierwsze miało miejsce podczas chrupania ciastek Karobove susenky czeskiej marki Natural. W jego składzie znalazły się: woda (i to na pierwszym miejscu!), ryż, olej roślinny, syrop ryżowy, glukoza, fruktoza, chleb świętojański, skrobia kukurydziana, orzechy laskowe i lecytyna rzepakowa. Wegański i bezlaktozowy był na pewno, ale czy taki zdrowy? I czy aby na pewno ryżowy, nie zaś wodowy?
W konsystencji Ryzovy dezert karob 0% laktozy był galaretkowato-glutowaty, ale jednocześnie bardziej budyniowy od jego jaglanego brata Jahlovego dezertu banan datle 0% laktozy. Także proszkowaty. Posiadał ciemny i głęboki czekoladowy kolor, na tle którego wyróżniały się jasne kropeczki. Pachniał słodko i czekoladowo, nieco plastelinowo, zupełnie jak ciepłe lody z dzieciństwa.
Smak deseru był znajomy. Mimo iż rozwodniony, to kwaśnawy w typowo karobowy sposób. Dobrze udawał czekoladę, choć był od niej inny. Z racji proszkowatej konsystencji przywiódł mi na myśl przerobione na budyń ciastka. Był mączno-kwaskawato-paraczekoladowy. Na wierzchu znajdowały się fragmenty kożucha. Ryzovy dezert karob 0% laktozy to twór tak dziwny, że aż rewelacyjny.
Niedługo po degustacji wróciłam do wegańskiego marketu po jeszcze jeden karobowy i jeden bananowo-daktylowy kubeczek. Z przyjemnością zrobię to znowu.
Ocena: 6 chi
W kuchni podoba mi się to, jak karob się sprawdza w kwestii konsystencji, ale smakowo ten wariant raczej by mnie nie zaciekawił. Po przeczytaniu, podobnie jak w przypadku poprzedniego, może i bym spróbowała, gdyby tylko gdzieś na stałe u mnie były do kupienia.
Niestety nie wiem, jaką konsystencję uzyskuje się dzięki karobowi.
Taką gęstą, kremową. Kakao w proszku potem w trakcie jedzenia czasem trochę wysusza, a karob to bardziej taki… kremik.
Nieźle. I tak nie wiem :D
Mnie karob w ogóle nie przypomina kakao :D Wygląda bardzo budyniowo – trochę jak Danette. A ciastkowy posmak to już w ogóle duży atut.
Mam tak samo – nie widzę związku, poza podobnym kolorem :D
A deser zapewne by mi smakował :)
Żałuję, że nie wiedziałam o tym wegańskim markecie, gdy byłam ostatnio we Wrocławiu. Nastawiłam się na wizytę w Biogo, a jak tam poszłam, to w najlepsze trwała przebudowa :(
Mi również karob wcale nie przypomina kakao >.< Ma dla mnie posmak piernikowy, coś ala korzenny, ale bez zbędnych pikantnych smaczków- nie cierpię go… ale mimo wszystko byłam pewna, że kiedyś wysłałam Ci porcję odmierzonego tego magicznego proszku ;) W znikomej ilości na mleku jeszcze idzie zabić jego smak… ale w czym innym… nie na moje nerwy :D
Karob jest porównywany do kakao… w zasadzie wszędzie. Google it! :)
Szpilko, owszem, wysłałaś mi porcję w woreczku. Wciąż leży i czeka na swój dzień. Wiesz, jak to u mnie jest… :D
jak kocha to poczeka… bo ja poczekam ;D
I znów chwilę po mojej odpowiedzi :O Boty jak nic!
Aż się nie możemy nadziwić, że aż tak Tobie zasmakowały te deserki :D Super! :D
Czemu? Aż tak beznadziejnie plebejski jest mój gust? ;( :P
Raczej myślałyśmy, że te deserki będą dla Ciebie zbyt dziwne ;)
Cena, jak na coś przecież modnego, okazyjna. Trafić na niego nie trafię, bo… chociaż, może i trafię. Pewnie gdzieś w wege/ eko sklepach je dostanę. Zastanawia mnie tylko karob. Rabarbar bym sobie wyobraził, ale kwasek karobowy? Guma karobowa (w sensie zagęstnik) to tak…
Bierz, nie zastanawiaj się. Naprawdę super deser :)