Czasem dokonuję wyborów, które wydają mi się nielogiczne. Weźmy na przykład zakup dzisiejszych bohaterów – trzech jogurtów proteinowych marki Lactalis Polska, które od paru miesięcy można znaleźć na chłodnych półkach w Biedronce. Po Jogurtach PROTEIN marki Milbona z Lidla powinnam wiedzieć, że tego typu produkty po prostu nie są dla mnie. Że moje podniebienie nie znosi cierpkości i sklejania zębów, podobnie jak szczęka pestek malin i wiórków kokosowych.
Kto jak kto, ale ja na błędach się nie uczę. No dobra, czasem się zdarzy, ale raczej nie w kwestiach blogowych. Jeśli w głowie zakiełkuje mi pomysł przetestowania jakiejś serii lub porównania dwóch produktów, to choćby pierwszy z nich wpędził mnie jedną nogą do grobu, na drugiego i tak zapoluję.
W powyższy sposób w moim domu pojawiły się m.in. konkurencyjne do lidlowych Jogurty PROTEIN: truskawkowy, bananowy i gruszkowy. Znajdowały się w kubeczkach o ładnym kształcie, ozdabiała je przepiękna szata graficzna. Ważyły po 150 g i dostarczały 112-115 kcal, w zależności od smaku.
Jogurt PROTEIN truskawkowy
Pierwszy degustowany Jogurt PROTEIN, czyli truskawkowy, posiadał przepiękny różowy kolor, oczywiście wewnątrz. Podczas mieszania dał się poznać jako rzadki, ale bogato wypełniony owocami. Pachniał zachęcająco, bo mixem truskawek i maślanki. Oblizując wieczko, poczułam tytułowe owoce, i to nie byle jakie. Naturalne, świeże, prosto z działki moich dziadków.
Jogurt PROTEIN rzeczywiście był rzadki (w sposób wodnisty), ale przyzwoity. Minimalnie cierpki, tylko odrobinę sklejający zęby. Wypełniające go owoce były duże i kompotowe. Pesteczki cudownie strzelały.
W smaku produkt był bardzo mleczny. Przypominał już nie maślankę, ale koktajl z mleka i świeżych truskawek. Rzadkość jogurtu pitnego była jego jedyną wadą, na dodatek drobną.
Uważam, że jest wyśmienity jak na jogurt proteinowy, a także bardzo dobry jak na jogurt tak w ogóle. Z przyjemnością kupię go ponownie. Zresztą już to zrobiłam.
Ocena: 5 chi
Jogurt PROTEIN bananowy
Jako drugi zdecydowałam się poddać degustacji Jogurt PROTEIN bananowy, po którym spodziewałam się najwięcej. Przywitał mnie zapachem godnym unicorna: esencją słodkich i bardzo dojrzałych bananów, nierzadko z czarnymi przebarwieniami. Dokładnie takich, jakie kocham.
Produkt znów był rzadkawy. Pływały w nim maleńkie kawałki owoców, które przybrały formę farfocli. Choć początkowo byłam tym faktem zawiedziona, koniec końców uznałam, że to nawet lepiej. W większości bananowych jogurtów i serków występują niejadalne waciane kostki (przykład: Jogobella).
Drugi jogurt proteinowy nie wydawał się proszkowaty. Na wzór poprzednika lekko sklejał zęby i był równie lekko cierpki. W smaku dojrzale bananowy, ale również… jakby waniliowy (w taki sposób, w jaki waniliowe są serki homogenizowane). Okazał się minimalnie słodki, co przypadło mi do gustu. Delikatnie kwaśny. Za jego jedyną wadę uważam przesadną rzadkość.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Jogurt PROTEIN gruszkowy
Gruszkowy Jogurt PROTEIN był tak samo rzadki jak poprzednicy, ale przynajmniej kremowy. Przypominał aksamitny serek homogenizowany, który ktoś nieopatrznie potraktował wodą. Tym razem nie znalazły się w nim żadne owoce – ani w kawałkach, ani w farfoclach (marne strzępki się nie liczą). Szkoda. Pachniał delikatnie i słodko. Przywiódł mi na myśl bardzo dojrzałe i miękkie gruszki.
Słodycz jogurtu była wyraźna, ale umiarkowana. Zęby sklejały się nieznacznie, cierpkości tym razem nie odnotowałam. Rzadkość konsystencji upodobniła deser do jogurtu pitnego.
Jogurt był smaczny, ale najsłabszy z proteinowej trójki marki Lactalis Polska. Powinien być zdecydowanie gęstszy, a także bogato wypełniony dużymi i jędrnymi kostkami gruszki. Owocowe ochłapy nie załatwiają sprawy. Skład też mógłby wyglądać atrakcyjniej, ale to już inna sprawa. Dodatkowym plusem, którego nie otrzymał żaden z poprzednich wariantów, było wrażenie posmaku świeżego lejącego się miodu.
Zanim otworzyłam gruszkowy wariant Jogurtu PROTEIN, poszłam do Biedronki po powtórkę wszystkich trzech. Jestem pewna, że podobna wędrówka czeka mnie jeszcze nie raz, choć do koszyka będę wkładać już tylko (dobrą) truskawkę i (bardzo dobrego) banana.
Ocena: 4 chi
Jadłam truskawkowy wariant i moim zdaniem jest znacznie lepszy niż typowe jogurty typu Jogobella – „nie wali kwachem”, jest przyjemnie owocowy, choć faktycznie mógłby być gęstszy. Gruszkowy mnie nie kusi, ale spróbuję jeszcze bananowego, skoro tak polecasz – nie wzięłam go wcześniej, bo bałam się takiego bardzo sztucznego aromatu :D
Zgadzam się, jest lepszy od Jogobelli. W tej chwili deser Zotta wali cukrem :/ Od reszty jogobellowego typu pewnie też, bo te jogurty z kolei są nudne i nazbyt rzadkie – jeszcze rzadsze od prezentowanych proteinowców. Chociaż mogę się mylić, bo dawno „przeciętnych jogurtów owocowych” nie kupowałam.
Daj znać po spróbowaniu bananowego :)
Próbowałam bananowy i truskawkowy (innych smaków u mnie nie ma) i o ile bananowy był pozytywnym zaskoczeniem (oczywiście, jak na taki jogurt), tak truskawkowy wydał mi się jakiś… sztucznawy i mdły. W dodatku ani odrobinki truskawek nie znalazłam.
W całości mi coś nie grało. Na pewno słodzikowość, ale chyba też ta wodnistość i poczucie „uważaj, zaraz zacznę ściągać gębę”. Tobie rzadkawość nie przeszkadzała, teraz mam jednak wrażenie, że mi się wyjątkowo wodniste sztuki trafiły, ale właśnie przez słodzikowość i takie „coś niegrającego” nie kupię ponownie. Ewentualnie gruszkę, jak pojawi się u mnie ten smak, z ciekawości i ze znudzenia jogurtowym rynkiem.
PS A masz też z Biedronki jogurty greckie Kolios?
Dziwi mnie, że w Twoim jogurcie nie było owoców. W moim były ogromne i fajne. No i jeśli miałaś jeszcze rzadsze sztuki, to… hmm… trafiła Ci się wyjątkowo chamska partia :/
„Poczucie »uważaj, zaraz zacznę ściągać gębę«” – haha :D
Greckich nie kupowałam. Nawet na nie nie patrzyłam.
Dla mnie byłyby za mało gęste, a jak już jem coś z większą ilością białka, to oczekuję gęstości :D
A że unikam wszystkiego z napisem protein, zapewne nie zarejestruję ich obecności w sklepie :P
A zatem proteinowy Ehrmann, nie ma zmiłuj ;) Słowo „białko” zamażemy Ci na opakowaniu i nie będziesz musiała czytać.
Póki co najbardziej lubię ten z Piątnicy 3%, ale będę się za tym co polecasz rozglądać :)
To dwie zupełnie inne konsystencje. Deser Ehrmanna trudno nazwać jogurtem.
Śliczne mają opakowania!
Całkiem przyjazne :) Skusisz się?
Jak zostaną na rynku przez kolejne 3 lata, to jest szansa, że zdążę się skusić ;)
Będę trzymać kciuki :P
A my jadłyśmy tylko wersję gruszkową, bo z całej trójki tylko ta wydawała nam się ciekawa ;) Dobry ale bez szału jogurt, po którego już nie sięgniemy. Truskawka jest zbyt zwyczajna aby skusić się na słodki jogurt a banan… banan na pewno by nam nie smakował :)
Szkoda, że wybrałyście najgorszą wersję i wciąż myślicie, że jest najlepsza :P Ja tam do truskawy i bananiacza będę wracać.
Mimo rzadkości, banan bardzo dobry. Sam nie wiem. Proszkowatość mi nie przeszkadza, bo to przy żółtych wygibasach jest raczej częste. Wanilia też nie. Paradoks jest taki, że z braku minusów… nie wyłonię plusa. Nie jest po prostu na tyle atrakcyjny, bym go kupił.
Ja będę wracała na pewno.
Jeśli chcecie być na bieżąco z ofertami sklepów i kupować swoje ulubione jogurty na promocjach, to polecam ściągnąć sobie naszą apkę – Moja Gazetka. Wszystkie aktualne gazetki większości sklepów w zasięgu kliknięcia. W razie pytań piszcie śmiało :) Iwona, Moja Gazetka
;)
Polecam stronkę z promocja na bieżąco
Usunęłam link, bo Twój komentarz nie wnosi niczego do tematu. Następnym razem przynajmniej spróbuj zachować pozory ;)