Wielki test czekoladowych ryżów na mleku: Riso (Muller), Belriso (Zott), Ryzio (Łowicz), Ryż na mleku (Milbona)

Na koncepcję dzisiejszego wpisu wpadłam jednocześnie bardzo dawno i zupełnie niedawno. Bardzo dawno, ponieważ przed założeniem bloga zapisałam w notatniku kilkaset (!) pomysłów na recenzje i teksty niedzielne. Tkwią tam do dziś, acz o większości zapomniałam, przesunęłam je w czasie lub zrezygnowałam z realizacji. Dopiero niedawno za to uznałam, że skoro ryż na mleku wrócił do mych łask, mogłabym przetestować coś klasycznego. A z racji tego, że nie chciałam się rozdrabniać i pisać miliona osobnych recenzji, podjęłam decyzję o jednej dłuższej. I oto jest.

Jeśli podoba wam się ta forma, dajcie znać. Może jeszcze się na nią skuszę.

Muller, Riso ryż na mleczku z sosem czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Riso Czekolada – Muller

Jako pierwszy degustacji poddałam ryż na mleku ukochanej marki Muller. W jego składzie na czołowym miejscu znalazło się mleko pełne (42%), potem maślanka i woda. Tytułowego bohatera numer jeden – ryżu – jest 6,3%, czekolady w proszku 2,2%, a zwykłej czekolady 0,1%.

Deser waży 200 g i dostarcza 110 kcal w każdych 100 g.

Muller, Riso ryż na mleczku z sosem czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Szata graficzna jest przyzwoita i profesjonalnie wykonana, a kolorystyka elegancka. Obrazki mają dobrą rozdzielczość, co nie każdemu producentowi się udaje, choć oczywiście powinno. Kubeczek jest pełen klasy, acz nie do końca rozumiem, o co chodzi z tym niedźwiedziem. Z ryżem na mleku mi się nie kojarzy.

Riso Czekolada pachnie cudownie, zupełnie jak lody czekoladowe. Na górze spoczywa dużo mlecznej zawiesiny. Ryż jest twardawy, mączny i przyjemny. Występuje w takiej ilości, że deser nie przypomina ani zupy, ani betonu. Sos jest mocno czekoladowy, znów jak lody. Czuć w nim lekką proszkowatość.

Muller, Riso ryż na mleczku z sosem czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Deser marki Muller to porządna porcja czekoladowości. Marka nie przesadziła ze słodyczą, a ryżu jest w sam raz. Odrobinę przypomina mi wariancję na temat Monte.

Ocena: 5 chi


Zott, Belriso ryż na mleczku z sosem czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Belriso czekolada – Zott

Belriso marki Zott różni się od poprzednika już pod względem użytych surowców i wartości odżywczych. Zawiera aż 126 kcal w 100 g, przy czym kubek to znów 200 g produktu. Na pierwszym miejscu w składzie występuje mleko (59%), potem sos czekoladowy (15%, z czego czekolada zajmuje 16,5%). Śmietanka znajduje się dużo dalej i jest jej 7%. Ryżu odrobinę więcej, bo 8%.

Zott, Belriso ryż na mleczku z sosem czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Szatą graficzną Belriso przypomina Riso – nic dziwnego, wszak to główni konkurenci – acz moim zdaniem jest od niego odrobinę ładniejsze. Po ściągnięciu wieczka również zadowala wzrok konsumenta, bo deseru jest dużo. Zaczyna się tuż pod krawędzią, co pozytywnie działa na psychikę.

Na górze kubeczka widnieje mleczne i bardzo rzadkie – rzadsze od mullerowego – jeziorko. Jest słodkie, przyjemne. Czuć w nim… biszkopty. To miłe wrażenie nie opuściło mnie do końca degustacji.

Sos w deserze ryżowym marki Zott jest wyraźnie ciemniejszy. Pachnie intensywnie kakaowym kremem z wafelków, czym ponownie pokonuje Riso. Smakuje lekko truflowo. Jest mleczny pod względem konsystencji, czyli rzadki. Znajduje się oczywiście na spodzie.

Bohater tytułowy numer jeden, a więc ryż, jest gumowo-twardawy. Z zewnątrz miękki, w środku al dente. Ponadto mączny. Niby taki jak w Riso, a jednocześnie inny, gorszy. Występuje go więcej niż w poprzedniku.

Zott, Belriso ryż na mleczku z sosem czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

W całokształcie Belriso czekolada jest w porządku, ale tylko tyle. Nie zachwyca. Przypomina zupę z gumowo-twardawym ryżem, mleczno-biszkoptową zawiesiną i truflowym sosem czekoladowym. Pod względem smaku jest lepszy od Riso, ale ma dużo gorszą konsystencję.

Ocena: 4 chi


Łowicz, Ryzio ryż na mleczku z sosem o smaku czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Ryzio z sosem o smaku czekoladowym – Łowicz

Z deserem ryżowym marki Łowicz spotkałam się po raz pierwszy. Kalorycznością odpowiada raczej Belriso niż Riso, ponieważ dostarcza 123 kcal w 100 g. Waży odrobinę mniej od poprzedników, bo 180 g.

Na pierwszym miejscu w składzie występuje mleko pasteryzowane, potem wsad o smaku czekoladowym i ryż. Śmietanki zabrakło, a zawartość wypisanych surowców nie została określona procentowo.

Warto również zauważyć, że sos w deserze Ryzio jest o smaku, a nie czekoladowy.

Łowicz, Ryzio ryż na mleczku z sosem o smaku czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Szata graficzna produktu jest PRL-owska, ścianki zaś miejscami obdrapane. Wygląd nie zachęca do zakupu. Pozytywne emocje wzbudza dopiero sam deser, ponieważ jest go dużo. Zaczyna się tuż pod krawędzią, niemalże jak Belriso. Pachnie mlecznie, czekoladowo i słodko. Prawdopodobnie bliżej mu do Riso, acz trzeba brać pod uwagę fakt, że desery jadłam dzień po dniu i mogę się mylić.

Jasna zalewa w Ryziu jest mleczna, gęstawa i jakby galaretowata. Sos również jest gęsty, a do tego przyjemnie kakaowy, delikatnie proszkowaty. Dopiero po chwili degustowania zorientowałam się, że oba smaki są wyciszone, schowane za kotarą mdłego bezsmaku. Wielka szkoda.

Najgorszym elementem deseru jest ryż, a raczej ryżowa ciapa. W konsystencji okazał się tradycyjnie mączny, ale przede wszystkim rozmiękły, jakby producent zostawił garnek na gazie i zapomniał o nim. I jakby ryż gotował się nie kwadrans, ale co najmniej godzinę. Gdyby posiedział w wodzie jeszcze choćby minutę, stałby się proszkowatym i niejadalnym pseudobudyniem.

Łowicz, Ryzio ryż na mleczku z sosem o smaku czekoladowym, deser mleczny, copyright Olga Kublik

Ryzio z sosem o smaku czekoladowym mogę pochwalić za proporcje warstw, jednak to tyle. Jakość jest okropna, co widać zwłaszcza po rozciapanym ryżu. Deser przypomina mleczno-wodny budyń z sosem kakaowym i mączną papką. Na domiar złego ogólny bezsmak zawiera w sobie nutę podejrzanej goryczy lub czegoś równie paskudnego. Po degustacji w ustach zostaje niesmak.

Ocena: 2 chi ze wstążką


Milbona, Ryż na mleczku z sosem kakaowym, deser mleczny z Lidla, copyright Olga Kublik

Ryż na mleku z sosem kakaowym – Milbona

Na koniec zostawiłam deser, który jest wyjątkowy, bo nie czekoladowy, ale kakaowy. Waży 200 g i dostarcza 118 kcal w każdych 100 g.

Na pierwszym miejscu w składzie widnieje mleko pełne (56%), potem niestety woda, cukier, ryż (9%), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu (0,7%) i zwykłe kakao w proszku (0,3%). Reszta to dodatki.

Milbona, Ryż na mleczku z sosem kakaowym, deser mleczny z Lidla, copyright Olga Kublik

Szata graficzna ryżu na mleku marki własnej Lidla jest przeciętna, typowo dyskontowa. Ani ziębi, ani grzeje. Deseru znajduje się w kubeczku przyjemnie dużo. Na oko jest gęsty i żelkowaty, bardzo zwarty. Ziarna ryżu widać gołym okiem i sprawiają wrażenie podejrzanie wąskich, jakby użytym ryżem była odmiana jaśminowa (?; nie jestem pewna, nie czuję się specjalistką od odmian ryżu).

Produkt pachnie czekoladowymi, intensywne kakaowymi i słodkimi lodami. Zawdzięcza to ciemnemu sosowi, którego na dnie znajduje się sporo. Posiada jednolitą i gęstawą konsystencję. Smakuje kakaowo, a jednocześnie… hmm… iglastymi krzakami z cmentarza, których nazwy nie znam.

Biała zawiesina okazała się bardzo mleczna, przyjemna. Niesamowicie gęsta, przez co – w połączeniu z dużą ilością ryżu – deser jest niemal nieruchomy.

Ryżu znajduje się w deserze od zatrzęsienia. Nie jest twardy, jak w Riso czy Belriso, ani też papkowaty, jak w Ryziu. Zamiast tego okazał się gumowy, kauczukowy. Kiedy się w niego wgryzałam, w pierwszej chwili próbował odbić moje zęby i wrócić do pierwotnego stanu, a dopiero potem ulegał. Typowy kauczuk

Milbona, Ryż na mleczku z sosem kakaowym, deser mleczny z Lidla, copyright Olga Kublik

Choć w komentarzach pod recenzją Grand Dessertu Double Nut o deserze Milbony pojawiły się ciepłe słowa, nie mogę ich potwierdzić. Dla mnie deser jest przeciętny. W smaku akceptowalny, w konsystencji niestety okropny. O ile znaczącą gęstość mogłabym znieść, o tyle kauczukowy ryż wyklucza ponowny zakup.

Ocena: 3 chi ze wstążką


Składy i wartości odżywcze:


Ranking smaku:

I miejsce – Riso marki Muller
II miejsce – Belriso marki Zott
III miejsce – Ryż na mleku marki Milbona
IV miejsce – Ryzio marki Łowicz

***

Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)

30 myśli na temat “Wielki test czekoladowych ryżów na mleku: Riso (Muller), Belriso (Zott), Ryzio (Łowicz), Ryż na mleku (Milbona)

  1. Podoba mi się taki wielki test, mimo że produkty kompletnie nie dla mnie. Nie wiedziałam, może właśnie dlatego, że nie lubię tego typu deserów, że Łowicz też się na ryż na mleku wziął. A już klikając tutaj tak czułam, że Muller wygra. ;) Jakoś od lat mam do niego słabość (i trzymałam za niego kciuki), mimo że obecnie prawie nic Mullera nie jem (no, chyba że upoluję de Luxe).

    1. Ja też nie wiedziałam o ryżach Łowicza i mam słabość do Mullera, mimo iż Mixów od dawna nie kupuję, a o Mullermilchach wręcz zapomniałam.

      1. Ja też! Nigdy nie lubiłam zbytnio smakowych mlek, ale teraz już po prostu nie dałabym rady żadnego wypić. Odrzucają mnie tak ogółem.
        A na Mixy to się zirytowałam, jak wycofali taki chemiczno-pyszny z cytrynowymi kulkami, resztę pozmieniali (z wyglądu na pewno, bo smaku nie sprawdziłam, bo nie kupuję) i jakieś paskudy wprowadzili.

        1. Ja dałabym radę wypić Mullermilcha, bo smaki ma zacne, ale szkoda mi czasu i kalorii na tego typu produkty.

          Nie pisz, że paskudy, skoro nie próbowałaś ;>

  2. Ja to chyba żadnego z nich nie jadłam, bo jak już miałam do czynienia z takimi produktami, to wybierałam wanilię ;) I raczej wątpię, żebym kiedykolwiek kupiła któryś z nich – już wolę słodkie, jawnie niezdrowe słodycze; ))
    Moja mama za to uwielbia desery ryżowe, najbardziej Riso – wg niej są najsłodsze, choć chyba nie jadła z innych firm niż muller i zott.

  3. Jadłam wszystkie, choć Belriso dawno dawno temu. Cóż, podzielam opinię, choć Belriso u mnie wygrywa (ale to kwestia wspomnień). W Riso jakoś za twardy był ten ryż, a Milbona i Ryzio były bardzo takie wodniste, nie było też na czym zawiesić zęba (jakkolwiek dziwnie to brzmi). Jakby się nie mogli zdecydować, czy to ryż na mleku, czy budyń.

    1. Wygrywa Belriso, które jadłaś bardzo dawno? :D No ale okej, niech będzie, że za sentyment deser otrzymał dodatkowe punkty. Co do Milbony, moja była barrrdzo gęsta.

  4. Opakowanie Ryzia jest tak brzydkie, że aż się jeść odechciewa xD

    Wolę czytać pojedyncze recenzje, ale porównawcze uważam za bardzo praktyczne. Gdybym kiedyś chciała kupić czekoladowy ryż na mleku (czyli raczej nigdy bo wanilia rządzi), to przynajmniej będę wiedzieć który najlepszy. W ogóle pamiętam, że na początku bloga więcej było takich stricte porównawczych recenzji (czasem w kilku wpisach), a ostatni był z podsumowaniem. W sumie całkiem spoko to było, pamiętam, że pomogło mi w wyborze krówek bodajże : )

    1. Haha, fakt :D Za ładne nie jest.

      Takich długich tekstów pewnie nikt nie czyta. Tylko desperaci, osoby skrajnie znudzone życiem oraz zainteresowane zakupem w najbliższym czasie.

      Racja, tak było. Odeszłam od zbiorczych recenzji, bo gorzej się je później linkuje.

      Test waniliowych ryżów na mleku też planuję zrobić. Zainteresowana? :)

        1. niestety przeczytałam ten komentarz powyżej swojego =.= ,,desperaci, osoby skrajnie znudzone życiem oraz zainteresowane zakupem w najbliższym czasie”… … … dzięki >.<"

  5. och mnie o zdanie takich recenzji nawet nie musisz pytać- kocham je! i na Twojego wyjątkowego bloga właśnie trafiłam przez recenzję porównawczą batonów twarogowych (swoją drogą powinnam ją sobie odświeżyć)… i już zostałam przekupiona komiksami z Rubi :D Taka recenzja jest bardzo poręczna! Nie muszę buszować po całym blogu by znaleźć skurczybyka i jego kolegów ;) Co do ryżu- dwóch ostatnich tworów nie jadłam, ale zadziwiła mnie niesamowita zgodność co do riso i belriso… wielokrotnie wykłócałam się, że belriso w smaku jest lepsze… niestety tą konsystencją grzeszy na korzyć riso… Zamawiam więcej takich recenzji o ile nie są za bardzo pracochłonne i obciążające dla Ciebie ;)

    1. Tego typu duże porównania trochę czasu pochłaniają, więc codziennie publikować ich nie będę, acz postaram się robić je częściej niż w ostatnich latach.

  6. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi Muller najbardziej pasuje mi do czekoladowych czy deserowych smaków. Zott wydaje mi się zupełnie owocowy i to takie smaki wychodzą mu moim zdaniem najlepiej (no może Monte jest wyjątkiem ;))
    Wersje czekoladowe muszę sobie jednak niestety odpuścić.

    1. Ciekawa koncepcja :) „Owocowy Zott” to raczej Jogobella, czy może też być Belriso z sosem wiśniowym?

      Jakie smaki zatem byś chciała? ;>

      1. Oba :D

        Raczej nie mam smakowych uprzedzeń, czekolada odpada z powodu alergii ;/ Ale jeżeli ma być koncert życzeń… Wiśniowy ? Tutaj mam swojego faworyta ;)))

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.