Sterzing Vipiteno, bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe

Na bohatera dzisiejszej recenzji – jogurt bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe – natknęłam się przypadkiem, szukając w dużym Carrefourze 150-gramowych Almighurtów (nikt nie zabroni człowiekowi pomarzyć). Kiedy zobaczyłam, że jest kawowy, znajduje się w słoiczku, a do tego wcale nie kosztuje tak dużo (niestety nie pamiętam ile), wiedziałam, że musi wylądować w moim koszyku*.

* No dobra, naszym, bo taszczył go Pyszczek.

Sterzing Vipiteno, bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe, kawowy jogurt ekologiczny, copyright Olga Kublik

bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe

Kawowy jogurt włoskiej marki Sterzing Vipiteno nie tylko znajdował się w uroczym małym słoiczku, ale również został zabezpieczony specjalną plastikową nakrętką niczym musujące tabletki w tubkach. Dopisek bio w nazwie sugerował, że jest ekologiczny, a na etykiecie znalazła się informacja o braku glutenu. W składzie miejsce zagrzało za to mleko krowie, co niestety odbiera szansę degustacji weganom.

Sterzing Vipiteno, bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe, kawowy jogurt ekologiczny, copyright Olga Kublik

Jogurt bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe posiadał przepiękny kolor kawy z mlekiem. Na oko był rzadki, a podczas stania w lodówce dodatkowo się rozwarstwił. Pachniał kwaśnawo-gorzkawą kawą, charakterystyczną dla produktów nabiałowych – jogurtów, serków, napojów mlecznych – oczywiście wymieszaną z cukrem i mlekiem. Podczas jedzenia okazał się tak rzadki, na jakiego wyglądał. Gdyby nie słoiczkowe opakowanie, uznałabym, że jest jogurtem pitnym.

Sterzing Vipiteno, bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe, kawowy jogurt ekologiczny, copyright Olga Kublik

Deser był intensywnie kawowy i cierpko-kwaśno-gorzkawy, czyli idealny dla miłośników kawy zaklętej w nabiale. Co istotne, cukier stanowił miły dodatek, a nie motyw przewodni. W konsystencji jogurt był lekko parafinowy, daleki od jakiejkolwiek proszkowatości. Zbyt gęsty, by pić go ze słoiczka, ale za rzadki, aby wiosłować w nim łyżką. (Ostatecznie wybrałam to pierwsze).

Jeśli lubicie produkty wyraziście kawowe oraz tolerujecie łakocie o umiarkowanym lub niskim poziomie słodyczy, na bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe powinniście się skusić przynajmniej raz. Jego jedyną wadę stanowi zbyt rzadka konsystencja.

Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Sterzing Vipiteno, bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe, kawowy jogurt ekologiczny, skład i wartości odżywcze, copyright Olga Kublik

18 myśli na temat “Sterzing Vipiteno, bio Sterzinger YOGURT Vipetino Caffe

  1. Nie cierpię nabiału o smaku kawy właśnie za ten gorzko-kwaśny smak. No i nie lubię takich rzadkich jogurtów (które właśnie nie są ani do picia, ani do „wiosłowania łyżeczką”), więc już pomijając kwestię cukru – zdecydowanie nie dla mnie.

  2. Nie przepadam za kawowymi jogurtami, dodatkowo wolę te gęste, więc raczej go nie spróbuję. Ale wygląda smakowicie i wizualnie przypomina mi masło migdałowe :D

  3. Jedyna wada, niby niewielka, a w moim przypadku dyskwalifikuje produkt. :D Ale smak kawy brzmi fantastycznie, przypomina mi to jakiś inny kawowy jogurt, ale nie wiem czy z faktu na wczesną porę czy moją pamięć złotej rybki… nie mogę sobie przypomnieć. Coś mi świta jednak Lidlowa oferta.

    1. Lidlowa oferta? Nie kojarzę. Jeśli pitny, to może Jogurt Polski Mlekovity w plastikowej butelce (kawa z guaraną <3), a jeśli jakikolwiek, celuję w Danio.

  4. Ja również nie przepadam za jogurtami kawowymi, lodami o tym smaku też nie. Najlepsza kawa to dla mnie americano bez zbędnych dodatków :)

  5. W życiu nie wypiłabym jogurtu, a już na pewno nie ze słoika. Ja nawet maślankę czy kefir przelewam do szklanki i „łyżeczkuję”. :P Wyrazista kawowość i niska słodycz za to bardzo na plus, więc w sumie mogłabym spróbować. Zwłaszcza po tym, jak coś mi wyjątkowo nie wyszło przy mieszaniu jogurtu z kawą rozpuszczalną – kawa zbiła się w dziwną grudę, a ja ją połknęłam nie wiedząc o niej i było… nieprzyjemnie. Takie tam opowiastki z marnej egzystencji Kimiko.

    1. Pijesz/jesz maślankę… ze szklanki… łyżeczką? ;o

      Fuuuj! Ja za to kiedyś chciałam zrobić pyszną kawkę z adwokatem, ale likier po dodaniu do gorącego napoju zwarzył się i miałam kawę z obleśnymi farfoclami. Całość przypominała rzygi.

    1. Nie wiem, czy Ci mówiłam, ale w ramach ochoty na kawowy smak kupiłam Kopiko. Było to mniej więcej – pewnie więcej ;) – rok temu. Oczywiście nawet nie otworzyłam opakowania.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.