Bohaterka dzisiejszej recenzji – zachodnia tabliczka Fruit & Nut Chopped z serii Dairy Milk marki Cadbury – przywędrowała do mnie niespodziewanie i na specjalnych warunkach. Podarował mi ją zaprzyjaźniony fotograf, który z kolei czekoladę dostał od swojego znajomego. Z jednej strony sam był ciekaw smaku, więc zaznaczył, że mam mu część zostawić, z drugiej jednak znał mojego bloga i wiedział, że mnie przyda się bardziej. W efekcie nieotwartego jeszcze słodycza dostałam ja, pozbawiając prawowitego właściciela przyjemności rozpakowywania oraz szansy rychłego skonsumowania. Doceniam i dziękuję!
Dairy Milk Fruit & Nut Chopped
Lubię czekolady marki Cadbury. Spotkałam się z opinią, że to jeszcze bardziej przesłodzona Milka, ale nie zgadzam się z nią. W brytyjskich tabliczkach czuję i kakao, i mleko, i oczywiście cukier, ale uplasowany na poziomie akceptowalnym. Nie wyższy od ritterowego czy wedlowskiego. Standardowy, jak we wszystkich powszechnie dostępnych na rynku mlecznych słodyczach.
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę po wypakowaniu Dairy Milk Fruit & Nut Chopped z przepięknego opakowania, były kostki. Każdy rządek liczył trzy sztuki, które wyglądały tak uroczo, że niejeden dojrzały i poważny mężczyzna przygryzłby z zachwytu wargę. Mnie ten maleńki rozmiar i zaokrąglony kształt za każdym razem rozkłada na łopatki.
Fruit & Nut Chopped pachniała cudownie: bardzo dobrą i słodką mleczną czekoladą. Dość milkowo, co sprawia, że porównywanie konkurencyjnych marek wcale nie jest bezzasadne. (Nie zapominajmy również o fakcie, że niemal każda tabliczka czy baton Milki mają swoje odpowiedniki w asortymencie Cadbury). Smakowała również wybornie, ponieważ odpowiednio do zapachu: mlecznie i słodko.
Nie przepadam za czekoladami z pokruszonymi orzechami… chyba że występują u boku rodzynek. Tak też jest w przypadku Fruit & Nut Chopped, w związku z czym tabliczka miała szansę mnie oczarować, a szansę tę wykorzystała. Tworzyła na języku obłędne mleczne bagienko, pozostawiając duże, jędrne, słodkie i twardawe rodzynki, a także małe, jasne, świeże i chrupiące orzeszki. Choć nie zostanie moim ulubionym produktem marki Cadbury, nie ma w niej aspektu, do którego mogłabym się przyczepić.
Ocena: 5 chi ze wstążką
O tak, jedna z czekolad, których prawie nikt nie chce, nikogo nie ciekawi, tylko się ją „oddaje w prezencie”. Dobrze, że zakończenie tej prezentowej pętli padło na Ciebie i że nie znalazłaś w niej większych wad.
Tak, w końcu biedaczka trafiła do dobrego i ciepłego domu, w którym przyjęto ją z należytym szacunkiem.
Dla mnie Cadbury jest troszkę za słodkie, nie mniej i tak bardzo lubię tę markę. Czekolady z bakaliami uwielbiam (i bardzo mi ich brakuje w niecukrowym asortymencie), więc na pewno by mi smakowała <3
Nie wolisz całych orzechów laskowych? Dla mnie takiej nic nie przebije.
Lubię, ale ciężko mi określić, czy bardziej/mniej niż bakaliową. Kurczę, aż nabrałam ochoty na spróbowanie Torrasa steviowego z całymi orzechami! :D
Ja na dniach zabieram się za mleczną Terravitę Moc orzechów.
Nie jadłam, ale gdzieś ją widziałam :)
Może w internetach? ;)
Pewnie tak, ale mam wrażenie, ze gdzieś stacjonarnie :)
Rodzynek nie cierpię, pokruszonych orzechów też za bardzo nie lubię (wolę całe), ale chętnie bym zrobiła test porównawczy zwykłej mlecznej z obu firm.
Rodzynki polubiłam parę lat temu, a orzechy ja również wolę w formie niepokruszonej.
Z testem dobra myśl :)
Chyba by mi zasmakowała. Mam małe doświadczenie w kwestii tej firmy, ale każdy ich wyrób próbowany przeze mnie dobrze się spisywał. Ja z kolei wolę czekoladę z orzechami, niż gdyby miała być do tego z bakaliami.
Przecież orzechy to bakalie :P Chodzi Ci o to, że wolisz czekoladę z samymi pokruszonymi orzechami niż orzechami i rodzynkami?
Zapewne ją jadłam, ale smaku już nie pamiętam. Kiedyś często czekolady Cadbury przywoziłam z innych krajów i wiele smaków wypróbowałam – lubiłam je bardzo :)
Mam nadzieję, że kiedyś napiszę to samo, co napisałaś Ty :)
My za to nie przepadamy za czekoladami z rodzynkami :D Same orzechy mogłyby dla nas zostać :P
Nie, zdecydowanie nie :P
Szukałem słowa klucz „Picnic”. Nie znalazłem. Był tylko powiązany wpis… A czekolada aż bije batononoonononontrelemorelebrakujemislowa-podobnością.
No coś Ty! Klasyczny Picnic musi mieć wafla. Bezwaflowy jest wersją marną i niegodną :P