Czas na recenzję produktu zjedzonego dość dawno, bo w grudniu zeszłego roku.
Włoskie ciasteczka typu cantuccini weszły w skład zestawu toskańskich pyszności, które ze swojej podróży przywiózł mi tato. Z tej samej paczki na blogu pojawiły się już: zachwycające wizualnie ciasto La Focaccia Dolce, rewelacyjna czekolada ze słodzikiem Gianduja Lait Pate Noisettes, a także inny wariant twardych herbatników marki Antico Forno Vecchia Firenze, wzbogacone o czekoladowe dropsy Cantuccini al Cioccolato. Z góry wiedziałam, że dzisiejszy bohater również podbije moje serce.
Cantuccini Alle Mandorle
Toskańskie Cantuccini Alle Mandorle to twarde herbatniki z całymi migdałami. W paczce znajduje się ich aż 350 g, a każde 100 g dostarcza 453 miłe sercu i biodrom kalorie.
Na wypieczonej i ciemnej skórce połyskują wielkie kryształki cukru, co nie wróży dobrze, acz z ostatniej degustacji ciastek marki Antico Forno Vecchia Firenze zapamiętałam, że ów kontrowersyjny dodatek nie ma znaczenia, ponieważ nie wpływa negatywnie na odbiór.
Cantuccini Alle Mandorle pachniały bardzo suchymi waniliowymi biszkoptami. Odrobinę przypominały mi jedzone niedługo wcześniej bezglutenowe Frollini marki Schar. Migdałów na oko nie było w nich specjalnie dużo (producent podał, że zajmowały 20% całości), za to wyglądały na świeże i pyszne.
Ciastka były kamienne, czyli dokładnie takie, jakie być powinny i jakie kocham. W smaku – podobnie jak w zapachu – waniliowawe. Chrupały głośno. Ich słodycz okazała się wysoka, acz na szczęście nie miodowa, choć w składzie miód występował.
Migdały oceniłam jako doskonałe: soczyste i pełne smaku. Za jedyny niepotrzebny element uważam kryształki cukru występujące w produkcie. Skądinąd nie do końca rozumiem, czemu mają służyć, bo przesadna cukrowość to żadna zaleta, a i uroku herbatnikom nie dodają.
Choć rzadko je jadam, cantuccini są jednymi z moich ulubionych ciastek. Zwłaszcza te z wielkimi i świeżymi, aromatycznymi i przepysznymi migdałami.
Ku mej radości Cantuccini Alle Mandorle okazały się idealnym przykładem włoskich ciastek. Gdyby były odrobinę mniej cukrowe i zawierały więcej migdałów, wystawiłabym im maksimum chi.
Ocena: 5 chi ze wstążką
To ciastka z gatunku tych, które spróbowałabym tylko, gdybym wcześniej żadnych tego typu nie jadła, czyli tak z ciekawości. Teoretycznie lubię takie, praktycznie nie jem i nie mam ochoty, czemu oczywiście nie służy, że także te okazały się nieco zbyt cukrowe. W sumie mogłabym się podpisać pod zdaniem „Choć rzadko je…”.
Serio? Jak możesz… Ja przyjęłabym do domu każdy rodzaj i markę cantuccini, żeby zjeść i zaprezentować na blogu. Kocham!
Ja aż taka ciastkowa nie jestem, a jeszcze nigdy (albo nie pamiętam) nie widziałam ich w paczce o zadowalającej gramaturze, a ich nie miałabym komu oddać.
Fakt, cantuccini zawsze pakowane są do sporych paczek. W końcu włoskie rodziny liczą trochę więcej niż 2 + 1, czy nawet 2 + 2.
Tych konkretnych nigdy nie jadłam, ale ogolnie jestem fanką cantuccini. Zwłaszcza moczonych w mleku do połowy-część jest przyjemnie miękka, a część wciaz chrupiąca :) Mniam~
Ja wolę maczać ciastka w gorącej herbacie. Cantuccini z kolei najchętniej chrupię na sucho, bo po zamoczeniu tracą swą cudowną kamienną konsystencję.
Takie do herbatki jak znalazł :P
Ale bez maczania!
Jadłam tylko raz takie ciastka, ale z innej firmy i bodajże z czekoladą, ale bardzo mi zasmakowały, zdecydowanie kupiła mnie ich konsystencja :)
Lubię z czekoladą, ale nie bardziej niż z migdałami. Te drugie zawsze wygrają.
Ale bym zjadła! Zwłaszcza, że zawierają tak duże kawałki migdałów. Do maczania w herbacie – idealne! :D
Nie są idealne do herbaty (maczania w niej), bo tracą wówczas na twardości. Można maczać, ale tylko połowę co którejś sztuki.
Wyglądają smakowicie i twardo tak jak lubię, ale myślę, że mogę bez nich żyć ;)
Jak już spróbujesz, będziesz wiedziała, że bez życie bez cantuccini to żadne życie :P
Wiele cantuccini już jadłam i nie doszłam jeszcze do takich wniosków :D Wszystko przede mną ;)
Idealny chrupacz do fajnego filmu :D
Zgadzam się, sama praktykowałam.
Fajnie wyglądają. W zasadzie byłem przekonany, co do oceny. Kwestią zagadkową była tylko posypka z cukru.
Gdyby nie miliard stopni na zewnątrz, zaproponowałbym konsumpcję z gorzą herbatą. Może wtedy by jeszcze trochę zyskały.
Nie lubię łączyć ciastek cantuccini z herbatą, chyba że nie masz na myśli maczania.