Luppo Trio Caramel to suchy biszkopt kakaowy przełożony karmelem i oblany czekoladową polewą. Jak można przeczytać na stronie producenta – tureckiej marki Solen, odpowiedzialnej za istnienie m.in. Papity – słodycz występuje również w wariantach Milky, z mlecznym kremem, oraz Choco, z kremem kakaowym.
Gdyby to ode mnie zależało, bohater dzisiejszej recenzji nigdy nie zagościłby w sklepowym koszyku. Ponieważ jednak podczas pobytu w Auchan przykuł uwagę Pyszczka, zdecydowałam się podjąć wyzwanie i potowarzyszyć mojemu ukochanemu w spodziewanej niedoli. Skądinąd ostatecznie i tak wyszło, jak w większości przypadków, czyli słodycze degustowaliśmy osobno, a Pyszczek zapomniał nie tylko o tym, czy ciastko mu smakowało, ale wręcz że w ogóle je zjadł. Klasyka gatunku.
Luppo Trio Caramel
Moją niechęć do tego typu ciastek przełamały dwa aspekty: 1) biszkopt został przełożony karmelem, 2) Pyszczek się postarał i wynalazł coś nowego. Względny entuzjazm niestety nie pozostał ze mną na długo.
Gdy zdjęłam z produktu folię, moim oczom ukazała się lekka, zwarta, twardawa i bezczelnie plastikowa kostka czegoś tam słodkiego. Wyglądała, jakby dopiero co ściągnięto ją z fabrycznej taśmy, na której jedzie milion dokładnie takich samych, idealnych pod względem kształtu prostopadłościanów. Z pewnością zrobiłaby furorę na lekcjach matematyki podczas omawiania działu figur przestrzennych.
Choć część słodyczy pokrytych mleczną czekoladą lub złej jakości polewą stopiła się od wysokiej czerwcowej temperatury, powłoka Luppo Trio Caramel nie doznała żadnego uszczerbku. Niestety wątpię, by fakt ów przemawiał na jej korzyść. Sądzę raczej, że to kolejny dowód na sztuczność i plastikowość.
Ciastko marki Solen pachniało margarynową masą kakaowo-jakąś tam. Był to aromat ostry, sztuczny, lekko alkoholowy. Jak się pewnie domyślacie, niezbyt apetyczny.
Polewa na Luppo Trio Caramel okazała się cieniutka. Z całą pewnością nie była czekoladą, o czym ze smutkiem przekonałam się tuż po ugryzieniu jej. Dała się poznać jako twór jednolity, gładki i margarynowy. Przypominała tylko odrobinę lepszy smakowo wyrób czekoladopodobny. Jej jakość była po prostu podła.
Nie lepiej – o zgrozo – prezentował się biszkopt. Był suchy, a wręcz wyschnięty na wiór. Przywiódł mi na myśl suchą gąbkę bez jakiegokolwiek smaku. Został posmarowany kremem, który nie zawierał nawet cienia smaku karmelu. Był w stu procentach żaden. Słodki i piankowo-margarynowy. Obie warstwy wprost idealnie pasowały do paskudnej kakaowej polewy z plastiku.
W całokształcie Luppo Trio Caramel marki Solen to wyschnięty na wiór bezsmak z margarynowym kremem o smaku bez smaku i polewą aspirującą do tytułu współczesnego wyrobu czekoladopodobnego. Da się go przełknąć i przy słodyczowym głodzie jako tako przejdzie, ale na myśl o powtórce przejmuje mnie zgroza.
Plusami produktu są wielkość porcji, a przynajmniej byłby to plus, gdyby smak okazał się godny ludzkiego podniebienia, oraz niska słodycz. Cała reszta – z jakością na czele – stanowi ogromne minusy.
Koniec końców wcale się nie dziwię, że Pyszczek wyrzucił degustację z pamięci.
Ocena: 2 chi
Producent tych batonów nie ma czym się chwalić :P
Może jednak ma się czym pochwalić, bo np. posiada długiego… samochoda? :D
Lubię suche biszkopty, ale do tego nic mnie nie przekonuje i watpię, żebym kiedykolwiek miała okazję go jeść – zawsze to jeden stres smakowy w życiu mniej ;)
Święte słowa. Nie tykaj tego.
Wygląda zupełnie jak 7 days Cake Bar – pamiętasz je? Tylko one, wydaje mi się, były lepszej jakości. Biszkopt był mięciutki i jakby nasączony, a polewa chyba też margarynowa – ale w czasach, gdy takie rzeczy jadłam, nie skupiałam się na tym aspekcie. Na pewno była cienka. A krem był lekko alkoholowy.
Po tego gagatka na pewno bym nie sięgnęła. Suchy biszkopt z pianką margarynową – bleeee.
Ależ pamiętam. Nawet te małe paskudy zrecenzowałam :) Za dzieciaka jednak nie jadłam ich wcale dużo, bo wolałam rogale 7Days. Mmm, nadal za nimi przepadam.
Teraz widzę, że też Ci tyłka nie urwały :D Dla mnie to zupełnie różne kategorie produktów, więc nie umiałabym wybrać, czy wolę rogaliki, czy te ciacha.
Rogaliki są super. Sądzę, że w skali chi zdobyłyby 5-6 piechów, w zależności od wariantu smakowego. Mój ukochany to spumante, ale bardzo dobrze wspominam również truskawkę. Ta druga niestety została wycofana, jak byłam w podstawówce (?). Nowych, czyli podwójnych smaków już nie próbowałam. Ciastek francuskich też nie.
Ciastka francuskie jadłam w gimnazjum w gimnazjum, jak byłam na obozie w Grecji – tam chyba były wcześniej. Rogalika z truskawkami nie pamiętam, więc pewnie nie jadłam. Jedynie jadłam Spumante i Czekoladowego chyba… I najbardziej lubię czekoladowego :D
W gimnazjum w gimnazjum powiadasz? Myślałam, że raczej w gimnazjum, ale w gimnazjum przecież też mogłaś :D
Z francuskimi ciastkami kojarzą mi się Fornetti. O dżizas… Czy to można jeszcze gdzieś kupić?!
Nigdy nie jadłam, ale mogę łatwo sobie wyobrazić smak, raczej by mi nie podszedł. Od razu skojarzyło mi się z 7 Daysami Cake Bar, chociaż z tego co pamiętam one mi smakowały.
Oczywiście jadłam torciki Chipity. Są odrobinę lepsze, ale naprawdę odrobinę.
brrrr… pamiętam i jadłam na bank fioletowego i jeszcze jakiegoś… białego? W każdym razie tego nie i również nie dziwię się, że nie zagościł na dłużej w pamięci Pyszczka xD Totalnie rozmiażdżyłaś mnie zdaniem: ,,Wyglądała, jakby dopiero co ściągnięto ją z fabrycznej taśmy, na której jedzie milion dokładnie takich samych, idealnych pod względem kształtu prostopadłościanów. Z pewnością zrobiłaby furorę na lekcjach matematyki podczas omawiania działu figur przestrzennych” – o matko jedyna… czytałam ten fragment z kilka razy i nie przestaje mnie bawić xD
Jak Cię tak bawi moja ociekająca profesjonalizmem recenzja, to zjedz wszystkie dostępne na rynku Luppo Trio, a potem sucholce-margarynolce konkurencyjnych marek. Od razu odechce Ci się śmiać :D
nawet już odechciało xD
Słowa „suchy biszkopt” w odniesieniu do takiego tworu od razu mi nie pasują. Powinien być mokry kapeć! Przynajmiej producent przy opisie nie kłamał.
Widywałam takie nie raz na stacjach benzynowych, ale nie wiem nawet czy karmelowe akurat, bo ani trochę nie ciekawią. Po Twojej recenzji już w ogóle… Jak przy takiej cienkości polewy czuć margarynę, a im dalej w środek, tym gorzej… Współczuję Ci tego czegoś.
Owszem, powinien, no ale cóż… :P
Dzięki za współczucie. W ramach empatii zjedz takie dwa.
Znamy to xD Kiedy pytamy się taty czy jadł dane ciastka, które zostawiłyśmy mu w szafie pół godziny myśli o jakie ciastka chodzi. Potem gdy dopytujemy czy mu smakowały to odpowiada, że chyba tak xD
Spoko, moja mama również jest w gronie ignorantów. Jak tak można? ;(
Chyba nie tylko mi przypomniały się tygodniówki. To wygląda dobrze. Zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz. Dziwne, że…. a może, lepiej nie będę mówił. Szkoda. Choć w morzu słodyczy, które można zjeść, jeden unicorn mniej, nie zrobi różnicy.
Jak dobrze wygląda, to bierz, może Ci posmakuje. Dla mnie nawet nie wygląda dobrze.