Prezentowane dziś krówki mleczne marki Cukrówka to produkt stworzony z myślą o przedsiębiorcach, którzy chcą się wyróżnić, częstując klientów czymś niewielkim, słodkim i polskim. Słodycze przydadzą się również ślubnej parze, gdy będzie rozsyłała zaproszenia, przyszłemu solenizantowi, świeżo upieczonej mamie lub organizatorowi dużego wydarzenia, na które gości wypada elegancko zaprosić, bądź też podziękować im za udział. Możliwości jest wiele. Warto szczególnie dlatego, że zamówienia składa się hurtowo, szata graficzna opakowań jest przepiękna (dla mnie numer jeden to krówka w biało-różowe paski), a logo lub napis na papierku zależy od inwencji twórczej zamawiającego.
Ja Cukrówki – cztery sztuki – otrzymałam od producenta wraz z miłym komplementem, który połechtał moje ego (wynika z niego, że jestem wybitną testerką). Na wadze pokazały 64 g, co oznacza, że 1 krówka marki Cukrówka waży 16 g (w praktyce dwie rzeczywiście ważyły po 16 g, jedna 15 g, a jedna 17 g). Ich skład jest dość długi, wartości odżywcze zaś na chwilę obecną nieodgadnione.
PS Jeśli po recenzji nabierzecie ochoty na wypróbowanie krówek za darmo, zamówienie złożyć możecie tutaj. Uwaga, za dostawę płaci się 6,90 zł.
krówki mleczne Cukrówki
Kupowanie krówek to loteria. Nawet jeśli mamy zaufanie do jakiejś marki i lubimy jej cukierki, może się zdarzyć, że trafimy na konsystencję, która nas rozczaruje. Warto bowiem wiedzieć, że kruchość i wilgotność pomadek zależy nie tylko od składu, ale również długości leżakowania. Im świeższe, tym bardziej płynne, czasem mordoklejkowate. Im starsze, tym bardziej kamienne.
Wobec powyższego należy wyczuć moment i nabić krówkę na ząb w dokładnie takim stadium rozwoju, w jakim ustrzeli nasze serce i rzuci na kolana, triumfalnie mucząc.
Mój ulubiony etap żywotności krówki to ten, w którym otoczka jest już dość gruba, porządnie skrystalizowana i krucha (ale nie twarda!), środek zaś płynie niczym gęsta karmelowa rzeka.
By uzyskać ukochaną konsystencję, z degustacją krówek mlecznych czekałam ponad tydzień. Jak się miało okazać, słusznie. Każdy z cukierków był kruchy i gęsty jednocześnie, przy czym nadzienie ani odrobinę nie przypominało mordoklejki. Nie wchodziło w zęby, nie zalepiało szczęki, nie mordokleiło jej.
Cukierki marki Cukrówka pachniały pięknie: maślano i typowo krówkowo. Daję słowo, że jeszcze przed rozkrojeniem ich czułam świeży i ciągnący się środeczek. Ich kształt był idealny. Krówki były równe, gładkie, modelowe. Tak jak wspomniałam, z zewnątrz kruche i powodujące przyjemne rzężenie pod zębami, wewnątrz gęste. W smaku wyraziste, słodkie, maślane i… nawet nie mleczne, ale śmietankowe.
Krówki były słodkie. Bardzo, ale nie przesadnie, jak choćby krówki z Wawelu. Po zjedzeniu jednej moja ślina stała się gęsta i pełna cukru oraz smaku toffi. Od razu wiedziałam, że zjem wszystkie naraz.
Mimo iż długi skład spowodował, że odrobinę bałam się przekombinowanego smaku cukierków, nic takiego nie miało miejsca. Podobnie jak krówki reklamowe konkurencyjnej marki Krogal, Cukrówki bezapelacyjnie mnie uwiodły. Mało tego, dzięki nim utwierdziłam się w przekonaniu, że krówki reklamowe są lepsze od większości pomadek dostępnych w sklepach i dedykowanych konsumentom prywatnym.
Ocena: 6 chi
Skład:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Cukrówki,
lub odwiedź fanpage na Instagramie)
Zrobić smaczną krówkę to sztuka – po ocenie widzę, że chyba się udało, chociaż do maksymalnej noty jednak zabrakło ;)
Zrobić cokolwiek smacznego to sztuka, krówki nie są pod tym względem wyjątkowe. A 6 chi to maksymalna ocena. Unicorn jest wyróżnieniem i wykracza poza skalę :)
Nie wiem czy kiedykolwiek je jadłam, ale jest to prawdopodobne, bo z różnymi firmowymi krówkami miałam do czynienia, a jakieś zamawia też mój tata (nie mam jednak pojęcia gdzie). Te wyglądają pysznie i super trafilaś w czas degustacji ;) Lubię takie z chrupiącą otoczką i ciągnącym środkiem, ale na chwilę obecną zjadłabym ciągutkę (a w szufladzie nam tylko skamieniałe już jakieś eko krówki i oczywiście moje ulubione superkrówki :D)
Zmiksuj kamulce, dodaj czegoś i zlep na nowo, może będą lepsze :D
Dla mnie jedyna słuszna krówka to tw zupełnie krucha, ew. z paskiem płynnego (nie mordoklejkowatego!) karmelu
Takie krówki… miód na moje słodycowe serce ;)
Zupełnie krucha?! O nie :(
kurcze… szkoda, że ja również nie byłam dla nich wybitna >.
ucięło =.=
kurcze… szkoda, że ja również nie byłam dla nich wybitna T.T tylko ,,surowa” xD No niee… więcej ich stadka paść nie będę w takim razie ;D
PS Płaciłaś serio za dostawę? :>
Zagotuj się, to nie będziesz surowa. Ew. możesz się nadziać na grilla.
PS Nic takiego nie napisałam ;>
Tak można wywnioskoskować z konekstu wypowiedzi: ,,Uwaga, za dostawę płaci się 6,90 zł”.
A Ty tak zrobiłaś!? :D
Ja dostałam do recenzji, więc nie płaciłam. Inni chętni będą musieli, bo dla marki byłoby nieopłacalne fundować wszystkim wysyłkę.
Czy się nadziałam na ruszt? Nie, po prostu nie jestem surowa. Łagodna jak baranek z natury swej własnej i nieudawanej ]:->
nie wiem gdzie miałam głowę, że ich o to nie spytałam =.= to oczywiste… Dlatego Ty jesteś wybitna, a ja surowa… choć szczerze? Wolałabym być al dente :>
Buahahaha! Baranek! a to dobre! Chociaż z rogami to się w sumie zgadza, bo ubodnąć to kto jak kto, ale Ty potrafisz ;D
Ja nie trykam rogami, szkoda mi czasu na zabawy. Jak mam powód, od razu przebijam na wylot ]:->
To ja wolę to najświeższe, mordoklejkowe stadium krówki :D Po tych spodziewałabym się właśnie mordoklejkowatości (?), bo są takie gładkie bardzo z zewnątrz. Oh well, uwielbiam krówki <3
Lubisz potem przez cały dzień wyciągać cukierki z zębów? :D
TAAAK. Z zębów i jak kiedyś nosiłam aparat ortodontyczny – także z zamków na zębach <3
Cudownie <3
O ja Cię, rzeczywiście skład niezły…
Specjalnie jest taki długi. Jak ktoś zapomni szalika na spacer jesienną porą, będzie mógł owinąć nim szyjkę.
Rzeczywiście, Cukrówki mają bardzo ładną szatę graficzną opakowań, skoro tak dobrze je oceniasz to muszą być warte zakupu :)
Są :)
Ta by mi smakowała bo nie jest mega ciagnąca:) . Dziś do Wrocławia wiozę pudełeczko krówek Sandomierskich:) . Wybacz ,że mnie tak mało u ciebie,ale całe wakacje mam Jasia w domu i nie mam czasu na czytanie,ale jak tylko pójdzie do przedszkola to nadrobię zaległości:)
Nie szkodzi, nie przejmuj się niczym :* I miłego nadrabiania później :P
Ej, prawda, prawda. Niejednokrotnie jadłem jakieś krówki w „firmowych” papierkach. I rzeczywiście, miały inny, niekamienny, smak. Zachęcony wspomnieniami w miejscu X,Y,Z, kupowałem paczkę cuksów w markecie. I co? No i… krowie… gie. Nie ten sam smak. Dobrze wiedzieć gdzie się kierować, mając zamówienie ;)
Jest to świetny pomysł na prezent w podziękowaniu czy słodka rozdawajka z własnym firmowym logo :) Jedynie co, to skład nam się nie podoba ale ważne, że są smaczne :P
Prezent w podziękowaniu kupowany hurtowo? Ktoś musiały zrobić coś naprawdę dobrego, np. uratować życie członkowi rodziny obdarowującego.
Skład mnie również się nie podoba, ale co zrobić?
Co do „drugiego wstępu” – no właśnie… Z doświadczenia wiem, że za stare (a w sklepie zapewniali, że tylko co świeżutkie przyjechały) krówki z Olecka są obrzydliwe. Wszyscy mówią, że świeże są pyszne i ponoć mają konsystencję jaką lubią. Przez to straciłam zaufanie do kupowania jakichkolwiek krówek i trafiły do słodyczy, które „lubię, ale nie jem”.
Cukrówka – i przynajmniej na cukrowość nie można narzekać, bo pasuje do nazwy. xD A tak serio… chcę je. Mimo składu, bo w końcu raz i drugi trafiły się słodycze z niewzorowym składem, które mi smakowały.
Konsystencję krówek lubię taką samą, co Ty, więc pozwól, że dopytam: tydzień trzymałaś je w lodówce czy nie? Ostatnio dostałam info, że krówki TRZEBA trzymać w lodówce.
Czyli krówki trafiły do wora z chałwą i marcepanem. U mnie tak samo ;)
Zagadaj do firmy o współpracę. Zawsze to jeden blog promujący produkt więcej.
Tydzień – tu się zgadza – ale że w lodówce?! Never. Leżały luzem za szafce. Nienawidzę słodyczy z lodówki i pierwsze słyszę, żeby trzeba było tam wsadzać biedne krówki.
Zgadnij, co za stadko dziś do mnie trafiło. <3
Właśnie ja też nienawidzę słodyczy z lodówki i byłam w szoku, gdy usłyszałam, że krówki trzyma się w lodówce. Myślałam, że to ze mną coś nie tak, bo to dla mnie… wręcz nieludzkie. Uf, kamień z serca.
Kiedy recenzja? Za rok? Nie no, to współpraca… To co, za pół? :D
Słaby serwis, nie polecamy!
Możesz rozwinąć? Chętnie się dowiem, co masz na myśli.