Niestarzejący się hit, najsłodszy sposób na podziękowanie oraz jedna z najlepszych bombonierek dostępnych na polskim rynku. Merci – coś, co prawdopodobnie zna i lubi każdy. Białe opakowanie z kolorowymi motywami, które skrywa w sobie czekoladowe paluszki w różnych smakach. Klasyczne, czyli czerwone, to osiem wariantów, których liczba uzależniona jest od gramatury opakowania.
Bombonierkę marki Storck oczywiście jadłam, i to nie raz. Problem w tym, że nie potrafię sobie przypomnieć kiedy. W liceum? Gimnazjum? Wcześniej? Może i w podstawówce. Zresztą mniejsza o to. Najważniejsze, że nie zaprezentowałam jej jeszcze na blogu. Błąd naprawiam niniejszym wpisem.
Degustację czekoladek podzieliłam na dwa podejścia. Podczas pierwszego czoła stawiłam czterem batonikom mlecznym, podczas drugiego czterem deserowym. Były to ilości z dolnego przedziału kategorii w sam raz na raz, ponieważ cztery czekoladki Merci ważą ok. 50 g i dostarczają 281 kcal.
Merci Milk Chocolate
(czekoladka śmietankowa – granatowa)
Mleczna, a raczej Śmietankowa czekoladka Merci nie pachniała ani odkrywczo, ani nowatorsko. Raczyła nozdrza przyjemną mlecznością i słodyczą. Aromat ów skojarzył mi się z niewymagającą dziecięcą radością.
Ponieważ było gorąco, czekolada lekko się topiła. Była miękka, aksamitna i głęboko bagienkowa. Leciutko proszkowata. Tak kremowa, że przypominała raczej zastygły mleczno-kakaowy krem niż czekoladę.
Śmietankowa smakowała bardzo (!) mlecznie i słodko. Okazała się przepyszna, lecz zbyt zwykła, by stać się numerem jeden. Naturalnie jeszcze do niej wrócę.
Ocena: 5 chi
Merci Hazelnut-almond
(czekoladka orzechowo-migdałowa – zielona)
Za orzechowo-migdałowym batonikiem Merci nie przepadałam nigdy, gdyż drobne orzechy nie są dodatkiem, który w czekoladach cenię. Ponieważ jednak chciałam opisać wszystkie, szansę dałam i jemu.
Czekoladka pachniała cudownie, bo świeżymi orzechami laskowymi. Nic w tym dziwnego, wszak w przekroju było ich naprawdę sporo. Mnogość dodatków – jeszcze bardziej wyczuwalna podczas jedzenia – przyczyniła się również do odmiennej konsystencji. Skupione obok siebie fragmenty bakalii trzymały czekoladę w ryzach, przez co nie topiła się, ani też nie była bagienkowa, tak jak Śmietankowa.
Orzechy laskowe okazały się świeże i chrupiące, acz przez wielkość właziły w zęby. Obecności migdałów nie odnotowałam wcale – szkoda. Czekolada była mleczna i dobrze wyczuwalna, nie zagłuszała jednak orzechów. Stanowiła bardzo przyjemne tło.
Choć smakowo czekoladce nie mam do zarzucenia niczego, siekane orzeszki to wciąż nie moja bajka.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Merci Hazelnut-creme
(czekoladka nugatowa – jasnobrązowa)
Nugatowa czekoladka Merci zawsze była moim numerem dwa – występowała zaraz po królewskim marcepanie. Pachniała znajomo. Nie jestem pewna, czy nugatem, ale z braku innych pomysłów niech będzie, że tak. Rozpływała się w ustach na cudowne, gęste i słodkie bagienko.
Krem w batoniku był jednolity, jedwabisty. Bardziej aksamitny niż sam aksamit. Smakował esencją orzechów laskowych. Przywiódł mi na myśl świąteczne pralinki Milki – Feine Kugeln Noisette.
Tak miękki i pysznie nugatowy twór aż żal gryźć, toteż całość wyssałam.
Ocena: 6 chi
Merci Praline-creme
(czekoladka pralinowa – ciemnofioletowa)
Pralinowa czekoladka z kolei zawsze była jednym z wariantów najbardziej nieprzeniknionych oraz bliżej nieokreślonych (druga to Mus czekoladowy). Nie umiałam przypisać jej żadnego smaku i jadłam tylko wtedy, gdy nie pozostało nic innego, a i z takich chwil w ogóle jej nie pamiętam.
Czekoladka pachniała mleczną czekoladą, po prostu. Posiadała grzybową nutę, która co prawda nie ma niczego wspólnego z prawdziwymi grzybami, ale nie znajduję dla niej lepszej nazwy, toteż zawsze używam tej. Chodzi o poniuch, który pojawia się w zwykłych, często niemarkowych mlecznych czekoladach. Czując go, wie się, że degustacja będzie bardzo smaczna, lecz nie dostarczy żadnych wyjątkowych wrażeń. Ot, czysta mleczna i dziecięca przyjemność.
W konsystencji czekolada okazała się cudownie jedwabista. Smakowała – uwaga, uwaga – mleczną czekoladą. Tu także pojawił się grzybowy akcent. Skrywające się w niej nadzienie było czekoladowe jak polewa, acz już klasycznie, czyli raczej kakaowo niż mlecznie. Posiadało barwę tylko odrobinę ciemniejszą od nadzienia z nugatowej poprzedniczki, wciąż jednak był to odcień koloru orzechowego.
Całość była słodka i przyjemna, niestety odrobinę nudna. Przypominała kakaowe Loffel Ei pozbawione piankowej konsystencji aero i piekielnej cukrowości.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Merci Dark cream
(czekoladka deserowa mleczna – śliwkowo fioletowa)
Z ustaleniem koloru paska w wariancie Deserowym mlecznym czekoladki Merci miałam lekki problem. Na opakowaniu wyglądał na brązowy, w rzeczywistości jednak przypominał fioletowy. Nie taki, jak w czekoladce Pralinowej, czyli fiołkowy, ale śliwkowy.
Czekoladka pachniała deserowo i słodko zarazem. Ona także posiadała nutę grzybową. Była mięciutka i cudownie bagienkowa, w smaku jednicześnie kakaowa i słodka. Pod względem konsystencji przypominała aksamit ze szczyptą proszkowatości, acz zdecydowanie niższej niż w wariancie Śmietankowym, co wydało mi się zaskakujące. Zresztą nawet niekoniecznie proszkowatości, co raczej węgielkowości, pyłkowości.
Z nieskrywanym zdziwieniem uznałam, że Deserowy mleczny wariant czekoladek Merci jest… lepszy niż Śmietankowy, a więc czysty mleczny.
Ocena: 6 chi
Merci Dark mousse
(czekoladka mus czekoladowy – czerwona)
Bliżej Nieokreślona Czekoladka Merci Numer Dwa okazała się mieć smak o nazwie Mus czekoladowy. Adekwatnie do tego faktu pachniała ciemną czekoladą, acz intensywniej kakaowo niż poprzedniczka (Deserowa mleczna). Cudownie!
Czekolada była niemal zupełnie rozpuszczalna, proszkowata i intensywnie kakaowa. Skrywający się pod nią krem przypominał nadzienie z czekoladki Pralinowej, tyle że posiadał inny, ciemniejszy kolor. Ponieważ deserowa czekolada marki Storck przypadła mi do gustu bardziej niż mleczna, Musowi czekoladowemu zdecydowałam się przyznać lepszą ocenę.
Batonik przywiódł mi na myśl słodkie i kakaowe Loffel Ei w wydaniu ciemnym i bez nadzienia aero.
Ocena: 6 chi
Merci Marzipan
(czekoladka marcepanowa – złota)
Podczas gdy wiele osób gniewa się na marcepanowy smak czekoladek Merci i na dzień dobry podkłada wszystkie sztuki nielubianemu członkowi rodziny pod nos, dla mnie zawsze był on numerem jeden.
Czekoladka Marcepanowa pachniała cudownie i w 100% zgodnie z nazwą. W smaku była słodka, kakaowa i oczywiście marcepanowa. W warstwie czekolady nieco twardsza niż poprzednie warianty. Sam marcepan również był twardawy i lekko ziarnisty, ale cudowny.
Tu nie zmieniło się – i prawdopodobnie nigdy nie zmieni się – nic. Uwielbiam tę czekoladkę!
Ocena: 6 chi ze wstążką
Merci Coffe and cream
(czekoladka kawowo-śmietankowa – brązowa)
Lubię kawę, lecz kawowo-śmietankowe słodycze już nie bardzo. Denerwuje mnie koncepcja łączonych warstw, zwłaszcza że jedna z nich – zazwyczaj biała – z reguły zostaje zagłuszona przez drugą. Czekoladce Merci z brązowym paskiem trzeba było jednak stawić czoła.
Kawowo-śmietankowy batonik pachniał cudownie, ponieważ intensywnie kawowo. Był miękki od temperatury i bagienkowy podczas jedzenia. Aksamitny, bez choćby cienia proszkowatości.
Biała część może i była czekoladą, ale – tak jak się spodziewałam – zginęła pod warstwą ciemną. W tej drugiej odnalazłam odrobinę goryczy, motywem przewodnim jednak była słodycz i kawa w wersji pocukrzonej. Na szczęście świeża, aromatyczna i pełna smaku.
To pyszna czekoladka, tyle że spodziewanie jednowymiarowa.
Ocena: 5 chi
Warianty smakowe, skład i wartości odżywcze:
***
Doceniasz moją pracę? „Postaw mi kawę” i pomóż rozwijać blog – dla Ciebie i innych osób. Dziękuję :)
Wczoraj jadłam mus czekoladowy i marcepanową (zostały resztki, nie było dużego wyboru :D) – marcepanową kiedyś lubiłam dużo bardziej (była jedną z moich ulubionych, może nie na 1 miejscu, ale coś koło 3 na pewno…), a od jakiegoś czasu wolę zdecydowanie inne. U mnie numerem 1 jest obecnie nugatowa, następnie zielona z orzechami (nie wiedziałam, że w niej są migdały :D) i kawowo – śmietankowa. Resztę to już jem z braku innych, choć w sumie każda coś w sobie ma dobrego ;)
Nugatowa była i moją ulubioną (2. miejsce), teraz jednak oczarowały mnie przede wszystkim ciemne. W zielonej też nie wiedziałam, że są migdały, póki nie zasiadłam do pisania recenzji. Niespodzianeczka ;) Kawa-śmietanka to dla mnie niestety nuda.
Kiedy w moim domu pojawiały się te czekoladki to rodzinka „rzucała się” na te z kawą a potem orzechami – mleczna i marcepanowa zawsze zostawały :)
Buu. Gdybym wiedziała, to bym po biedne odpadki przyjeżdżała ze śmieciarką zwaną otworem gębowym.
Uwielbiam Merci – jadłam chyba tylko ten czerwony wariant jeśli chodzi o kompozycję czekoladek. Kiedyś też jadłam dużą tabliczkę czekolady Merci (granatową) oraz Merci w wersji czekoladek wielkości połowy takiego batonika. Najbardziej lubię granatową, deserową, zieloną, brązową, fioletową (pralinową).
Warianty deserowe też lubię, ale nie tak, jak powyższe mleczne. Jako dziecko nie lubiłam kawowej oraz marcepanowej, ale potem dojrzałam do tych smaków :)
A planujesz test innych kolorów opakowań? Różnią się jakoś wariantami czekoladek w środku?
W ogóle uważam, że Merci jest 100000% lepsze niż Lindorki.
Miałam zadać dokładnie to samo pytanie w kwestii testowania innych wariantów Merci. Mnie się wydaje, że niektóre smaki się różnią, a niektóre pokrywają.
EllaCanto: Nie jadłam innego zestawu poza czerwonym. Podobnie czekolad czy batoników w odmiennej formie lub rozmiarze. Wszystko przede mną :)
mdusia123: Tak, niektóre smaki w zestawach różnią się. Inaczej podział na zestawy nie miałby sensu. Jeśli nadarzy się okazja, z wielką przyjemnością je zaprezentuję :)
Dla mnie najlepsza nugatowa i marcepanowa! <3
Moje przeszłe ja zgadza się z Tobą w 100%. Obecne tak powiedzmy w 80%.
Mam swoich faworytów w tym opakowaniu :D Straszne jest to, że większość ludzi z tej bombonierki wybiera te same smaki, co skutkuje pozostawieniem deserowych batoników dla zdesperowanych koneserów.
Masz rację. Jako dziecko ubolewałam na tym faktem, będąc w gościach. Do domu się na szczęście Merci nie kupowało, bo było za drogie, więc dylemat znikał.
Zdesperowany koneser deserowych batoników pozdrawia :P
W dzieciństwie najchętniej wyjadałyśmy zielone i ciemnofioletowe :D Teraz od razu sięgamy po marcepanową i nugatową :)
Dziwadełka Wy. Na szczęście wyrosłyście na ludzi :P
Numer jeden? Marcepan!! Ale bardzo chętnie zjem wszystkie oprócz kawowych. Meh.
Za numer jeden piąteczka :) Kawowo-śmietankowe smaczne, ale pod względem atrakcyjności neutralne. Mogłabym już nigdy nie zjeść i na pewno bym nie płakała.
W zasadzie mogę się zgodzić z większością. Do kawówki musiałem dorosnąć, ale ciemnofioletowa czy nugatowa – zawsze spoko. O Marblefujohydacepanie nawet nie piszę.
Brakuje tu czekoladki cookies&cream, co? ;)
E tam, hit… Ja zawsze, ale to zawsze byłam sceptyczna, zwłaszcza do tych mlecznych, bo nigdy mi nie smakowały. Z orzechowo-migdałowej zapamiętałam tylko dziwny posmak (raz i drugi piszesz w tej recenzji o grzybowości, ale ja mam na myśli zupełnie coś innego), za to ani odrobinki migdałów (co do nich to chyba mam dobrą pamięć, tak po recenzji wnioskuję), nugatowa zawsze wydawała mi się okropnie miękką i tłustą grudą. Rozbawiłaś mnie tym wyssaniem jej, wampirze jeden. :D
Jedyne zjadliwe zawsze były dla mnie te ciemne i kawowa- utwierdziłaś mnie, że latami to ja, a nie wszyscy wokół, miałam rację. To fakt, że ja tak wysokich ocen nie wystawiłam Dark Mousse i Marzipan, ale i tak uważam je za lepsze (mniej gorsze?) Merci. Dark Cream rządzi (jak na Merci).
Nie zaskoczył mnie Twój komentarz. Przecież Ty zawsze byłaś inna i dziwna, więc czemu się dziwić? Urodziłaś się z gorzką czekoladą 100% kakao w ręce. Aż cud, że nie rozpuściła się w wodach płodowych.
Migdałów w bakaliowej brak, to fakt. Zostały dodane dla picu. Ale od Nugatowej to Ty się wiesz… idź sobie ;)
Utwierdziłam Cię w przekonaniu, że co?
No, że one naprawdę są najlepsze, a nie jak wszyscy twierdzą, że ciemne Merci są fu, a jasne to takie super. Bo już myślałam, że to serio tylko kwestia tego, że ze mnie takie dziwadło. :D
Nie wiem, gdzie miałam mózg, pisząc swój komentarz, bo w tej chwili bez problemu zrozumiałam Twój poprzedni. Może mi się oko omsknęło w strategicznym momencie lub kabelki nie zetknęły się na czas.
Mój faworyt to brązowa. Potem czerwona złota i kawowa. Nie na widzę zielonej i fioletowej fuj ….
Zabawne i urocze jest to, jak wiele osób mówi o Merci, posługując się kolorami pasków <3
Obecnie takie słodycze jem baaardzo rzadko, ale moim faworytem zawsze była kawowa, a na drugim miejscu marcepanowa :)
Za marcepan przybijam piątkę :)
1 ze wstążką za te oceny
:)