Czekolateria, Cukierki czekoladowe z nadzieniem wiśniowym

Mniej więcej w tym samym czasie, w którym w Biedronce pojawiły się owoce w czekoladzie na wagę Luximo Premium, czyli marki własnej marketu – a w oryginale Jutrzenki Dobre Miasto – w Lidlu zagościły odpowiedniki Czekolaterii. Z pierwszych kupiłam wszystkie: śliwkę, malagę, wiśnię i czarną porzeczkę, z drugich tylko śliwkę, bo założyłam, że to te same produkty, tylko sprzedawane w różnych marketach, by kupiło je więcej osób. Jak się wkrótce okazało, założenie było błędne.

Po zobaczeniu zaskakującego przekroju czekoladek z Lidla na Instagramie Szpilki uznałam, że choć ta o produkcie wyraziła się niepochlebnie, ja i tak muszę kilka sztuk dorwać i zrecenzować. Nieraz zdarzało się, że ktoś ocenił słodycze źle, a mnie smakowały. Na tym polega zmienność gustów.

Niestety, zanim dokonałam owego wielkiego odkrycia, że łakocie nie są tożsame, w Lidlu skończyła się promocja i zostały same śliwki. No, prawie. Podczas desperackiego przekopywania kartonów udało mi się znaleźć resztki czekoladek cukierków czekoladowych z wiśnią nadzieniem wiśniowym i czarną porzeczką nadzieniem porzeczkowym. Do recenzji wzięłam po dwa.

Czekolateria, Cukierki czekoladowe z nadzieniem wiśniowym, czekoladki na wagę z Lidla, copyright Olga Kublik

Cukierki czekoladowe z nadzieniem wiśniowym

Cukierkoladki z nadzieniem wiśniowym były różne pod względem rozmiaru i kształtu, acz względnie okrągławe i z płaską podstawą. Dwie ważyły 48 g.

Przywitały mnie zapachem bardzo słodkich wiśniowych galaretek. Choć przez długi czas sądziłam, że zawierają w sobie cały owoc, a może nawet kilka, okazały się wypełnione a la dżemorowym nadzieniem. Było go bardzo dużo i to on odpowiadał za intensywny aromat.

Czekolateria, Cukierki czekoladowe z nadzieniem wiśniowym, czekoladki na wagę z Lidla, copyright Olga Kublik

Słodycze pokryte zostały polewą z ciemnej czekolady, której w zapachu wyczuć się nie dało. Pod nią znajdowało się ciemne nadzienie, niestety dość suche. Podejrzewam, że to efekt długiego leżenia niedobitków w sklepie, gdyż od zakupu do degustacji minęło kilka dni, więc tym razem to nie moja wina.

Kolejnymi dowodami niepierwszej świeżości lub nędznej jakości, ewentualnie jednego i drugiego, były nieprzyjemna twardość czekolady oraz fakt, że ściśle przylegała do ciemnego nadzienia i nie dało się jej oderwać. Zresztą przypominam, że nadzienie owo również było twarde i zeschłe, w smaku czekoladowo-cukrowe. Na domiar złego zawierało skrystalizowany cukier.

Czekolateria, Cukierki czekoladowe z nadzieniem wiśniowym, czekoladki na wagę z Lidla, copyright Olga Kublik

Ale to nie koniec koszmaru! Otóż najlepsza zabawa zaczęła się na etapie nadzienia wiśniowego, które było połączeniem cukru, ziarnistości i sztucznych owoców, a wszystko to w konsystencji niemalże wody. Nie skłamię, pisząc, że to prawdopodobnie najobrzydliwsze wiśniowe nadzienie, jakie kiedykolwiek jadłam.

Jeśli jesteście fanami kamiennej cukrowej ciemnej czekolady, zeschniętego pseudoczekoladowego nadzienia i cukrowo-kwaskowatej ziarnistej wody o smaku chemicznych wiśni, w której pałętają się niewielkie skórki tytułowych owoców, prezentowany wyrób lidlowej marki Czekolateria kupić po prostu musicie. W każdym innym przypadku uciekajcie jak najdalej, nie oglądając się za siebie.

Ocena: 1 chi
(bo mniej się nie da)


Adnotacja do składu:

Produkt zawiera mleko (łącznie z laktozą) i soję. Może zawierać nasiona sezamu, zboża zawierające gluten (pszenny i żytni), dwutlenek siarki, orzeszki arachidowe i inne orzechy.

22 myśli na temat “Czekolateria, Cukierki czekoladowe z nadzieniem wiśniowym

    1. Te dwie propozycje Lidla to rowniez moim zdaniem porazka, kupilam tylko raz i nie powtorze. Slodkie, sztuczne, beznadziejne w smaku, ja takze spodziewalam sie w srodku owocow a nie owocowo-cukrowej papki. Natomiast sliwka w czekoladzie jest bardzo smaczna i godna uwagi, tu zdania nie zmieniam. Az dziwi mnie, ze to produkty tego samego producenta.

      1. Mam dokładnie takie same przemyślenia. Zamiast kombinować z obrzydliwym nadzieniem, mogli postawić na prostotę: owoc.

    1. Producent na pewno zajada je codziennie do kawki. Ja bym się nie oparła na jego miejscu, mając do dyspozycji fabrykę pełną tego pysznego wyrobu, i to za darmo!

  1. Dobrze, że się na nie nie skusiłam. Zdecydowanie bardziej wolałabym właśnie suszone wiśnie w otoczce czekolady niż takie coś. Bleee!

  2. Ajajaj, a już miałam nadzieję kupić je na święta jako wiśnie w likierze (<3)… Dobrze, że zostałam ostrzeżona :P

  3. Przykro mi, że przeze mnie musiałaś się z nimi zmierzyć, ale ostrzegałam ;D Ja ich na szczęście tak źle nie wspominam, ale jadłam już tyle dziwnych rzeczy, że nawet wydawały mi się urocze haha ;D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.