W recenzjach kolejnych wariantów Oreo uczciwie przypominam, że nie jestem fanką tych popularnych na całym świecie amerykańskich markiz. Kupuję je tylko dlatego, że kusi mnie wielość nadzień, jakie producent nieustannie wypuszcza na rynek. I tak, doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że choć nie przepadam za ciastkami, stanowię modelowy przykład ofiary oreowego marketingu.
Prezentowane dziś Oreo Crispy & Thin zainteresowały mnie głównie ze względu na zmniejszoną ilość białego kremu, którego szczerze nie cierpię, bo rzęzi pod zębami i ma smak czystego cukru (lukru). Przed nimi w polskich sklepach ukazały się jeszcze Double Oreo, ale ich do koszyka nie planuję wkładać nigdy. Dwa razy więcej paskudnego nadzienia? Dziękuję, postoję.
Oreo Crispy & Thin
Mała paczuszka Oreo Crispy & Thin to 8 ciastek ważących 48 g i dostarczających 490 kcal w 100 g. Wynika z tego, że pochłonięcie całości wyniesie nas 235 łez wylanych przez biodra, a przez 1 ciastko przyjdzie nam wylać 29,5 łez. Większe opakowanie będzie wymagać porządnej paczki chusteczek.
Oreo prezentują się cudnie. Są cienkie, atrakcyjne kolorystycznie i urocze. Okropnego kremu jest w nich mało, a na herbatniku widnieje ta sama pieczęć, którą możemy podziwiać na pozostałych ciastkach z serii.
Markizy koncernu Mondelez pachną słodkim herbatnikiem z wyraźną nutą kakao i odrobiną mleka w tle. Nie przypominają pod w tym względem lodowej kanapki Oreo, ta bowiem zawiera przyjemną gorycz, ale wersję loda na patyku, który jest przede wszystkim słodki.
Ciastka łatwo się odkręca, co też uczyniłam z dwoma sztukami. Degustację zaczęłam od kremu, niestety jeszcze bardziej przykrego niż zazwyczaj. Okazał się plastelinowo-margarynowy i momentalnie okleił mi podniebienie oleistą warstwą. Jeśli nie wiecie, co to za uczucie, zjedzcie łyżkę ordynarnej margaryny.
Poza tłuszczowością i obrzydliwością konsystencji Oreo Crispy & Thin uraczyły mnie smakiem czystego cukru i chrzęszczącymi w margarynowej masie kryształkami tegoż cukru (przypominały piasek z plaży).
Kakaowy herbatnik był na szczęście znośny, a już na pewno o niebo lepszy od nadzienia. Świeży i chrupiący, w smaku kakaowy, przyjemnie cierpkawy. Delikatnie gorzki – acz prawie wcale – przede wszystkim słodki. W nim także występowały nieszczęsne kryształki cukru.
W całokształcie Oreo Crispy & Thin wydały mi się dramatyczne. Cienkie niczym opłatek ciastka przełożono obmierzłą margaryną o smaku cukru, na dodatek trzeszczącą od jego drobinek.
Markizy jedzone w całości nie uwydatniały swoich wad, więc jeśli życie wam niemiłe i mimo wszystko planujecie je kupić, lepiej porzućcie zabawy w rozkładanie na warstwy i próbowanie kremu osobno. I nie, tym razem herbata niewiele pomoże. Kawa również.
Ocena: 2 chi ze wstążką
(z herbatą na upartego 3 chi)
Skład i wartości odżywcze:
Na blogu znajdziesz:
Klasyczne Oreo
Oreo Chocolate Creme
Golden Oreo
Oreo Peanut Butter Flavour
Oreo Strawberry Cheesecake Flavour
Cinnamon Bun Oreo
Oreo Milk Choc w mlecznej czekoladzie
Oreo White Choc w białej czekoladzie
A ponadto:
* lody *
loda Oreo w kubeczku
loda Oreo na patyku
rożka lodowego Oreo
lodową kanapkę Oreo
* produkty czekoladowe *
batona Milka & Oreo
100-gramową tabliczkę Oreo Milki
300-gramową tabliczkę Oreo Milki
100-gramową tabliczkę Dairy Milk Oreo Peanut Butter Cadbury
300-gramową tabliczkę Oreo Marabou
* zdrowe słodycze *
zdrowego batona L’Oreo Legal Cakes
proteinowego batona Quest Bar Cookies & Cream Quest Nutrition
bezglutenowy odpowiednik Oreo: Chocolate O’s Schara
* twory inspirowane Oreo oraz cookies and cream *
podrabiane Oreo z Lidla: Neo Sondey klasyczne i czekoladowe
tabliczkę lidlowej marki Bellarom z ciasteczkami Neo
tabliczkę Cookies & Cream Ritter Sporta
tabliczkę Cookies’n’Creme Hershey’s
batona Kandi Crunch Brunch Black Cookies Kandit
batona Hello my name is Cookies & Cream Lindta
lodową kanapkę Big Milk Cookie Algidy
loda w kubku Big Milk Cookie Panther Algidy
Hit Twist Black & White Bahlsena
tureckie ciastka Tempo Vanilla Ulkera
Dla mnie Oreo jest trochę przereklamowane :P
No coś Ty? Przepyszne (:
Ta… a w szczególności krem :P
Najlepszy <3
Że nawet herbatniki zepsuli?! Ten cukier w nich, to żeby to takie crispy było? Ahaa… Nie no, pięknego samobója sobie strzelili.
Owszem, zdecydowanie jest to zaplanowany i doskonale przemyślany przez producenta wkład w obietnicę 'crispy’.
Odkręcalność tych ciastek chyba zależy od partii – ostatnio trafiłam na wyjątkowo związane z kremem.
Fanką oreo nie jestem, ale chyba wolę te cieńsze od standardowych.
Może znajdowały się w miłosnym splocie, gdy próbowałaś je rozerwać. Nieładnie.
eeee… nie znasz się ;D Choć nienawidzę kremu oreo i nawet Peanut Butter mi nie posmakowały (a fe!) to te mnie oczarowały! Smakowały dla mnie jak ciastkowe lub herbatnikowo-kakaowe chipsy, a krem był stłamszony stanowiąc jedynie fajną gnilną wkładkę pomiędzy chrupkimi herbatnikami. Chrupały, chrupiąc krucho moją psychikę, (a miał być materiał do hejtu) :D Zachwyciłam się i zrobiłam zapas jakby miały zniknąć ;) Mamie dałam i sama zrobiła zapas… ale wszystko od razu zjadła ;D Nie mam sił do tej kobiety, ale i tak ją tak kocham xD
PS Robimy wymianę! Ja składuję dla Ciebie peanut butter, a Ty dla mnie owe ciastkowe chrupki ;)
Oreo Peanut Butter Flavour są akurat super, nie znasz się. Resztę komentarza przemilczę, Ty Koneserze Obrzydliwości Numer Jeden :D
Super, tylko najpierw musimy ustalić, jak pojemne są nasze bunkry na słodycze, żeby żadna nie była stratna.
Czuję się zaszczycona tak szlachetnym tytułem pieszczącym moje ego xD Ej! Ja pierwsza powiedziałam, że się nie znasz :D Zawiązuje w takim razie obustronny pakt milczenia haha :> :D
Proponuję wynająć tirówkę do transportu- myślę, że to będzie najrozsądniejsza decyzja adekwatna do pojemności naszych zbiorów ;)
Obie się nie znamy i powinnyśmy jak najszybciej przestać pisać o słodyczach!
Ekhmm… dla mnie są smaczniejsze od oryginałów. Delikatnie, chrupkie. Nieco „płatkowe”. Fajne. I to bez żadnej herbaty.
Ale Ty to Ty, Orełowy Mistrzu ;*
Przybijam pionę, bo nie ma nic gorszego, niż krem w Oreo (tzn. są gorsze rzeczy, ale jak tak napiszę, to to ładniej brzmi. Heheszki). Mogliby go wywalić i zostawić herbatnik, a wtedy bym płakała, że ma taki okrutny skład i nie mogę go jeść.
Moje sztuki też się z łatwością rozdzielały. Ciastka były za cienkie (tak, wiem, powinny takie być), a jak odpadła jedna część od tej z kremem – i próbowałam samego kremu – to przypominały mi się ciasta z masami margarynowymi z cukrem, które czasem jadło się w gościach przez grzeczność. Nawet w „mrocznych czasach” ich nie lubiłam i były tragiczne. Fuuuj.
„Są gorsze rzeczy, ale jak tak napiszę, to to ładniej brzmi” – znam to :’D W ogóle pierwsza część komentarza mnie rozwaliła. Haha. Druga to czysta prawda. Nie wiem, kto – I PO CO – wymyślił ten paskudny lukrowy krem z Oreo.