Ponieważ święta Bożego Narodzenia są daleko za nami i dzieli nas od nich – skądinąd zarówno od starych, jak i nowych – bezpieczna liczba miesięcy, śmiało można zabrać się za publikację recenzji zestawu czekoladowych słodyczy, który pojawił w Biedronce w grudniu roku 2016. Niech żyją czas wolny w życiu dorosłym, przechodzące ludzkie pojęcie zbiory słodyczy i recenzowanie na bieżąco!
W ramach pierwszej publikacji zaprezentowałam aż trzy produkty: płaskie pastylki Buttons, wąski i mały batonik Kids Bar oraz pełnowymiarowy baton Bar. Wszystkie pochodzą z serii Dairy Milk zachodniej marki Cadbury i składają się z samej tylko mlecznej czekolady. Gdybym chciała poświęcić im osobne recenzje, musiałabym trzy razy napisać niemal w 100% to samo, składy i wartości odżywcze bowiem posiadają tożsame, a dzieli je jedynie forma. Kolejne słodycze pojawią się już pojedynczo.
Dairy Milk Buttons
Jednym z pierwszych produktów z zagranicznego zestawu, które padły mą ofiarą, były słodkie guziczki Dairy Milk Buttons. Choć zupełnie nie odpowiadał mi ich kształt i rozmiar, nie mogłam zaprzeczyć, że wyglądały uroczo. Gdybym była dzieckiem, zapewne podbiłyby moje lodowate dziś serce.
Paczuszka Dairy Milk Buttons ważyła zaledwie 15 g i dostarczała biodrom 80 punktów do rozrostu. (Dostarczyłaby ich nawet 530, gdybyśmy cichaczem powyciągali w Biedronce guziczki z innych zestawów i przemycili ich w kieszeni równe 100 g).
Dropsy pachniały bardzo przyjemnie, bo mleczną czekoladą. Po wsadzeniu do ust rozpuszczały się szybko i bagienkowo, na dodatek w tak wysokim stopniu, że aż się zdziwiłam. Czekolada była gęsta i pozornie aksamitna, ale po chwili do głosu doszła tradycyjna proszkowatość. W smaku okazała się intensywnie mleczna, słodka na poziomie idealnym dla tego typu produktów i jakby odrobinę… korzenna? Rewelacyjna.
Dairy Milk Buttons zostawiały delikatne czekoladowe ślady na opuszkach i wargach. Od spodu ozdabiały je drobne napisy Cadbury, na górze oko pieściły wzgóreczki. Produkt był intensywnie słodki, mleczny i obłędnie bagienkowy. Za smak nie wahałabym się przyznać mu maksimum chi, jednak forma dropsów zadecydowała o jednorazowej degustacji, za co punkt odjęłam.
Tak czy owak, jest to słodycz przepyszny, bo i samą mleczną czekoladę marki Cadbury za taką uważam.
Ocena: 5 chi
Dairy Milk Kids Bar
Pierwszy zjedzony przeze mnie batonik z linii Dairy Milk i stworzony w 100% z mlecznej czekolady okazał się wyrobem skierowanym do dzieci. Ważył jedynie 18 g, dodając najmłodszym 95 punktów do nadpobudliwości i infekcji próchniczej mleczaków.
Ponieważ batonika jadłam pod koniec lipca w temperaturze oscylującej w granicach 30 stopni Celsjusza, posiadał konsystencję bądź to wylegującej się na asfalcie w letni dzień plasteliny, bądź delikatnie zgęstniałej Czekotubki. Dało się go zginać i rolować, z czego nikczemnie skorzystałam, dałoby się również ulepić coś mniej lub bardziej przyzwoitego (ale co złego, to nie ja).
Twór marki Cadbury pachniał mleczną czekoladą z grzybowym poniuchem, każdorazowo świadczącym o dobrym smaku. W aromacie odnalazłam i kakao, i mleko, i cukier. W konsystencji tradycyjnie napotkałam na gęste bagienko i aksamit – tym razem prawdziwy, bez choćby cienia proszkowatości, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Smak był mleczny i słodki, obłędny.
Batonika Dairy Milk Kids Bar ozdabiała przepiękna płaskorzeźba, o czym zapomniałam wcześniej wspomnieć. Z jednej strony znajdował się dzbanek z mlekiem, z drugiej plama tegoż mleka. Żeby było zabawniej i bardziej prodziecięco, uśmiechnięta.
Z uwagi na rozmiar batona i jego wąską kibić zrezygnowałam z degustacji zębowo-gryzącej, a postawiłam na językowo-ssącą. Czekolada rozpuszczała się natychmiastowo i niewyobrażalnie gęsto, smak zaś raczył podniebienie dziecięcą formą doskonałości. 100% rozkosznej plebejskości.
Dairy Milk Kids Bar polecam zwłaszcza do rozpuszczania na tostach, w owsiankach, kaszkach i budyniach, a na upartego po prostu na języku lub brzuchu ukochanej/-ego.
Ocena: 5 chi
Dairy Milk Bar
Ostatni baton – pełnowymiarowy, bo 36-gramowy i nieczule bombardujący biodro 190 jednostkami rozrostu Dairy Milk Bar – stanowił uzupełnienie degustacji słodycza zrecenzowanego przed chwilą. Zapachowo, smakowo i strukturalnie były identyczne, ale żeby przedłużyć wam przyjemność płynącą z uważnej lektury (za tydzień kartkówka, przygotujcie się!), dodałam jeszcze słów parę.
Duży batonik Dairy Milk Bar posiada taki sam podział, rozmiar i kształt kostek, jak wszystkie batony z mlecznej serii marki Cadbury. Kostki są zatem grube, mięsiste, półokrągłe, a całość da się podzielić na pół, dzięki czemu nikt nie bywa stratny (a już na pewno nie my, zwłaszcza że całość bezczelnie zjadamy sami).
Z racji znacznej grubości czekolada nie rozpuszcza się tak szybko, jak miało to miejsce w przypadku poprzedników. Nadal jednak nie jest to tempo wolne. Konsystencją przypomina gęste i aksamitne bagno, zapachem kuszącą mleczną tabliczkę lub figurkę, smakiem niewymagający i prosty czekoladowy ideał.
Sposób degustacji Dairy Milk Bara jest dowolny – można gryźć, można ssać. Ponieważ słodycz posiada sześć kostek, prawdopodobnie wypadałoby się nim podzielić, ale po co? Mleczne i słodkie bagno jest tak wciągające, że zanim się obejrzymy, pochłonie nas i nasze biodra głęboko… w głąb.
Baton jest treściwy i mięsisty, doskonały w tak wielu wymiarach, że niemal (?) pozbawiony wad. Choć od wąskich poprzedników będę się trzymała z daleka, do niego wrócę z ogromną i nieskrywaną przyjemnością.
Ocena: 6 chi
Składy i wartości odżywcze:
Przeczytaj o pozostałych słodyczach z zestawu Cadbury:
Nic tu po mnie. :>
Ten Kids Bar rozśmieszył mnie wzorkiem, ale ogólnie (pomijam kwestie smakowe, bo to po prostu nie mój typ) jakoś wyjątkowo nie podobają mi się kształty słodyczy Cadbury, a już na pewno forma czekoladowych guzików (w czym prawie się zgadzamy, mojego – nawet dziecięcego serca – nie podbiłyby urokiem; musiałby to być jakiś czarnomagiczny urok).
Czemu nie podoba Ci się kształt słodyczy Cadbury? Dla mnie większy baton Dairy Milk albo kostki jakiejkolwiek czekolady to mistrzostwo.
Mleczne łakocie to nie moja bajka :P
Moja za to od dawien dawna :)
A ja tam lubię takie dropsy czekoladowe i pamiętam, że kiedyś chyba w sklepiku szkolnym je sprzedawano (ale nie Cadbury).
Nie jadałam zbyt często słodyczy Cadbury, ale bardzo lubiłam tę czekoladę za błotko, cukier, mleczność, cukier i jeszcze raz… cukier.
Nie kojarzę dropsów czekoladowych ze sklepiku. W mojej szkole na pewno ich nie było.
I feel U <3
Jadłam tylko tego ostatniego i bardzo mi smakował, ale że lubię mleczną czekoladę Cadbury, nie mogło być inaczej.
Nie można jej nie lubić. Nie należy ufać ludziom, którzy jej nie lubią :P
Zawsze myślałam, że Cudburry i Milka to analogiczne (u nas i na wyspach) czekolady. Jest między nimi różnica?
Wypuszczają prawie te same produkty :) Podobno cadburry bardziej mleczne, słodsze :)
Zgadzam się z opinią ML, że Cadbury jest bardziej mleczne i słodsze, a przy okazji gęstsze i bagienkow…iejsze? :P Sama długo myślałam, że to jest to samo, tylko produkowane na inne rynki. Zresztą może i jest. Przestałam się zastanawiać.
Czeko guziczki wyglądają dla mnie mega tandetnie i czuję, że nawet za dzieciaka nie podbiłyby mojego serducha. W ogóle to jest dla mnie hit, żeby sprzedawać identyczny produkt w różnych formach, aby poszerzyć tylko swoją ofertę. W każdym wypadku mamy AŻ czekoladę mleczną. Tyle. A czy ona jest w kształcie jednorożców, kwiatków czy motylków to nadal jest to dla mnie nudna mleczna czekolada (chociaż kształt jak wiesz jest dla mnie ważny, ale tylko dlatego, aby nie był problematyczny w żarciu). Nie twierdzę, że niedobra, ale nie porywa mnie i nie powoduje skoku ciśnienia. Jedyne co może tu jarać, to że to Cadbury! Że to z zagranicy! Takie rzeczy niestety działają i pewnie sama wsadziłabym to do koszyka.
Zdecydowanie nie kupowałabym czysto mlecznych słodyczy na tony, bo po kilku degustacjach umarłabym z nudy, ale ze względu na to, że zestaw był jednorazowy + zagraniczny, skusiłam się. Nie żałuję. A to, że jedna czekolada przybiera milion różnych kształtów, mnie nie oburza. Nie tym razem. Cadbury jest zbyt dobre, żeby się obrażać ;)
Generalnie mogłybyśmy te wszystkie czekoladki utopić w budyniu ale solo raczej nie koniecznie byśmy miały ochotę je zjeść :)
Dla mnie topienie w budyniu to marnowanie czekolady.