Kontynuujemy wątek zachodnich słodyczy marki Cadbury oraz zestawu, który pojawił się w Biedronce pod koniec ubiegłego roku w ramach nadciągającego wówczas Bożego Narodzenia.
Pierwszym łakociem z fioletowej paczki, na którego się skusiłam, był cienki paluszek z nadzieniem fudge o nazwie odpowiadającej przewodniemu smakowi, a więc Fudge właśnie. Wiedziałam, że istnieje, ale nigdy nie miałam przyjemności go próbować. Ponieważ kocham krówki, toffi, karmel, twory irysowe i wyroby im podobne, liczyłam na to, że będzie mi smakował.
Fudge
Choć batonika Fudge sygnuje marka Cadbury, na dodatek został oblany mleczną czekoladą, nie pochodzi z serii Dairy Milk. (Ciekawe dlaczego. Czyżby polewa zajmowała za mało % całości?). W jego środku spodziewałam się zastać złociste nadzienie odpowiadające Irysom lub karmelowej figurce Goplany, tymczasem zobaczyłam jasne i raczej w typie toffi.
Kształtem i rozmiarem paluszek przypominał Twixa. Pachniał zarówno cudowną mleczną czekoladą, jak i skrytym pod nią toffi, niestety właziwzębowym.
Polewa była cienka, nie dało się jej zgryźć. Wewnętrzny fudge okazał się gęstą i zwartą gumką. Smakował jak bardzo i cukrowo słodkie krówki, ale odznaczał się nieco inną konsystencją. Był wyraźnie miększy.
Baton Fudge był okrutnie słodki, a jednocześnie intensywnie krówkowy. Nie maślany, nie toffi, nie irysowy – po prosu klasycznie krówkowy. Dostarczał biodrom mało kalorii, bo jedynie 115 w 25 g (i 445 kcal w 100 g).
Nie jest to produkt, który poleciłabym osobie zrównoważanej psychicznie w ramach codziennej degustacji, co najwyżej cukrowemu samobójcy i miłośnikowi smakowej monotonii. Baton jest jednak na tyle smaczny i ciekawy, iż uważam, że co najmniej raz sięgnąć po niego można, a nawet trzeba.
W batonie niestety nie czuć rewelacyjnej mlecznej czekolady Cadbury, a jego rozmiar jest zasmucający. Gdyby ktoś mi go podarował, a mnie chciałoby się przed degustacją wstać i zaparzyć gorzką herbatę, mogłabym się skusić. W każdym innym wypadku wybieram pozostałe produkty zachodniej marki.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Przeczytaj o pozostałych słodyczach z zestawu Cadbury:
Czyli jak gdzieś go napotkam to kupię i tak jak polecasz, raz spróbuję ;) Wątpię, abym w tym przypadku okazała się niezrównoważona psychicznie i chciała jeść go częściej :D
Trzymam zatem kciuki za powodzenie w polowaniu i zachowaniu umiaru :)
Wizualnie nie podoba mi się jego wnętrze. Jest jakieś takie…. podejrzane ;P
Co to znaczy? :D
Faktycznie, na pierwszy rzut oka to taki Twix (ale bym zjadła!). Krówki lubię, choć cukrowość pewnie by mnie powaliła (jak w Twirl – to dopiero miazga! Myślałam, że oszaleję z przecukrzenia :D). Ale spróbować to bym spróbowała :)
Ależ bym zjadła Twixa, najchętniej Cappuccino. Grr. Twirl z kolei jest na mojej liście must-try.
Nigdy tego Fudge nie próbowałam, ale z rzeczy bardzo karmelowych od Cadburry mam za sobą curly wurly
O nie, ten „baton” chyba jest okrutnie twardy, co? Widziałam go na filmikach na Youtube i wcale mnie nie kusi. Co o nim sądzisz?
Taaak, konsystencje najbardziej przyrównałabym do baaaaardzo stwardniałych „zamrożonych” dumli
Paskudna sprawa.
Z ciekawości mogłybyśmy go na spółkę spróbować :D
No tak… :D