Pozostajemy przy brytyjskiej marce Cadbury, ale dziś serwuję wam opis produktu niezwiązanego z prezentowaną ostatnio paczką zachodnich słodyczy, zakupioną w Biedronce pod koniec roku 2016.
Przedstawiony tu twór – Dairy Milk Caramel, czyli odpowiednik batona Milki o podobnej nazwie – pochodzi z zupełnie innego sklepu, a nawet kraju. Został mi przywieziony z wakacji przez cukrową wróżkę Anię. Bardzo się ucieszyłam na myśl o degustacji zagranicznego łakocia, gdyż zawiera tylko i aż dwa elementy, które wprost uwielbiam: mleczną czekoladę Cadbury i miękki karmel.
Dairy Milk Caramel
Zachodni kusiciel dzieli się na 6 kostek, zupełnie jak odpowiednik Milki oraz każdy inny standardowy baton z serii Dairy Milk. Sprawia to, że można podzielić go na połowy i jedną z nich poczęstować bliską osobę, ewentualnie uraczyć piątkę pojedynczą kostką. Znacznie lepiej jednak przestać żartować i władować całość w siebie, dodając biodrom 215 punktów do rozrostu w deklarowanych 45 g (i 480 w 100 g).
Nadzienie w batonie Dairy Milk Caramel jest ciemniejsze i gęstsze niż milkowym rywalu. Nie posiada koloru złocistego, lecz werther’sowy, czyli odpowiada brudnemu maślanemu karmelowi.
Produkt pachnie bardzo słodką i obłędnie mleczną czekoladą. W aromacie nie zdradza obecności karmelu.
Czekolada w Dairy Milk Caramel jest miękka, przy majowych 22 stopniach Celsjusza plastyczna. Jest przyjemnie gruba, treściwa, po rozpuszczeniu gęsta. Odrobinę proszkowata. Już-już bagienkowa, ale w ryzach trzyma ją karmel. Ten ostatni jest marsowy, czyli gęsty, właziwzębowy i zalepiający. Niestety ma niewiele wspólnego z lekkim i delikatnym karmelem ze wspominanego już batona Caramel konkurencji. Smakuje werther’sowo, lecz jest wyciszony. Śmiało można powiedzieć, że zawiera minimum smaku.
Mleczna czekolada marki Cadbury ratuje batona z serii Dairy Milk przed kompletną porażką. Ponieważ jest cudowna i intensywna, łagodzi rozczarowanie zbyt treściwym, gęstym, mulistym i bezsmakowym karmelem. Skądinąd gdyby jeszcze trochę podkręcono mu gęstość, stałby się morderczą mordoklejką.
Podczas degustacji Dairy Milk Caramel czułam się, jakbym jadła limitowanego Marsa Caramel, tyle że wewnętrznie zwietrzałego. Baton nie zaspokoił mojej ochoty na karmelowe smaki i definitywnie przegrał z konkurencją (produktem Milki). Ze względu na polewę i niską liczbę kalorii był w porządku, ale nie sądzę, bym kiedykolwiek sięgnęła po niego ponownie.
Ocena: 4 chi
W chwili obecnej nawet nie mogę myśleć o takim ulepku, ale nie wykluczone, że w kryzysie głodowym by mi smakował ;))
Już lepszy baton Caramel Milki.
Widziałam ale że za Milką nie przepadam to olałam ;P
Przecież to nie Milka ;>
Nie wiem Ervisha, po co Ty w ogóle patrzysz na słodycze skoro i tak wiesz, że ich nie zjesz :P
Raczej nie przepadam za karmelowymi słodyczami, ale wolę, jak mają taki delikatny, mleczny posmak – nie lubię, jak palą aż cukrem. Jadłam chyba raz Milkę Caramel (tabliczkę) i tyłka mi nie urwała – nie wiem, czy baton się różni, ale jeśli nie, to też by mnie nie porwał. Możliwe więc, że przyciszony karmel w Cadbury bardziej by mi pasował.
Baton i czekolada Caramel Milki smakują dokładnie tak samo. Produkt Cadbury mógłby Ci przypaść do gustu, gdybyś oczekiwała ściszonego SMAKU karmelu, a nie poziomu słodyczy. Tu niestety niewiele się zmienia, bo całość cukrowa jest.
Miękkość i plastyczność, a do tego marsowy, zalepiający karmel? O zgrozo! To chyba specjalnie, by nam o naszych różnicach gustowych przypomnieć.
Ej no, tym razem wcale nie byłam wniebowzięta, bo karmel nie miał smaku. Smuteczek.
Tak, ale traumy nie przeżyłaś.
Niech będzie :P