Baton śliwka & ziarna z linii Dobra Kaloria to wyjątek, w którym daktyle konkurują z innym suszonym owocem – tytułową śliwką – a orzechy nerkowca zostały zastąpione ziarnami (słonecznik – 19% i siemię lniane – 8%). Podczas kupowania wydał mi się najmniej atrakcyjny, ale jak testować serię, to całą.
Jeśli macie ochotę dowiedzieć się o raw barach Dobrej Kalorii nieco więcej – jak weszłam w ich posiadanie, co wyjątkowego mają w sobie opakowania czy opisy itd. – zapraszam do pierwszej recenzji.
Dobra Kaloria śliwka & ziarna
Podejrzewam, że nie ma formy śliwek, której bym nie lubiła. W czekoladzie – rewelacja. Surowe – genialne, zwłaszcza sztuki twarde i kwaśnawe, nie do końca dojrzałe. Suszone – od lat codzienna, obowiązkowa pozycja w moim menu. Powidła – mmm. Jako sok – nie pijam, ale do smaku nie mam zastrzeżeń.
Świeże, przetworzone, kwaśne, słodkie, twarde, miękkie… przygarnę wszystkie!
Baton jest ciemny, bardzo lepki, mięciutki. Nie łamie się, a zamiast tego gnie niczym plastelina. Widać w nim ziarna, które powinny występować obok składnika-widmo: enigmatycznych chrupek stworzonych z samej tylko mąki, których jednak ani nie czuć, ani nie widać.
Śliwka & ziarna pachnie kwaśną śliwką i chlebem razowym z miodem (coś mi mówi, że podobnie do jednego z batonów konkurencyjnego Krótkiego Składu, ale mogę się mylić). Podczas jedzenia daje się poznać jako twór bardzo mięciutki. Niestety nie gęsty, ale farfoclowaty – po włożeniu do ust zaraz rozpada się na oddzielne drobne elementy: ziarna i kawałki owoców.
Smak w śliwkowym batonie Kubary jest stłumiony, choć tytułowi bohaterowie niewątpliwie występują. Ziarna, a przede wszystkim siemię lniane, wprowadzają razowość. Słodycz jest wygaszona. Co ciekawe, zarówno konsystencja, jak i smak produktu przywiodły mi na myśl suszone figi pakowane w kółeczka. Im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej byłam swego skojarzenia pewna.
Niestety w wariancie śliwka & ziarna batona Dobrej Kalorii zabrakło elementów, w których mogłabym się zakochać. Nie odpowiada mi ani jego wyciszony smak, ani konsystencja. Najogólniej mówiąc: jest zbyt zwykły, zwłaszcza jak na raw bara, od którego wymagam genialności.
PS W batonie trafiłam na masę maleńkich fragmentów pestek śliwek. Zdarza się, acz to nic przyjemnego.
Ocena: 3 chi
Ten smakował mi najmniej, kojarzył mi się ewidentnie z chlebem razowym z dodatkiem suszonych śliwek.
Piąteczka, bo dla mnie też najsłabszy.
Nie ciekawił od początku, bo jakoś tak założyłam, że dodali do niego słodkie kalifornijskie śliwki, a nie takie kwaskowate i pewnie wyszedł słodki i mdły.
Gięcie się jak plastelina nie podoba mi się, ale opis zapachu nastawił bardziej przychylnie – jednak kwaśne śliwki! Skojarzenie z figami w kółeczku? To akurat brzmi super, ale łapię kontekst, więc i to mnie nie skusi do zakupu, bo jednak… wydaje się nudny. Może na plus słaba słodycz, ale jak nie ma tam w sumie nic innego, to już… Łe, kawałki pestek – to już czyste zło.
JEŚLI W OGÓLE zechcesz przyjrzeć się tym batonom, nie bierz śliwki, bo na 100% się rozczarujesz. Nawet mimo naszych odmiennych gustów wiem, że właśnie tak będzie.
Spokojnie, nie skuszę się na nią na pewno.
Mnie też przypominał razowca ze śliwkami i choć częściej sięgam po inne warianty smakowe, to lubię do niego wracać :) Smakował mi ze względu na dużą ilość pestek słonecznika i siemienia lnianego, choć i śliwka jest bardzo atrakcyjna – tak jak i Ty, uwielbiam ją w każdej formie.
Siemię lniane wolę w bułkach lub samo (galaretka z gotowanych ziaren pomaga w chorobach żołądka, ale sądzę, że o tym wiesz).
Ten dla mnie niedobry i najgorszy ze wszystkich :P
Nie powiedziałabym, że niedobry, ale na pewno najgorszy z serii – tu się zgadzam.
Dawno go jadłam i dokładnie nie pamiętam smaku, ale z tego co świta mi w pamieci był ok ;)
Szykuje się powtórka w odległej lub nieodległej przyszłości? ;>
Najprawdopodobniej tak…. razem z kawowym aby przypomnieć sobie ich smak ;)
Ten był u nas przed wersją z kawą :P Ale generalnie śliwki suszone bardzo lubimy i ten batonik był smaczny :)
W moim rankingu dwa ostatnie miejsca są zamienione.